Jeszcze w październiku 2023 roku Caroline Garcia (130. WTA) była w czołowej dziesiątce rankingu WTA, a przez długi czas była klasyfikowana na czwartym miejscu. Jednak od tamtego czasu Francuzka regularnie walczy z kontuzjami, które uniemożliwiają jej regularną rywalizację na najwyższym poziomie. To sprawiło, iż Garcia wypadła z czołowej setki rankingu WTA, w której była nieprzerwanie od 2013 roku.
REKLAMA
Zobacz wideo "Byłem obrażony, ale już mi przechodzi". Janowicz zdradza swoje plany
W 2025 roku Garcia wystąpiła w sześciu turniejach, w których wygrała trzy mecze, a sześć przegrała. Ostatni raz na korcie pojawiła się w turnieju WTA 1000 Miami, gdzie w drugiej rundzie przegrała 2:6, 5:7 z Igą Świątek (2. WTA).
32-latka miała wrócić do gry w zawodach WTA 1000 w Rzymie, ale musiała ten start odwołać. "Niestety, nie będę mogła wziąć udziału w turnieju w Rzymie. To przykre opuszczać jeden z moich ulubionych turniejów. Potrzebuję jednak czasu w pracę, by móc przyjechać do Paryża w jak najlepszej formie" - przekazała w niedzielę w mediach społecznościowych.
Zobacz też: Iga Świątek poznała rywalki w Rzymie! Oto drabinka
Caroline Garcia zastanawia się, gdzie leży granica przekraczania fizycznych możliwości
W poniedziałek Caroline Garcia w długim i emocjonalnym wpisie odpowiedziała na słowa typu: "Gdyby naprawdę ci zależało, to grałabyś mimo bólu". "Ktoś powiedział mi to kilka tygodni temu, po tym jak wyjaśniłam, iż nie jestem gotowy do rywalizacji. To nie jest atak na żadną osobę, ale raczej refleksja nad sposobem myślenia, w jakim sportowcy są wychowywani od najmłodszych lat: granie z kontuzją jest w jakiś sposób honorowe lub konieczne" - napisała.
Garcia wyjaśniła, iż osiągnięcie wielkości faktycznie wymaga wiele poświęcenia, bólu, które są nieuniknione, jeżeli chce się odnieść sukces. Dalej zdradziła, iż ostatnio musiała przyjmować środki przeciwzapalne, żeby móc funkcjonować z bolącym barkiem. "Bez nich ból jest nie do zniesienia" - przyznała.
"Nie dzielę się tym dla współczucia ani po to, by podkreślić własną wytrzymałość. Może wręcz przeciwnie. Zastanawiam się: Czy naprawdę warto zmuszać nasze ciała do takich ekstremów? Czy znoszenie przewlekłego bólu w wieku czterdziestu lat - będącego wynikiem lat spędzonych na przekraczaniu sportowych granic - jest czymś, co należy celebrować, czy też zbiorowo posunęliśmy się za daleko?" - zastanawiała się tenisistka. Zaznaczyła, iż zarabianie na życie będąc sportowcem, jest przywilejem, ale nie wie, czy ciągłe przekraczanie fizycznych granic jest tym, co warto robić.
"Być może wiele zwycięstw, które społeczeństwo gloryfikuje, wcale nie jest wartych odniesienia" - podsumowała.