Przed sezonem 2025 mało kto wierzył, iż Maksym Drabik jeszcze wróci do wysokiej formy i stanie się jednym z czołowych zawodników PGE Ekstraligi. Po nieudanym roku w Częstochowie i słabszych wcześniejszych latach wydawało się, iż były mistrz świata juniorów nie odzyska już dawnego blasku. Krzysztof Mrozek, prezes INNPRO ROW-u Rybnik, miał jednak inną wizję. Uparcie powtarzał, iż „postawi Drabika na nogi” – i słowa dotrzymał.
Już przed rozpoczęciem rozgrywek Drabik został mianowany kapitanem zespołu, co wielu kibiców i ekspertów uznało za kontrowersyjną decyzję. Początek sezonu nie był łatwy — dwa słabe mecze i odstawienie od składu przez trenera Piotra Żyto. To jednak tylko go zmotywowało. Od momentu powrotu na tor Maksym Drabik był nie do poznania. Jechał z zębem, walczył do końca i stał się prawdziwym liderem drużyny z Rybnika.
Zakończył sezon z dorobkiem 178 punktów i 10 bonusów, co dało mu średnią 2,136 punktu na bieg – najlepszy wynik w całym zespole i 11. w całej PGE Ekstralidze. Dla porównania wyprzedził w tym zestawieniu takie nazwiska jak Emil Sajfutdinow, Przemysław Pawlicki, Dominik Kubera, Martin Vaculik czy Jason Doyle.
Mimo tego znakomitego sezonu w wykonaniu Drabika jego droga z ROW-em Rybnik rozchodzi się po roku współpracy. Klub po spadku z PGE Ekstraligi nie miał za dużo argumentów, by przekonać go do jazdy na zapleczu, wobec czego on sam musiał znaleźć sobie nowe otoczenie. We wtorek klub z Górnego Śląska oficjalnie podziękował swojemu kapitanowi, zaznaczając, iż „przez wzgląd na to, co się stało, Maksym zawsze będzie mile widziany w Rybniku”.
Jego nowym klubem ma być Bayersystem GKM Grudziądz, gdzie zastąpi Jaimona Lidseya i być brakującym elementem „Gołębi” w walce o kolejne cele, którym są medale Drużynowych Mistrzostw Polski.
