W środowe popołudnie ROW Rybnik oficjalnie pożegnał Rohana Tungate’a, który spędził w tym klubie ostatnie dwa sezony. Australijczyk gwałtownie zaskarbił sobie publiczność, nie tylko dzięki jeździe, ale również swojej charyźmie i kontakcie z fanami. Jednym ze znaków rozpoznawczych zawodnika był… śpiew. Po zakończonych meczach udawał się pod sektor „młyna”, gdzie intonował kultowe „Hey Baby” DJ’a Ötziego wywołując uśmiech na twarzach kibiców.
Na pożegnanie ze strony zawodnika musieliśmy poczekać do czwartku. Już na wstępie poinformował, iż decyzja o zmianie kolorów klubowych nie była łatwa, ale podał także powód, dla którego tak zdecydował – Nie była to dla mnie łatwa decyzja, bo naprawdę dobrze się czułem w Rybniku. Powód jest prosty – chcę po prostu ścigać się na najwyższym poziomie – napisał na swoich social mediach.
W dalszej części pożegnania podziękował wszystkim, których spotkał podczas dwuletniego pobytu w klubie. Szczególne słowa skierował do prezesa Krzysztofa Mrozka, dla którego znalazł się osobny akapit. Zaznaczył, iż mimo krążących opinii w środowisku nie ma do niego żadnych zastrzeżeń.
– Chcę również podziękować Krzysztofowi Mrozkowi za ostatnie dwa lata, za szansę i wsparcie. Z perspektywy zawodnika nie mam do niego żadnych zastrzeżeń – dodał.
Rohan Tungate nie wykluczył także powrotu do Rybnika w przyszłości – Kto wie, może kiedyś jeszcze wrócę – zakończył.
Tegoroczny sezon był dla Tungate’a debiutanckim w PGE Ekstralidze. Wypadł na tyle dobrze, iż pozostanie w elicie na kolejny rok. Zmagania zakończył ze średnią na poziomie 1.745 punktu na bieg – lepiej niż m.in. Fredrik Lindgren i Andrzej Lebiediew. Chociaż u samego zawodnika zabrakło informacji o tym kto będzie jego nowym pracodawcą, to nie jest tajemnicą, iż zostanie nowym zawodnikiem Krono-Plast Włókniarza Częstochowa.
