Robert Kubica drugi raz w przeciągu czterech lat został mistrzem Europejskiej Serii Le Mans. Po finale sezonu 2024 w Portimão, polski kierowca świętował triumf wraz ze swoimi kolegami z ekipy AO by TF – Louisem Delétrazem i Jonnym Edgarem.
Przed szóstym i ostatnim wyścigiem w walce o pierwsze miejsce w najwyższej kategorii LMP2 były trzy zespoły: AO by TF, Inter Europol Competition i Panis Racing. Przed ostatnim wyścigiem sezonu, zespół Kubicy miał 6-punktową przewagę, co dawało im strategiczną przewagę. Wyścig w Portimão obfitował w emocje – kilka zespołów walczyło o zwycięstwo, które przypadło ekipie COOL Racing. Drugie miejsce, które przypadło AO by TF, wystarczyło, aby Robert Kubica, Louis Delétraz i Jonny Edgar mogli cieszyć się tytułem mistrza.
„Wygrana zawsze jest ważna. Mam wrażenie, iż w tym roku poziom rywalizacji był szczególnie wysoki i nie było łatwo. Walka była zacięta i przez większość czasu nie mieliśmy najszybszego samochodu, ale podejmowaliśmy adekwatne decyzje i dowoziliśmy do mety dobre punkty” – powiedział Kubica na mecie.
„[W Portimão] również brakowało nam szybkości, ale przechyliliśmy szalę na naszą stronę. Kolejny raz przejechaliśmy dobry wyścig, jadąc mądrze i nie podejmując zbytniego ryzyka, ale atakując wtedy, gdy było trzeba i dbając o opony przez pozostały czas. Okazało się, iż dało nam to drugie miejsce, co wystarczyło do tytułu”.
Inter Europol Competition – co poszło nie tak?
Zespół Inter Europol Competition zakończył wyścig na czwartym miejscu, zaledwie cztery sekundy za zwycięzcami. Pomimo dobrego wyniku, w obozie polskiego zespołu panowało wielkie rozczarowanie. Decydującym momentem wyścigu okazała się 10-sekundowa kara do odbycia podczas pit-stopu – nałożona na zespół za domniemane naruszenie zasad wirtualnego samochodu bezpieczeństwa (VSC).
Jak się okazało, była ona niesłuszna. Sędziowie przyznali się do błędu i anulowali karę, jednak dopiero po tym, jak zespół zdążył ją wykonać i stracił cenną pozycję na torze. Ta decyzja pozbawiła ich realnej szansy na zwycięstwo w wyścigu, które mogło im zapewnić tytuł mistrzów serii.
Kierowca zespołu Inter Europol Competition, Tom Dillmann, nie ukrywał frustracji po wyścigu: „To było super frustrujące, iż dostaliśmy tę karę. Powinniśmy byli wznowić wyścig na P2, przed samochodami AO i Panis, ale popełniono błąd i musieliśmy startować z P6. Kara została odwołana dwie minuty po tym, jak już ją wykonaliśmy. To wstyd na takim poziomie, gdy walczysz o mistrzostwo”. Dillmann dodał, iż bez tej kary mieliby zdecydowanie większą szansę na triumf.
Podobne emocje wyrażał Władisław Łomko, inny kierowca zespołu: „Czasami tak bywa, wszyscy wykonali dobrą pracę, ale nie na wszystko masz wpływ. Walczyliśmy jak mogliśmy, ale wynik jest taki, jaki jest”.
Co dalej?
Pomimo tego, iż Inter Europol Competition zakończył sezon na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, pozostaje poczucie, iż tytuł był w ich zasięgu. Polska ekipa może mieć jednak powody do dumy, bowiem na torze Paul Ricard odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w klasyfikacji generalnej ELMS – było to też potwierdzenie, jak daleko zaszli i jak bardzo rozwinęli się na przestrzeni lat. Nie należy też zapominać o triumfie w serii IMSA, a także szansach na triumf w rozpoczynającej się w grudniu Azjatyckiej Serii Le Mans.
O ile Inter Europol Competition niemal na pewno przystąpi ponownie do walki o tytuł w przyszłym roku, dla Kubicy był to prawdopodobnie ostatni sezon w ELMS, bowiem jak przyznał w jednym z wywiadów „nie myślę, aby startować w ELMS w przyszłym roku”. Były kierowca Grand Prix skupia się na pozostaniu w Długodystansowych Mistrzostwach Świata FIA WEC, gdzie IEC jest nieobecny od czasu «zawieszenia» tam klasy LMP2.
Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata motorsportu, obserwuj serwis RALLY and RACE w Wiadomościach Google.