Rickson Gracie jest jedną z osób często określanych mianem żywej legendy. Miał znaczny wpływ na rozwój brazylijskiego jiu jitsu, przez co dla wielu przez cały czas jest autorytetem. Aktualnie prowadzi własną akademię i kursy internetowe, napisał także książkę.
Ostatnio będąc gościem podcastu wypowiedział się na temat różnego rodzaju podejścia do treningu. Użył kilku ogólnych zwrotów mówiących o tym, iż BJJ stało się teraz sportem bardziej pod zawody, strategie i punkty, niż tym co miało być w pierwotnym zamyśle (skuteczną w starciu z napastnikiem sztuką walki).
Jiu-jitsu jest bardzo ukierunkowane na zawody, na punkty, limity czasowe, kategorie wagowe, używanie gi. Stajesz się bardziej jak sportowiec niż „artysta sztuk walki” (oryg. martial artist).
Zauważył jednak błędne, a czasem niemal szkodliwe podejście niektórych osób – zwrócił uwagę, iż 90% trenujących nie startuje na zawodach i trenuje rekreacyjnie. W przypadku właśnie tych hobbystów podejście zawodnicze jest jego zdaniem błędne. Stosowanie ciężkich treningów, kładzenie nacisku na strategię, wysoka intensywność i uporczywe dążenie do wygranej za wszelką cenę jest dobre dla tych co startują, ale dla omawianej grupy będzie wadą, która może sprawić, iż zrezygnują z treningów. Według niego przeciętny członek klubu szuka spełniania w BJJ jako hobby, odprężenia i chwili ucieczki od codzienności i nie jest gotowy na przesadne poświęcenia.
Zdaniem Ricksona szkoły i trenerzy powinni nieco więcej czerpać z pierwotnych założeń brazylijskiego jiu jitsu, jakim była samoobrona, skuteczność i adaptacja. Treningi powinny być bardziej rozszerzone, a nie tylko ukierunkowane na efektywność zawodniczą. Uważa, iż to zainteresuje i zatrzyma większą liczbę trenujących, a także przyciągnie tych, którzy zrezygnowali z treningów.