Adam Buksa po bardzo dobrym sezonie w Antalyasporze został wykupiony przez FC Midtjylland z RC Lens za cztery miliony euro. Nie było co się dziwić, zwłaszcza iż z dorobkiem 16 bramek zajął szóste miejsce w klasyfikacji strzelców Super Lig. Początek sezonu w duńskim klubie był wyśmienity, natomiast dwa miesiące temu doznał kontuzji łydki, przez którą opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski.
REKLAMA
Zobacz wideo "Najdziwniejszy mecz, który przeżywałem". Michał Potera po szalonym spotkaniu z PSG Stalą Nysa
Przełamanie reprezentanta Polski w Danii. Czekał na to 71 dni
28-latek opuścił łącznie siedem spotkań FC Midtjylland. Na murawę powrócił dopiero 20 października, kiedy wszedł z ławki w meczu z Sonderjyske i zdążył choćby dostać żółtą kartkę. Cztery dni później rozpoczął już w podstawowym składzie starcie w Lidze Europy z Royale Union SG (1:0) i mimo iż gola nie strzelił, to spisał się bardzo dobrze. Podobnie zresztą jak w dwóch kolejnych meczach z Aarhus oraz w Pucharze Danii z Broendby (0:1).
Była to druga porażka z zespołem z Kopenhagi w przeciągu miesiąca. A to wcale nie koniec, gdyż w niedzielę FC Midtjylland poległo po raz trzeci. I była to kompromitacja gospodarzy. 1:5 po hat-tricku Mathiasa Kvistgaarden oraz dublecie Yuito Suzukiego. Honorową bramkę dla mistrza Danii i obecnego lidera tabeli zdobył Adam Buksa, który pewnie wykorzystał rzut karny. Było to jego czwarte trafienie w tym sezonie ligowym, na które czekał 71 dni.
Portal Sofascore ocenił naszego zawodnika na notę 7,8, która była najlepszą w zespole. Miał 25 kontaktów z piłką, 12 na 17 celnych podań (71 proc.) oraz jeden wygrany pojedynek. Podobnie widział jego występ Flashscore, według którego również był najlepszy z oceną 6,9. Sam zainteresowany przyznał po meczu, iż zrobiłby to samo, co kibice - wygwizdałby całą drużynę.
- Nie jestem zaskoczony. Gdybym był fanem, też wygwizdałbym zespół, który przegrał u siebie 1:5. Nie ma żadnych wymówek, musimy wrócić na boisko i wygrać dla nich kolejny mecz - przekazał, cytowany przez bold.dk. Polak uważa, iż był to jeden z najdziwniejszych meczów w jego karierze. - Myślę, iż zagraliśmy znakomitą połowę, po której było 1:1. Drugą odsłonę zaczęliśmy dobrze, ale głupio straciliśmy bramki, których normalnie nigdy byśmy nie stracili - wyjaśnił.
- Czasem futbol bywa okrutny i dzisiaj widzieliśmy tego najlepszy przykład. Musimy to zaakceptować, by nie popsuć nastrojów w szatni - podsumował. Po 14 kolejkach Superligaen FC Midtjylland zajmuje pozycję lidera tabeli, mając 27 pkt na koncie. Najbliższy ligowy mecz rozegra w czwartek 7 listopada. Jego rywalem będzie Viborg.