28 - zaledwie tyle miał Strahinja Milić w momencie, gdy zakończył sportową karierę. Zrobił to sześć lat temu. Serbski bramkarz nie zawiesił butów na kołku z powodu kłopotów z kontuzjami. Miał bowiem problem ze swoją zbyt dużą wagą. Karierę zakończył z sukcesami, bo m.in. w 2017 z Vardarem Skopje wygrał Ligę Mistrzów, co było sporą niespodzianką, bo macedoński klub nie był wymieniany w roli głównych faworytów rozgrywek. Był uznawany za bardzo dobrego bramkarza i nic dziwnego, iż miał oferty z najbardziej utytułowanego klubu Europy - FC Barcelony czy niemieckiego Flensburga.
REKLAMA
Zobacz wideo Świątek bez trenera! Pożegnała się z Wiktorowskim
Wygrał Ligę Mistrzów, choć miał wielki problem z nadwagą. "Mówili, iż tylko tygrys jest cięższy"
Strahinja Milić niemal przez całą swoją karierę miał problemy z nadmierną wagą. Dostawał ostrzeżenia od klubowych działaczy i trenerów, potem kary, ale nic to nie dawało. W pewnym momencie swojej kariery piłkarza manualnego ważył choćby 160 kilogramów.
- Wtedy byłem najlepszy. Umiałem zrobić szpagat, dotknąć stopą poprzeczki. Może się to wydawać niewiarygodne, ale to prawda - mówi teraz Milić w rozmowie z "Mozzartsport".
Zdradził też, kiedy zaczęły się jego największe problemy.
- Moje duże problemy zaczęły się w 2016 roku, a być może choćby trochę wcześniej. Ciągle byłem w stanie wojny z trenerem Vardaru - Raulem Gonzalezem. Kiedy teraz wracam do tamtych chwil, to za większość kłótni winię siebie, swoją szaloną głowę. W tamtych latach zawsze mi mówiono, iż na meczach wszystko jest w porządku, dobrze bronisz, ale spójrz, jak wyglądasz? To wszystko mnie irytowało, obrażało - opowiada Mihić.
najważniejszy dla niego był sezon 2017/2018. To właśnie wtedy dostał ultimatum od trenera Gonzaleza.
- W kontrakcie z Vardarem miałem klauzulę, iż nie mogę ważyć więcej niż 140 kg. Miałem 136, ale wtedy trener powiedział, iż muszę schudnąć aż do 115 kg. Nie udało się i zostałem ukarany. Wiedziałem, iż klub się rozpada, więc i tak byłem wyluzowany. Chcieli mi pomóc bardziej doświadczeni koledzy: Cupić, Dibirov, Karacić, wypłacić choćby połowę mojego kontraktu. Odmówiłem, bo nie miałem już emocji w piłce manualnej - opowiada Mihić.
Po zakończeniu kariery, jego sytuacja wymknęła się spod kontroli.
- Sześć miesięcy po zakończeniu kariery byłem głupkiem. Wychodziłem, piłem, jakby mnie spuszczono z łańcucha. Straciłem sporo pieniędzy. W pewnym momencie ważyłem choćby 290 kg. Kiedyś zważyłem się w gabinecie weterynarza i powiedział mi, iż tylko tygrys jest ode mnie cięższy, bo ma 310 kg. Teraz ważę 180, a moim celem jest wrócić do 130 kg do przyszłego lata. Teraz jestem większym profesjonalistą, niż byłem jako zawodnik. Nie wypiję już ani kropli alkoholu - dodał Mihić.