Reprezentant Polski odrzucił fortunę szejków. Oto na co czeka

3 godzin temu
Sezon 2025/2026 w piłce nożnej rozkręcił się na dobre, a Paweł Dawidowicz wciąż nie ma klubu. Ostatni ligowy mecz wielokrotny reprezentant Polski rozegrał jeszcze w maju, w barwach Hellasu Werona. Co dzieje się z 30-latkiem? Jak informują włoskie media - aktywnie szuka nowego zespołu. Ma jednak jeden istotny warunek.
Kariera Pawła Dawidowicza jest związana przede wszystkim z ligami zagranicznymi. Z Lechii Gdańsk odszedł już jako 19-latek. W 2014 roku został zawodnikiem rezerw Benfiki, potem reprezentował barwy VfL Bochum, Palermo oraz Hellas Verony. Pod koniec lipca podpisał natomiast kontrakt z saudyjskim Al-Hazem i wydawało się, iż ze względów ekonomicznych na kolejne lata zwiąże się z futbolem na Bliskim Wschodzie. Doszło jednak do zaskakujących wydarzeń.


REKLAMA


Zobacz wideo Reprezentacja U21 podbije świat? Żelazny: To najmniej istotna reprezentacja na chwilę obecną


Co się dzieje z Dawidowiczem? Ma jasne wymagania
Po miesiącu polski piłkarz zdecydował się zerwać umowę z Al-Hazem. Jak informowały wówczas media: jego rodzina miała źle czuć się w tamtych rejonach świata. Tym bardziej zaskakujące było to, iż wrześniu Dawidowicza ponownie łączono z zespołem z Bliskiego Wschodu, emirackim Sharjah FC. Ostatecznie jednak większe konkrety w tej sprawie się nie pojawiły i 30-latek dalej pozostawał bez klubu.


Jakie plany w głowie ma Dawidowicz? Według portalu "pianetaserieb.it" nie narzeka na brak ofert, ale nie otrzymał jeszcze żadnej, która w stu procentach by go satysfakcjonowała. Obrońca podobno odmawia drużynom z Serie B (na przykład SSC Bari), chcąc grać wyłącznie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech albo w innych topowych ligach.


Paweł Dawidowicz to wielokrotny reprezentant Polski. Miał okazję występować z orzełkiem na piersi na przykład podczas zeszłorocznych mistrzostw Europy. Ostatnie powołanie otrzymał w czerwcu. Decyzją Michała Probierza nie zagrał jednak z Mołdawią oraz Finlandią ani minuty. 30-latek ze względu na swoją sytuację klubową nie mógł też liczyć na przychylność Jana Urbana.
Idź do oryginalnego materiału