Pyry z gzikiem: Kopia

kkslech.com 3 godzin temu

Pyry z gzikiem – Luźne, obiektywne i nietypowe podsumowanie Lechowego tygodnia serwowane w poniedziałki podczas pory obiadowej. Alternatywa dla cyklu „Na chłodno” lub jak kto woli – „Na chłodno mini” bądź „express”.

Poniedziałek, 23 września 2024, pora obiadowa, czas na krótkie i szybkie „Pyry z gzikiem” na temat ostatnich dwóch meczów, a także obecnej sytuacji Lecha Poznań. Na finiszu września gramy co 3-4 dni, jesteśmy teraz w fajnym okresie meczowych materiałów, które po choćby kilkunastu miesiącach bólu wreszcie tworzy się z przyjemnością. Mimo napiętego harmonogramu znalazło się trochę czasu w szybkie danie w postaci pyr z gzikiem kontynuujące wątki poruszone podczas ostatniego odcinka „Na chłodno” wyemitowanego już podczas wrześniowej przerwy na kadrę.

Dwa domowe mecze zaraz po wrześniowej przerwie na obozy reprezentacji miały odpowiedzieć kibicom na pytanie, w którą stronę pójdzie Lech Poznań? Czy utrzyma 1. miejsce? Czy przypadkiem wrześniowa przerwa na kadrę, która w naszym przypadku była zbędna nie zatrzyma jakoś Kolejorza i nie wybije piłkarzy z rytmu? Dziś wiemy już, iż zawodnicy poradzili sobie z presją trybun wyciągając maksa z dwóch prestiżowych meczów z Mistrzem oraz wicemistrzem Polski. W ostatnich miesiącach brakowało właśnie tego typu zwycięstw w prestiżowych starciach, na oczach tysięcy widzów i w spotkaniach, po których Lech Poznań mógłby komuś odjechać. W ciągu 8 dni zespół rozegrał dwa różne mecze, osiągnął zupełnie inne rezultaty, ale zwycięstwo 5:0 jest w końcu tak samo punktowane, jak triumf 1:0 pozwalający po Lubinie czy Mielcu odczarować także niewygodnego Śląska Wrocław. Śląsk nie grał o stawkę przez 21 dni, do meczu z Lechem Poznań był bardzo dobrze przygotowany, był to chyba pierwszy rywal tej jesieni, który zagrał typowo pod nas, pod zniwelowanie naszych atutów. Wrocławianie byli do tego meczu bardzo dobrze przygotowani taktycznie, byli pierwszym przeciwnikiem, który najlepiej przeanalizował styl naszej drużyny, ustawił się po naszych piłkarzy, przez co ciężko nam się grało. Finalnie udało się zrobić coś, czego nie udało się dokonać np. w lutym w pojedynku z tym samym rywalem czy w wielu innych meczach w ostatnich latach, w których należało przebić mur i nie dać się skontrować. Mur gości skruszył piłkarz, który nie ma ostatnio łatwo, Filip Szymczak sam sobie popsuł opinię niedawnym wywiadem w mediach, którego fragment był przytoczony w ostatnim „Na chłodno” i teraz jest szczególnie obserwowany przez kibiców. Wczoraj napastnik zastępujący Mikaela Ishaka miał szczęście, wykorzystał szansę w 68 minucie, którą zmarnował w pierwszej połowie, gdy nie umiał dobić z bliska uderzenia Antonio Milicia. Ten zawodnik miałby teraz ciężko, gdyby Lech Poznań nie wygrał meczu ze Śląskiem. Tamta sytuacja na pewno byłaby dziś wypomina przez media i kibiców, a tak piłkarz może odetchnąć z ulgą, poczuć się pewniej i skupić się na kolejnych wyzwaniach, w tym na czwartkowym pojedynku, na który prawdopodobnie wyjdzie w pierwszym składzie. Za 3 dni wszyscy znowu będą oczekiwać od niego tego samego – goli.


Lech Poznań dzięki meczom po wrześniowej przerwie na kadrę ma serię 7 gier bez porażki, wygrał 5 razy z rzędu i w 6 kolejnych spotkaniach nie stracił bramki co oznacza, iż do wyrównania rekordu 8 meczów ligowych bez straty gola z sezonu 1992/1993 brakuje już tylko 2 gier na 0 z tyłu. Ten Lech Poznań zbudowany przez Nielsa Frederiksena ma 4 punkty więcej od zespołu z jesieni 2021, który po 9 kolejkach miał na swoim koncie 18 oczek. Bez wątpienia jesteśmy aktualnie na fali wznoszącej, jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż np. 12 miesięcy temu, kiedy Lech Poznań po szczęśliwych trzech zwycięstwach z rzędu został boleśnie sprowadzony na ziemię w Szczecinie. w tej chwili w nowym, stabilnym Lechu Poznań nie ma przypadkowości, wszystko polega na bardzo dobrym przygotowaniu motorycznym i taktycznym, tak dobrze ułożeni nie byliśmy choćby za Macieja Skorży, w ostatnich latach nie było też sytuacji, by przyszedł nowy trener i w ciągu paru tygodni pracy tak wyraźnie podniósł poziom zawodników, którzy już tutaj byli. Wyższy poziom gry piłkarzy, których do dyspozycji miał John van den Brom czy Mariusz Rumak, dokooptowanie do drużyny Antoniego Kozubala + Alexa Douglasa (na razie jedyny w pełni trafiony transfer), dobranie taktyki pod piłkarzy i progres fizyczny dał efekt w postaci pewnego liderowania w tabeli po 9 kolejkach. Pierwsza lokata na tym etapie sezonu i po ostatnich dwóch meczach to już nie przypadek, niektóre ostatnie mecze da się choćby porównać z tymi z mistrzowskich rozgrywek 2021/2022, kiedy też wygraliśmy we wrześniu 5:0 czy w podobnej aurze oraz na podobnym etapie jesieni ograliśmy Śląska Wrocław. Nie ma ma przypadków, są tylko znaki, po wczorajszej wygranej daliśmy choćby taki sami nagłówek raportu meczowego, jak 3 lata temu po zwycięstwie nad tym samym rywalem 2 października 2021 – „Kolejna stacja na trasie do marzeń”.


Kopia sezonu 2021/2022 w wykonaniu obecnego Lecha Poznań jest coraz bardziej odczuwalna, wraz z upływem rundy jesiennej zmienia się ton prezentowanych treści, komentarze wygłaszane przez kibiców są coraz bardziej optymistyczne, wzrasta medialność Lecha Poznań, jest choćby ciut lepiej niż 3 lata temu. Do tego frekwencja na stadionie pomału wzrasta, są emocje, o które chodzi w futbolu, z ciekawością można czekać na kolejne mecze Lecha Poznań, jest stresik przed każdą wizytą przy Bułgarskiej, choćby w tabeli na górze mamy m.in. Pogoń Szczecin i Rakowa Częstochowa, z którym niemal do końca walczyliśmy o tytuł w okresie 2021/2022 i prawdopodobnie to z nim powalczymy o coś konkretnego w okresie 2024/2025. To nie koniec podobieństw. Niels Frederiksen wypowiada się podobnie jak Maciej Skorża. Mówi o pracy, chęci zrobienia, progresu, choćby po pewnych zwycięstwach szuka elementów, które można by poprawić, wypowiada się z pokorą, pozostaje na ziemi i docenia klasę każdego przeciwnika szczegółowo go analizując. Czym różni się obecny trener od tego sprzed trzech lat? Niels Frederiksen zachowuje pełen spokój, zachowuje się jak wielu kibiców cieszących się chwilą, ale twardo stąpających po ziemi, którzy wiedzą, kiedy jest meta. Przed trzema laty Maciej Skorża zachowywał się już inaczej, on akurat często mówił głośno, jaki jest cel, co go interesuje, natomiast z ust Duńczyka jeszcze ani razu nie wybrzmiał zwrot „Mistrz Polski”. Dotąd trener choćby nie mówił o walce o mistrzostwo i może to dobrze, bo po tamtym sezonie, w którym miał być „mistrz i grupa” lepiej za wiele gadać, tylko krok po roku robić swoje.


Każdy z kibiców wie o tym, iż prędzej czy później stracimy gola, nie wygramy któregoś meczów, kiedyś przegramy, a wtedy najważniejsza będzie reakcja drużyny, wsparcie dla niej i odpowiedź zespołu w kolejnym meczu. w tej chwili jesteśmy jednak w sytuacji, w której Lech Poznań nie był w lidze od 3 lat, wreszcie spogląda na kogoś z góry, pokonuje kolejne przeszkody, odczarowuje niewygodnych przeciwników, więc tym bardziej trzeba i warto żyć chwilą. Warto się cieszyć, pławić w tych momentach, ponieważ nikt z nas nie wie, ile to jeszcze wszystko potrwa. Na pewno Lech Poznań zrobił już wystarczająco dużo, by marzenia wielu z Was były ambitne, mamy odmłodzony, ułożony taktycznie zespół, którego siłą jest kolektyw i rywalizacja na niektórych pozycjach. Lech Poznań nie wygląda w tej chwili na drużynę, która mogłaby nagle zanotować serię 3 meczów bez wygranej, a już tym bardziej jeżeli uda się uniknąć poważnych kontuzji, które mogą obniżyć jakość gry Kolejorza mającego wreszcie swój styl podziwiany nie tylko przez kibiców Lecha Poznań.


Co dalej? Dalej trzeba przez cały czas robić swoje i spróbować wygrać wszystko do przerwy na kadrę. W obecnej formie, z pomocą szczęścia w niektórych sytuacjach, przy braku kontuzji i przy zachowaniu 100% koncentracji jest to realne. o ile obecny sezon ma być kopią rozgrywek 2021/2022 lub choćby czymś więcej, to obowiązkiem jest czwartkowe zwycięstwo Kolejorza w Rzeszowie, w którym lider Ekstraklasy nie ma prawa się ośmieszyć. W tym przypadku Niels Frederiksen będzie mógł pokazać, iż jest lepszym trenerem niż np. za czasów szkolenia Brondby Kopenhaga, które skompromitował w Pucharze Danii i to nie jeden raz. Przejście Resovii to obowiązek, triumf w Kielcach byłby tylko kontynuacją bardzo dobrej serii w Ekstraklasie, w której po zwycięstwie odhaczylibyśmy kolejną stację na długiej trasie do marzeń sięgających maja 2025. Po 3 meczach w ciągu 7 dni będzie trochę więcej czasu w pracę sztabu z piłkarzami, a 5 października czeka nas finisz II etapu jesieni, ostatnie spotkanie przed październikową przerwą na kadrę, w którym zagramy z Motorem Lublin będącym wtedy 3 dni po swoim pucharowym starciu w Skierniewicach. Komplet zwycięstw Lecha Poznań od wrześniowej do październikowej przerwy na kadrę? To jest wykonalne. Na razie zostańmy jak Niels Frederiksen na ziemi i cieszmy się chwilą razem, wspólnie na tej witrynie. Obecna sytuacja i wyniki niestety nie są normą w Kolejorzu, teraz dzięki przede wszystkim pracy sztabu szkoleniowego notujemy fajne chwile momenty będące kopią jesieni 2021. Chwilo trwaj!

26.09, Resovia – Lech (17:00)
29.09, Korona – Lech (14:45)
05.10, Lech – Motor (20:15)

Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)

Idź do oryginalnego materiału