Prezes 18-krotnego mistrza Polski zatrzymany. Oto zarzuty prokuratury

3 godzin temu
"Prokuratura uważa, iż pod maską działacza sportowego i biznesmena skrywał się w rzeczywistości założyciel i szef zorganizowanej grupy przestępczej" - napisał dziennikarz "Wyborczej" Piotr Żytnicki o sprawie Piotra R., byłego prezesa Fogo Unii Leszno. Nad działaczem ciążą poważne zarzuty związane z działalnością tzw. mafii śmieciowej.Leszczyńskie "Byki" to najbardziej utytułowany klub żużlowy w Polsce, który aż 18 razy zdobywał mistrzostwo kraju. We wrześniu mógł cieszyć się z powrotu do PGE Ekstraligi, a niedługo później poinformował o zakontraktowaniu Piotra Pawlickiego. 1 października przyniósł jednak szokującą wiadomość dla całego środowiska żużlowego. Piotr R., który od 2013 roku był prezesem Unii, został zatrzymany przez organy ścigania.
REKLAMA


Zobacz wideo


Najlepszy mecz Lecha w sezonie? Szymczak: Dla tego zawodnika to był mecz przełomowy


Piotr R. usłyszał zarzuty. "Za kierowanie gangiem grozi choćby 15 lat więzienia"Poza działalnością w świecie czarnego sportu, R. był też właścicielem spółki Polocopper, która zajmowała się gromadzeniem i przetwarzaniem odpadów, a także handlem złomu. Wobec tej działalności 50-latka łódzki wydział Prokuratury Krajowej wystosował sporo zarzutów. 6 października dziennikarz śledczy "Wyborczej" Piotr Żytnicki dokładniej je opisał."Prokuratura uważa, iż pod maską działacza sportowego i biznesmena skrywał się w rzeczywistości założyciel i szef zorganizowanej grupy przestępczej. To jeden z cięższych zarzutów, jakie można postawić - za kierowanie gangiem grozi choćby 15 lat więzienia. Według prokuratury członkami zorganizowanej grupy przestępczej byli pracownicy Polcoppera, a razem z prezesem Piotrem R. grupą kierowała prokurentka spółki, radczyni prawna Anna D. W środę policja zatrzymała łącznie 11 osób" - czytamy w artykule.Śledztwo prokuratury dotyczy m.in. fikcyjnego obrotu odpadami i wystawiania nierzetelnych dokumentów, mających na celu ukrywanie rzeczywistego miejsca składowania i wywozu odpadów.Jak opisuje Żytnicki, jednym z kluczowych świadków w sprawie jest Dezydery W., który także działa w branży handlu i przetwórstwa odpadami. Według jego zeznań, Polcopper nielegalnie przetwarzał odpady na swoim złomowisku w Przysiece Polskiej, firma fałszowała też dokumentacje. Na pytanie, czy zeznania W., który sam ma zarzuty prokuratorskie i był konkurentem dla firmy Piotra R., są wiarygodne, Katarzyna Calów-Jaszewska z biura prasowego Prokuratury Krajowej odpisała "Wyborczej": - "Zarzuty przedstawione Piotrowi R. oparte były również o wyjaśnienia innych podejrzanych"."


Artykuł opisuje także działalność wspomnianego składowiska odpadów w Przysiece Polskiej: - "Według mieszkańców [czarny pył] unosił się ze składowiska i osadzał na oknach. Największym problemem były jednak pożary odpadów – wybuchały kilka razy w roku, czasem seriami, w odstępie paru tygodni. Prokuratura nigdy nie znalazła dowodów na podpalenie – umarzała śledztwa, uznając, iż na składowisku dochodzi do samozapłonów. Złamania prawa nie stwierdzili także inspektorzy ochrony środowiska.".Wstępna opinia biegłego, która miała powstać 2 października, pozwoliła prokuraturze złożyć także zarzuty o nieprawidłowe składowanie niebezpiecznych odpadów, które zagrażały życiu lub zdrowiu. Ale to nie najcięższe oskarżenie wobec byłego prezesa Unii Leszno. Po obserwacji działalności Polcoppera prokuratura zatrzymała Piotra R. oraz jego pracowników, uznając ich za zorganizowaną grupę przestępczą, która działała od blisko sześciu lat. Za kierowanie grupą przestępczą Kodeks Karny przewiduje choćby 15 lat pozbawienia wolności."Samo popełnianie przestępstw z innymi osobami – choćby jeżeli trwa latami – nie przesądza jeszcze, iż mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą. [...] Według naszych ustaleń ani policyjna obserwacja, ani opinia biegłego nie potwierdzają istnienia zorganizowanej grupy przestępczej – co najwyżej sprowadzenie zagrożenia dla środowiska." - głosi artykuł "Wyborczej".
Idź do oryginalnego materiału