Jason Doyle nie zamierza rezygnować z walki – mimo powracającego bólu i niezaleczonej kontuzji biodra, Australijczyk deklaruje chęć udziału w najbliższym turnieju Grand Prix. Jego sytuację skomentował menedżer Ipswich Witches, Ritchie Hawkins, w rozmowie z klubowymi mediami.
– Wiem, iż Jason bardzo chce wystartować w Grand Prix w ten weekend, więc miejmy nadzieję, iż wróci i będzie w na tyle dobrej formie, by wystartować i przejechać zawody bez kolejnych urazów. Chcemy, by jak najszybciej wrócił do ścigania dla nas, ale musimy po prostu poczekać i zobaczyć, jak się sprawy potoczą – powiedział Hawkins.
Przypomnijmy – były mistrz świata ucierpiał podczas Grand Prix w Warszawie, gdzie z dużym impetem uderzył w bandę. Wrócił błyskawicznie, by wystartować w meczu ligowym z Falubazem Zielona Góra, ale po kolejnym upadku kontuzja się odnowiła. W efekcie zakończył spotkanie w karetce.
Doyle nie ukrywał, iż decyzję o starcie podjął samodzielnie, chcąc sprawdzić swoją dyspozycję przed Grand Prix w Pradze. Niestety, rzeczywistość gwałtownie go zweryfikowała.
Na razie nie wiadomo, czy Australijczyk zdąży się wykurować przed kolejnym turniejem SGP. Nie otrzymaliśmy bowiem, żadnej oficjalnej informacji – ani ze strony zawodnika, ani organizatora cyklu, by do startu ponownie szykował się pierwszy rezerwowy, czyli Leon Madsen. Jasne jest jedno – ani zawodnik, ani jego pracodawcy nie zamierzają podejmować zbędnego ryzyka.
