Polskie lekkoatletki przejdą testy płci. "Jest problem"

3 godzin temu
- Nie ma testu, który by nam jasno pokazywał: ty jesteś kobietą, a ty mężczyzną. Bo w ogóle jest problem na świecie z nomenklaturą, procedurami medycznymi - powiedział Jarosław Krzywański w rozmowie z RMF FM. Lekarz polskiej kadry lekkoatletów zabrał głos na temat niedawnego oświadczenia World Athletics w sprawie testów płci wśród zawodniczek.
Podczas zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu bardzo głośno było o Imane Khelif i Lin Yu-ting, które w swoich kategoriach wagowych w boksie zdobyły złote medale. Wówczas wiele mówiło się na temat ich płci i wielu zarzucało im, iż w rzeczywistości są mężczyznami. Temat ten jest bardzo żywy również w lekkoatletyce.

REKLAMA







Zobacz wideo "Nie dostał pracy za nazwisko". Syn Czesława Michniewicza poszedł w ślady ojca



Lekarz PZLA wypowiada się na temat stanowiska World Athletics
W związku z tym w zeszłą środę World Athletics wydało oświadczenie, w którym poinformowało o obowiązkowych testach płci wśród zawodniczek. "Wszystkie zawodniczki, które chcą startować w kategorii kobiet na Mistrzostwach Świata, muszą poddać się jednorazowemu w życiu testowi na obecność genu SRY" - czytamy. Głos w tej sprawie zabrał lekarz polskiej kadry lekkoatletów Jarosław Krzywański. Najpierw wspomniał o terapii obniżającej stężenie testosteronu u kobiet.


- Na podstawie dostępnej wiedzy, wiemy, iż kobiety, które mają wyższy poziom testosteronu i zostały poddane tej terapii, mają już co prawda poziom prawidłowy, ale korzyści, jakie uzyskały do tej pory, żyjąc i rozwijając się w warunkach wysokiego poziomu testosteronu, powodują ich przewagę we współzawodnictwie. Te zmiany się utrzymują i one wciąż mają tę przewagę - powiedział w rozmowie z RMF FM. A później wypowiedział się na temat wspomnianych testów.
- Nie ma testu, który by nam jasno pokazywał: ty jesteś kobietą, a ty mężczyzną. Bo w ogóle jest problem na świecie z nomenklaturą, procedurami medycznymi - mówimy tutaj o tzw. "zróżnicowaniu rozwoju płciowego". Według danych medycznych to - podkreślam - zróżnicowanie, a nie nazywane historycznie "zaburzenie", może dotyczyć 1,6-2 proc. populacji, czyli: przypadków kiedy mamy fenotypową kobietę, ale mającą zaburzenie w produkcji męskich hormonów. I z tą grupą będą problemy, bo World Athletics nie wskazuje dokładnie procedur, tylko będą niezależni eksperci, którzy będą się wypowiadali w każdym przypadku osobno - dodał.
Niektóre polskie lekkoatletki przeszły już omawiane testy, ale w tej chwili nie ma jasności, jak powinny one przebiegać. - Jest na razie dość duża doza dowolności - stwierdził wiceprezes PZLA Tomasz Majewski w rozmowie ze wspomnianym źródłem.


Nowe przepisy mają wejść w życie 1 września 2025 roku, czyli tuż przed Lekkoatletycznymi Mistrzostwami Świata, które odbędą się w dniach 13-21 września w Tokio.
Idź do oryginalnego materiału