Yarek Gasiorowski to jeden z największych hiszpańskich talentów, jeżeli chodzi o środek obrony. Jego nazwisko (i imię zasadniczo także) brzmi bardzo polsko nie bez powodu. Ojciec urodzonego w 2005 roku piłkarza jest Polakiem, co swego czasu spowodowało, iż młodym talentem zainteresował się PZPN. Niestety bezskutecznie. Gasiorowski jak dotąd grał wyłącznie w hiszpańskich reprezentacjach do lat 17 i 19. Jego tata przyznawał zresztą, iż syn nie mówi choćby po polsku i po prostu jest Hiszpanem.
REKLAMA
Zobacz wideo Jastrzębski Węgiel zwycięski w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn. Łukasz Kaczmarek: Mieliśmy swoje problemy
Yarek Gasiorowski zagra dla Polski? Marne szanse
Czy mimo to może kiedyś zagrać w naszej kadrze? Teoretycznie tak, bo dopóki nie zaliczy oficjalnego debiutu w seniorskiej kadrze "La Furia Roja", wciąż może zmienić na Polskę. Jednak patrząc realistycznie, by Gasiorowski zdecydował się na coś takiego, w jego karierze coś musiałoby pójść źle, musiałby nie mieć szans na grę dla Hiszpanii. A jak dotąd stoper Valencii rozwija się gwałtownie i harmonijnie, a ten sezon jest na to dowodem.
Hiszpan rozegrał w nim już 826 minut w La Liga, czym przebił swój dorobek z całego poprzedniego (733). Valencia jest co prawda ogromnym rozczarowaniem, jako iż zajmuje przedostatnie 19. miejsce w ligowej tabeli, jednak defensywa nie jest ich największym problemem. Stracili choćby mniej goli niż sklasyfikowany na piątej pozycji Villareal (29 vs 31). Sam Gasiorowski najpewniej wybiegnie na boisko w niedzielę 26 stycznia na wyjeździe przeciwko Barcelonie, jako iż za kartki zawieszony jest jego rywal Cristhian Mosquera. Będzie to dla niego kolejna okazja, by pokazać swój talent, a zgodnie z doniesieniami hiszpańskich mediów, jest komu go pokazać.
Sprzedali obrońców za setki milionów. Gasiorowski następny?
Portal fichajes.net donosi, iż Hiszpanem o polskich korzeniach zainteresował się niemiecki RB Lipsk. Klub ten jak mało który potrafi promować i sprzedawać młodych zawodników za ogromne pieniądze, ale środkowi obrońcy to wręcz ich specjalność. Dayot Upamecano (za 42 mln euro do Bayernu Monachium), Ibrahima Konate (40 mln do Liverpoolu) czy przede wszystkim Josko Gvardiol (90 mln euro do Manchesteru City) to najlepsze dowody. To też nie pierwszy raz, gdy 20-latkiem interesuje się koncern Red Bulla, bo jak pisze fichajes.net już dwa lata temu chcieli oni pozyskać Gasiorowskiego do Red Bull Salzburg.
Problem w realizacji takiego ruchu? Oczywiście cena. Za stopera trzeba by było zapłacić około 60 milionów euro, a gra na przeczekanie też nie wchodzi w grę, bo kontrakt ma do końca sezonu 2026/27. Jednak zdaniem Hiszpanów RB i tak może spróbować, choćby jeszcze zimą. Latem mogliby mieć bowiem większą konkurencję, jako iż Gasiorowskim już w przeszłości interesowały się m.in. Real Madryt i Inter Mediolan.