Śląsk Wrocław to wciąż aktualny, choć oczywiście ustępujący wicemistrz Polski. Ma budżet w okolicach piątego miejsca w kraju. W dodatku posiada gigantyczny stadion na 42,6 tys. miejsc - drugi pod względem pojemności obiekt w ekstraklasie. Na ten stadion przychodziło w tym sezonie średnio prawie 19 tys. widzów i to mimo faktu, iż na 34 kolejki rozgrywek tylko po pięciu Śląsk był poza strefą spadkową.
REKLAMA
Zobacz wideo
Gdy rok temu klub z Wrocławia do ostatniej kolejki grał o mistrzostwo Polski, średnia widzów była tylko o niecałe cztery tysiące większa. A to znaczy, iż mimo beznadziejnej gry drużyny kibice pozostali wierni. Nie można też zapominać o przeszło 100 mln zł, które właściciel, czyli miasto Wrocław z prezydentem Jackiem Sutrykiem na czele, wpompowało w drużynę w ciągu ostatnich kilku lat.
Zaczęli sezon w Europie, skończyli spadkiem z ligi
I na dwie kolejki przed końcem rozgrywek ten zamożny, cieszący się pełnym wsparciem miasta (trzeciego w Polsce pod względem ludności) i kibiców klub spadł do drugiej ligi. To pierwszy od 48 lat przypadek, iż wicemistrz Polski zleciał po sezonie z ekstraklasy.
Trudno o lepszy dowód, jak Polska ekstraklasa jest absurdalna. Dodam więcej - to drugi w ostatnich trzech latach klub ekstraklasy, który spadł w tym samym sezonie, w którym występował w pucharach. Poprzednio przydarzyło się to Lechii Gdańsk.
Czwarta drużyna sezonu 2021/22 rywalizowała wtedy w Lidze Konferencji. I była bliska wyeliminowania Rapidu Wiedeń w eliminacjach, gdyby nie niesłusznie podyktowany rzut karny. W pierwszym meczu gdańszczanie wywieźli ze stolicy Austrii bezbramkowy remis. U siebie przegrali 1:2, choć do ostatnich minut meczu niesieni żywiołowym dopingiem walczyli o wyrównanie.
Poza Polską tylko dwóch pucharowiczów spadło z ligi
Takich przypadków, żeby drużyna spadła z ligi w tym samym sezonie, w którym grała w europejskich rozgrywkach, w poważnych ligach Europy (pod uwagę wziąłem 25 czołowych lig z rankingu UEFA), było tylko cztery. Poza Śląskiem Wrocław i Lechią to Dundee United i Maccabi Petah Tikva, czyli połowa tych przypadków zdarzyła się w Polsce.
jeżeli chodzi o Szkotów, to w okresie 2021/22 zajęli czwarte miejsce w lidze i grali w kolejnym o awans do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA. Przegrali z AZ Alkmaar dość dotkliwie (0:7 na wyjeździe) i na domiar złego zajęli 12. miejsce w lidze i spadli.
Maccabi Petha Tikva w tym sezonie grało o Ligę Europy, bo rok temu zdobyło Puchar Izraela. W lidze radziło sobie jednak znacznie gorzej, bo było dopiero ósme. W pucharach w tym sezonie Maccabi najpierw odpadło z Ligi Europy (0:7 w dwumeczu ze Sportingiem Braga), a potem z Ligi Konferencji UEFA (0:2 z CFR Cluj). Maccabi spadło z izraelskiej ekstraklasy tego samego dnia, co Śląsk z polskiej.
Na Zachodzie to się prawie nie zdarza
jeżeli chodzi o najlepsze ligi Europy, to bardzo rzadko zdarza się, żeby aktualni pucharowicze spadali w tym samym sezonie. W Anglii ostatni taki przypadek miał miejsce w 2015 r., gdy z Premier League spadł Hull City. Ten zespół awansował jednak do eliminacji Ligi Europy trochę przypadkowo, dzięki temu, iż był finalistą Pucharu Anglii w 2014 roku. A zdobywca głównego trofeum – Arsenal zapewnił sobie miejsce w Lidze Mistrzów.
W przeciwieństwie do Hull FC Koeln, jedyny niemiecki pucharowicz, który spadł w ostatnich 12 latach, grało w okresie choćby w fazie grupowej Ligi Europy, choć bez sukcesów. "Europejski" sezon zakończyło na ostatnim miejscu w lidze.
W Hiszpanii ostatnim pucharowiczem, który spadł z La Ligi, był Espanyol pięć lat temu. We Włoszech, Francji, Holandii, Belgii, a także w Czechach, Serbii, Chorwacji, Norwegii i Grecji nie zdarzyło się w ostatnich 12 latach, by drużyna, która grała w pucharach spadła w tym samym sezonie.
Polska najwięcej ma wspólnego z Węgrami
Po tym względem do ekstraklasy najbliżej Węgrom. Co prawda ostatni zespół, który zaczął sezon w Europie, a skończył spadkiem do niższej ligi, to był Debrecen w 2020 r., ale wcześniej podobny los spotkał Vasas (2018), MTK (2017) i Gyoer (2015). U nas w tym czasie (ostatnich 12 lat) spadło trzech pucharowiczów. Poza wymienionymi wcześniej Lechią i Śląskiem - Zawisza Bydgoszcz. Zwycięzca Pucharu Polski z 2014 roku 12 miesięcy później witał się z I ligą.
Widać, iż z "bratankami" łączy nas nietrwałość piłkarskich sukcesów. U nas karuzela futbolowego szczęścia kręci się tak szybko, iż co jakiś czas utytułowany zespół z niej spada. Spójrzmy tylko na medalistów mistrzostw Polski od 2000 roku i co się z nimi stało zwykle niedługo po medalowym sukcesie:
Polonia Warszawa spadła aż do IV ligi. Pogoń Szczecin spadła aż do IV ligi. Wisła Kraków spadła do I ligi. Ruch Chorzów spadł do III ligi. Groclin Grodzisk Wlkp gra w V lidze, Amica Wronki już nie istnieje. GKS Katowice spadł aż do IV ligi. Zagłębie Lubin spadło do I ligi. GKS Bełchatów spadł aż do IV ligi. Śląsk właśnie spadł do I ligi. Lechia Gdańsk spadła do I ligi.
Z medalistów w tym wieku nie spadli (jeszcze): Legia Warszawa, Lech Poznań, Piast Gliwice, Jagiellonia Białystok i Raków Częstochowa.