Żadne spotkanie na świecie nie generuje tylu emocji co El Clasico. Real Madryt był naładowany chęcią zemsty i rewanżu za cztery porażki w klasykach w zeszłym sezonie. Chciał też wykorzystać fakt, iż forma FC Barcelony jest niestabilna, a szatnia przypomina mały szpital. Barcelona przystępowała do tego meczu bez kilku istotnych piłkarzy.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki mocno o Lewandowskim: Tiki-taka kończyła się niestety na Robercie
Niemrawa Barcelona, Szczęsny podawał jej tlen
Niedzielne El Clasico mogło się zacząć od prawdziwego trzęsienia ziemi, bowiem już w drugiej minucie sędzia Cesar Soto Grado podyktował rzut karny dla Realu. Vinicius upadł po wejściu Lamine'a Yamala. VAR jednak nakazał anulowanie tej decyzji, uznając, iż to Brazylijczyk kopnął młodą gwiazdę Barcelony.
Realowi zależało, by jak najszybciej wyjść na prowadzenie. Jeszcze w pierwszym kwadransie gry "Królewscy" wpakowali siatkę do bramki "Blaugrany". Efektownym uderzeniem z dystansu popisał się Kylian Mbappe, nie dał Wojciechowi Szczęsnemu żadnych szans. Ale Francuz minimalnie palił akcję w momencie podania do niego, przez to trafienie było anulowane.
Real nie zwalniał tempa, był nakręcony do granic możliwości. Za to Barcelona była zaskakująco wolna, przewidywalna, nieefektywna w pressingu. Zdarzyło się jej podejść pod pole karne, oddać strzał, ale nie zmuszałą Thibauta Courtois do intensywnej pracy. Najaktywniejsi byli Fermin Lopez i Marcus Rashford. Natomiast Pedri, Yamal i Ferran Torres byli praktycznie wyłączeni z gry.
W 22. minucie Real dopiął swego. Mbappe znalazł się w sytuacji sam na sam ze Szczęsnym i pokonał Polaka, tym razem zgodnie z przepisami. Bernabeu oszalało ze szczęścia.
W kolejnych minutach trwało intensywne natarcie ze strony "Los Blancos". Przebijali się przez obronę Barcelony z zaskakująco dużą łatwością, ale nie byli w stanie pokonać Szczęsnego. Polak był świetnie dysponowany i kilkukrotnie ratował życie "Blaugranie". Gdyby nie on, to nie byłoby już czego zbierać w tym meczu.
W końcówce pierwszej połowy zrobiło się gorąco, bo mimo wszystko niespodziewanie Barcelona wyrównała. Goście odebrali piłkę blisko pola karnego Realu, rozklepali jego obronę, a wyrównanie dał Fermin Lopez mocnym strzałem z pola karnego.
Barcelona mogła być zadowolona z remisu zaledwie kilka minut, bo tuż przed przerwą ponowne prowadzenie dał Realowi Jude Bellingham. Vinicius wrzucił mocno piłkę w pole karne, udało się zamknąć wrzutkę z prawej strony i dograć piłkę do nieobstawionego Anglika, a ten trafił z bliska do siatki. Real prowadził 2:1, ale nie obyło się bez kontrowersji. Barcelona uważała, iż Dean Huijsen faulował Pau Cubarsiego, uderzył go łokciem w powietrznym starciu, ale sędziowie uznali, iż nie było tutaj przewinienia.
Wojciech Szczęsny bohaterem
Druga połowa mogła zacząć się koszmarnie dla Barcelony. Eric Garcia sprokurował rzut karny, przyznany dopiero po interwencji VAR-u. Zagrał ręką przy linii końcowej, kiedy walczył o piłkę z Bellinghamem. Do rzutu karnego podszedł Mbappe. Uderzył mocno, ale Szczęsny idealnie go wyczuł i popisał się kapitalną paradą. Polak był zdecydowanie bohaterem Barcelony w tym meczu.
Każda akcja Realu była zagrożeniem dla defensywy Barcelony. Raz gospodarze trafili do bramki, konkretnie zrobił to Bellingham, ale spalił akcję we wcześniejsze fazie asystujący mu Brahim Diaz.
Barcelona powoli łapała rytm, ale brakowało magii ze strony Yamala czy Pedriego, a sam Fermin nie był w stanie dźwigać ofensywy. Yamal i Fermin często szukali Ferrana, ale jego ruchy były zbyt czytelne dla defensywy Realu. Grając tak przewidywalnie, nie dało się zbyt wiele zrobić.
W końcówce wreszcie była bardzo dobra piłka od Yamala. Bliski sytuacji sam na sam po jego długim podaniu był Jules Kounde, ale uciekła mu piłka po przyjęciu w polu karnym.
Zobacz też: Sceny w meczu Wisły Kraków. Tego nikt by nie wymyślił!
Zdecydowanie tempo gry w drugiej połowie nie było tak mocne jak w pierwszej. Brakowało ze strony Barcelony odpowiedniej jakości, finezji i lepszego pomysłu. Ewidentnie mistrz Hiszpanii nie jest w dobrej formie. Było czuć, iż kilku piłkarzy. Z kolei Real miał sporo sytuacji, w których powinien lepiej się zachować, ale też trafił na świetnie dysponowanego Szczęsnego.
Jednak "Królewscy" zrobili wystarczająco, żeby wygrać El Clasico 2:1 i zrewanżować się po upokorzeniach z poprzedniego sezonu. Dzięki temu prowadzą w tabeli La Ligi z przewagą pięciu punktów nad Barceloną, która ma nad czym myśleć. Do tego "Blaugrana" kończyła w dziesiątkę po tym, jak Pedri w samej końcówce zobaczył czerwoną kartkę.
Po zakończeniu spotkania doszło do wielkiej szarpaniny między graczami Realu i Barcelony. Chaos zaczął się na ławkach rezerwowych, przeniósł się na boisko. Trudno było jednak zrozumieć, o co chodzi i kto sprowokował zamieszanie. Sędzia ukarał ostatecznie żółtymi kartkami Andrija Łunina i Edera Militao, ale to nie uspokoiło napiętej atmosfery. Działo się też przy zejściu obu drużyn do tunelu, emocje dawały o sobie znać.

4 godzin temu
![Mecz z Holandią coraz bliżej, a tu takie wieści. Show Świderskiego [WIDEO]](https://sf-administracja.wpcdn.pl/storage2/featured_original/68fe881cbdd8e9_35286123.jpg)














