Polska dziś składa kandydaturę. Słyszymy: Gigant się wycofuje, szanse rosną!

4 godzin temu
W poniedziałek do Szwajcarii poleciała delegacja Polskiego Związki Piłki Nożnej. Cel wizyty? Zgłoszenie i rozmowy o kandydaturze polskiej federacji do organizacji mistrzostw Europy kobiet. Te zaplanowane są na 2029 rok. UEFA chciała spotkać się ze wszystkimi kandydatami, nasz kraj nie jest bez szans.
Niemcy, Portugalia, oraz Dania ze Szwecją i być może Włochy. Polska w walce o organizację kobiecego Euro 2029 będzie miała mocnych rywali. Włosi i Niemcy to półfinaliści ostatnich ME, Szwedkom szło nieźle, ale przyznając organizację Euro na sportowe wyniki się jednak nie patrzy. Czasem przeciwnie: w ramach promocji kobiecego futbolu daje się szansę krajom dopiero się w tej dziedzinie rozwijającym. Takim krajem na tle rywali jest właśnie Polska.


REKLAMA


Zobacz wideo Na co stać reprezentację Polski kobiet na Euro? Możejko: Sukcesem będzie zbudowanie fundamentu na przyszłość


Oto możliwe miasta Euro 2029. Co z Włochami?
Polska jest też krajem zdeterminowanym, z dobrym zapleczem do imprezy i solidnymi gwarancjami rządowymi. Kandydatem do organizacji tej imprezy jesteśmy po raz drugi z rzędu. Ostatnio konkurentów mieliśmy tylko trzech, wygrała Szwajcaria. Teraz liczba rywali wzrosła.
Założenia nowego konkursu ograniczały liczbę gospodarzy do dwóch. Skandynawowie w historii mieli już Euro i to nieraz (Szwedzi ostatnio w 2013 r.), podobnie jak Włosi, czy Niemcy. Gdyby zatem kierować się zasadą wyjścia z turniejem na nowe terytoria, Polska nie byłyby bez szans. Takie zawody nigdy nie odbywały się w naszej części Europy. UEFA lubi wychodzić z piłką na Wschód. W dodatku z informacji, które dochodzą do nas ze Szwajcarii, słyszymy, iż Włosi mogą ostatecznie nie złożyć swojej kandydatury i liczba rywali nam spadnie.


Jakie szanse ma Polska na tę wielką imprezę? Gdyby oprócz kryterium otwierania się na nowe rynki kierować się też zaproponowanymi na turniej obiektami, Polacy nie mieliby się czego wstydzić, szczególnie przy Skandynawach, ale też Włochach.
Do polskiej oferty zostały ostatecznie wpisane: Warszawa z PGE Narodowym i obiektem przy Łazienkowskiej, Gdańsk, Wrocław, Kraków ze Stadionem przy Reymonta, Białystok, Szczecin oraz Zabrze. W wymaganiach każdy z kandydatów musi podać jeden obiekt na minimum 50 tys. widzów, trzy o pojemności co najmniej 30 tys. i cztery na więcej niż 20 tys. widzów. Na naszym podwórku nie było z tym problemów, chętnych miast było zresztą dużo więcej. Ostatecznie trzeba było dokonać wyboru. Finał imprezy odbyłby się w Warszawie (na Stadionie Narodowym), a mecze ćwierćfinałowe czy półfinałowe W Gdańsku i Wrocławiu.


Naszym największym konkurentem na chwilę obecną wydaje się Portugalia. Oprócz tego, iż w tym kraju nigdy nie było Euro, to Portugalczycy na imprezę już wyłożyli znaczne środki. Nie szczędzą też grosza na jej promocję, a kobieca piłka w ich kraju zyskuje na znaczeniu, co widać też po coraz częstszych kwalifikacjach na najważniejsze imprezy.
Kasa z UEFA i PZPN
Za finansowanie polskich mistrzostw odpowiedzialny byłby PZPN i UEFA. Rządowe wsparcie zapisane w gwarancjach sprowadza się do zapewnienia bezpieczeństwa, zaplecza medycznego, wsparcia logistycznego, transportowego oraz kilku ustaw wymaganych przez UEFA przy tego typu wydarzeniach (wnioski wizowe, cła itd.).


Polska delegacja, która poleciała do Genewy w poniedziałek (bez prezesa Cezarego Kuleszy), we wtorek oficjalnie złoży ofertę i zarejestruje ją w internetowym systemie. To będzie też czas na mniej formalne rozmowy z przedstawicielami UEFA i lobbing imprezy w kraju nad Wisłą. Przyznanie jej naszemu krajowi oznaczałoby też automatyczną kwalifikację Polski do zawodów. Biało-Czerwone zagrałby zatem na ME po raz drugi z rzędu. Czy tak się stanie? Wyboru gospodarza dokona Komitet Wykonawczy UEFA w grudniu tego roku. Euro 2029 zaplanowano wstępnie na okres 26 dni w czerwcu i lipcu 2029 r.
Przypomnijmy, iż Polska w czerwcu była gospodarzem kobiecych mistrzostw Europy do lat 19. W 2026 r. organizujemy mistrzostwa świata kobiet do lat 20. Oby w piłkarskich władzach ktoś nie uznał, iż tych prestiżowych, kobiecych imprez w Polsce jest już dostatecznie dużo.
Idź do oryginalnego materiału