Zawody triathlonu, które od 2000 roku są częścią programu olimpijskiego, polegają na pokonaniu kolejno 1.5 kilometrów w wodzie, 20 kilometrów rowerem oraz 10 kilometrów biegiem. Tymczasem zawody triathlonowe w formule ironman, które popularności nabrały pod koniec lat dziewięćdziesiątych, organizowane są na dystansach 3.86 (pływanie), 180,2 (rower) oraz 42,195 kilometrów (bieganie). Z czasem pojawili się jednak ludzie, którym i taki wysiłek nie wystarczył.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki odpowiada hejterom kobiecej reprezentacji Polski: To są największe leszcze!
Prawie 50 dni bez przerwy. Co zrobił polski sportowiec?
Wiele w ostatnich latach w przestrzeni medialnej mówiło się choćby o wyczynach Roberta Karasia, który stał się specjalistą od pokonywania wielokrotnych ironmanów - dopóki nie zaczęliśmy go kojarzyć bardziej jako "bohatera" skandali dopingowych. Kontrowersyjny triathlonista nigdy jednak nie zdecydował się na taki wysiłek jak Jurand Czubański. Ten 40-letni Polak pokonał właśnie dystans 50-krotnego (!) ironmana.
ZOBACZ TEŻ: Dla Karasia to już koniec. "Nogi praktycznie nie dało się zginać"
Na dodatek dokonał tego w formule continuous. To oznacza, iż (zamiast każdego dnia robić po jednym klasycznym ironmanie) zaczął od 190 kilometrów pływania, następnie przeszedł do 9000 kilometrów jazdy rowerem, a na koniec pokonał 2110 kilometrów biegiem. Pokonanie tych wszystkich dystansów zajęło mu 48 dni (oczywiście z przerwami na sen). Swoją misję rozpoczął 1 lipca w Brazylii, a zakończył 18 sierpnia.
Polak przeszedł do historii, bo nikt wcześniej nie sprostał takiemu sportowemu wyzwaniu. 50-krotny ironman w przeszłości był kończony, ale nigdy w formule continuous. "Jurand jest wyczerpany. To wyzwanie to prawdziwy test siły umysłu. Często mówimy, iż chcielibyśmy zajrzeć do jego głowy i poczuć na własnej skórze, jakie walki toczą się tam każdego dnia. To naprawdę niewyobrażalne" - możemy przeczytać na Instagramie Polaka.