Polak wyjechał do Kijowa. Oto prawda o życiu w czasie wojny

2 godzin temu
- W centrum wieczorem codziennie coś się dzieje - uderzają drony, rakiety, pociski batalistyczne, każdego dnia wieczorem jest wyłączone światło, a wiele dzielnic Kijowa nie ma prądu - opowiadał Maciej Kędziorek. Szkoleniowiec od lata jest asystentem trenera Dynama Kijów i w rozmowie z "Przeglądem Sportowy" Onet opowiedział o życiu w pobliżu stolicy Ukrainy.
Maciej Kędziorek jest znany polskim kibicom przede wszystkim z bycia asystentem trenera. Było tak przez ponad trzy lata w Rakowie Częstochowa, przez rok w Arce Gdynia i przez ponad dwa lata w Lechu Poznań. Od grudnia 2023 roku do maja 2024 roku był trenerem Radomiaka Radom, z którego odszedł po zakończeniu tamtych rozgrywek. Od sierpnia bieżącego roku jest za to asystentem trenera w Dynamie Kijów.


REKLAMA


Zobacz wideo Kosecki znalazł winnego swojego wstydliwego wypadku: Coś czuję, iż to ty mi te spodenki poluźniłeś


Tak żyje polski trener pod Kijowem
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Onet Kędziorek wprost odpowiedziałna pytanie, czy bał się wyjechać do Kijowa. - Gdybym się nie bał, to musiałbym być szaleńcem. Wiadomo, iż się bałem. Mocno też jednak to weryfikowałem przez Tomka Kędziorę i kilka osób, które są związane z ligą ukraińską i postanowiłem zaryzykować - powiedział. Zdradził, iż trafił do Dynama poprzez selekcję w internecie, a i sam klub pytał o niego m.in. wspomnianego Kędziorę, który grał w kijowskim zespole w latach 2017-2024. Dodał, iż mieszka tam sam, bez rodziny.
Zobacz więcej: Jest Wigilia, a tu nagle taki komunikat ws. Ewy Pajor
- Mieszkam w hotelu w bazie, około 25 kilometrów od centrum Kijowa. Jest położona w lesie, to spokojne miejsce i tam — odpukać — nic się nie dzieje. Pociski nie spadają, jak to się dzieje w centrum Kijowa. Jest tam w miarę bezpiecznie. Natomiast w centrum wieczorem codziennie coś się dzieje — uderzają drony, rakiety, pociski batalistyczne, każdego dnia wieczorem jest wyłączone światło, a wiele dzielnic Kijowa nie ma prądu. Ludzie starają zaopatrywać się w generatory. Takich nieprzyjemnych sytuacji jest sporo. Już pierwszej nocy widziałem, jak przeleciało 700 rakiet i pocisków. Miałem okazję obserwować tę sytuację z balkonu i było to przerażające - opowiadał.
- Rosyjska propaganda twierdzi, iż uderzają w obiekty strategiczne, a tak naprawdę atakowani są cywile i normalne bloki mieszkalne. Już pierwszego dnia przejeżdżaliśmy koło budynku, w który dwa dni wcześniej uderzyła rakieta. To był przerażający widok. W środku widać, iż ludzie normalnie funkcjonują, ale jest pozbawiony jednej ściany - dodawał. Podkreślał, iż sam na co dzień nie widzi takich widoków, gdyż w bazie jest w miarę bezpiecznie i nie spadają tam rosyjskie pociski.


Kędziorek nie ukrywał, iż wojna bardzo wpływa na uwagę zawodników Dynama. - Mamy sporo zawodników, którzy pochodzą z regionów, które opanowali Rosjanie. Ich rodziny mieszkają w regionie donieckim, w Ługańsku i często piłkarze nie są myślami, gdzie być powinni, bo wiadomo, iż to są sprawy najważniejsze. Często ich rodzice, dziadkowie, starsze osoby, nie chcą się przenosić i zostawić dorobku życia, a tam się dzieją straszne rzeczy - mówił. Zdradził, iż brat jednego z piłkarzy - Koli Michajlenko - służy na froncie.
"Stoi za tym rosyjska propaganda". Kędziorek jasno o rosnących w Polsce nastrojach antyukraińskich
Kędziorek odniósł się także do rosnących w Polsce nastrojów antyukraińskich. - Myślę, iż za tym stoi rosyjska propaganda. Widać, ile w internecie jest manipulacji, fake newsów, propagandy, napuszczania jednych na drugich. Rosjanie wykonują sporą robotę, by nas skłócić. Wiadomo, iż między naszymi narodami są niewyjaśnione sytuacje, które zawsze będą nas dzieliły i tą nutą bardzo często Rosjanie grają - podsumował.
Dynamo Kijów po 16. kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli ligi ukraińskiej (26 pkt) ze stratą dziewięciu punktów do pierwszego ŁNZ Czerkasy.
Idź do oryginalnego materiału