- Też jesteś pod wrażeniem? – pytał były mistrz świata w wieloboju, odbierając telefon. Do Sebastiana Chmary zadzwoniliśmy kilka dni temu, żeby skomentował ogromny sukces Huberta Trościanki.
REKLAMA
Zobacz wideo Rośnie polski nowy mistrz? Hubert Trościanka ze złotem i rekordem świata w dziesięcioboju na mistrzostwach Europy U20
Siódmego i ósmego sierpnia nasz 19-latek uzbierał 8514 punktów w dziesięcioboju na ME do lat 20 w fińskim Tampere. Trościanka pobił juniorski rekord świata, który od 2017 roku należał do Niemca Niklasa Kaula (8435 pkt).
- To jest niesamowity talent, nigdy nie mieliśmy aż tak wielkiego w wielobojach i dawno nie mieliśmy aż takiego talentu w całej naszej lekkoatletyce. Spodziewam się, iż ten 19-letni chłopak zdobędzie medal olimpijski już na najbliższych igrzyskach - mówił Sport.pl Chmara, czyli prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. A co mówi trener Trościanki?.
Łukasz Jachimiak: Hubert Trościanka zdobędzie medal olimpijski już w 2028 roku w Los Angeles – zgadza się pan z taką przepowiednią Sebastiana Chmary?
Marek Rzepka: Powiem tak: podzielam optymizm prezesa i wiem na co stać Huberta, ale oczywiście ja podchodzę do wielu spraw bardzo chłodno. Kibice i dziennikarze widzą wielki sukces Huberta i chcą więcej, ale ja muszę się mierzyć ze wszystkim, z całą otoczką tego sukcesu, a przede wszystkim z trenowaniem zawodnika, z dbaniem o jego zdrowie, z unikaniem zagrożeń. Hubert i ja nie jesteśmy w stanie przewidzieć czy on na przykład w okresie do igrzysk nie złamie nogi. Ale z drugiej strony: ja najlepiej wiem, iż ten facet jest wybitny. Podkreślam: wybitny.
Wybitny aż tak, iż wy dwaj na ME do lat 20 do Tampere pojechaliście z celem nie tyle wygrania złota, co po prostu pobicia rekordu świata juniorów?
- To prawda, tak było. Już pod koniec czerwca w zawodach w Warszawie Hubert dał wyraźny znak, iż stać go na zaatakowanie rekordu świata. Po pierwszym dniu tamtego wieloboju miał podobną sumę punktów, co w Tampere. Ale wtedy miał problemy zdrowotne, zwłaszcza z łokciem, więc nie szaleliśmy. Natomiast w Tampere wiedziałem, iż jeżeli tylko ze zdrowiem Huberta będzie w miarę okej, to on podgryzie rekord świata. Zrobił to, jesteśmy zadowoleni i idziemy dalej.
Zrobił to, mimo iż z tym zdrowiem wcale nie było optymalnie? W tym roku dokuczały mu kolano, pięta, ścięgno Achillesa, mięsień czworogłowy, a z ostatnio zwłaszcza ten łokieć?
- Łokieć w miarę podleczyliśmy, ale niepokoiło nas trochę to, iż Hubert długo na treningach nie mógł rzucać oszczepem. Wiadomo, jak to młody chłopak, on mimo wszystko chciał rzucać, ale gdy próbował, to pojawiał się ból. Trochę z tygodnia na tydzień ustępował, ale optymalnie rzucać się nie dało. W oszczepie ręki nie oszczędzisz, bo masz aktywny rzut, mocny blok, wszystko się dzieje na dużych prędkościach. Ale jak w poniedziałek, czyli na kilka dni przed startem, udało nam się zrobić wreszcie normalny trening w Spale i Hubert rzucił prawie 60 metrów, to ja już wiedziałem, co będzie. Wtedy powiedziałem mu, iż do osiągnięcia rekordu świata będziemy potrzebowali wyniku na poziomie 64 metrów i już wtedy nastawiliśmy się na jeden mocny rzut w Tampere. Pierwszy rzut Hubert oddał bezpieczny, na 62 metry. Wtedy już było jasne, iż jesteśmy w domu. I wtedy Hubert powiedział mi, iż zaryzykuje, pójdzie na maksa i wyszedł z tego rekord życiowy – aż 68,87 m. To też rekord mistrzostw w oszczepie wśród wieloboistów. A zdradzę, iż w przyszłości Huberta będzie stać choćby na 75 metrów.
Jak posłuchałem prezesa Chmary, kiedyś przecież wybitnego wieloboisty, to wiem, iż praktycznie nie ma konkurencji w dziesięcioboju, w której Trościanka już zbliżyłby się do swojego poziomu maksymalnego. Jestem pod wielkim wrażeniem, gdy słyszę, iż na przykład ustanawiając rekord świata juniorów skoczył o tyczce 4,80 metrów, a za jakiś czas będzie skakał 5,10-5,20 m.
- Facet ma wszelkie rodzaje umiejętności, które są potrzebne w wieloboju. To jest sport szybkościowo-siłowy, tu trzeba być bardzo wszechstronnym, no i Hubert ma absolutnie wszystko. Jest duży, jest szybki, potrafi być bardzo wytrzymały, nie dość, iż jest skoczny, to przy tym jest bardzo rzutny. On nie ma słabych stron. Na mistrzostwach gorzej mu poszło w dysku – 43,36 m – ale w tym roku rzucił już 50 metrów bez paru centymetrów. Płotki też biegał już szybciej niż w Tampere. I faktycznie choćby tam, gdzie zrobił genialne wyniki, jak w biegu na 400 metrów, który wygrał z czasem, jaki dałby mu srebrny medal w tej konkurencji [46,21 s], ma jeszcze olbrzymie predyspozycje, żeby się poprawić. Zdradzę, iż niedługo będziemy zmieniali nogę do skoku wzwyż. To pewnie dziwnie brzmi? Chodzi o to, iż z drugiej nogi Hubert ma lepsze czucie trafienia w odbicie, iż tak powiem po trenersku. Zauważyłem to i uważam, iż jestem w stanie go nauczyć, żeby skutecznie skakał z tej drugiej nogi. Wtedy z poziomu 194 cm przeniesie się na ponad dwa metry.
Ma pan różne trenerskie pomysły na Trościankę, a czy macie zabezpieczone wszystkie kwestie organizacyjne?
- Oczywiście ja już też rozmawiałem z prezesem Chmarą i tematem naszej rozmowy było nie tylko omówienie predyspozycji Huberta w poszczególnych elementach dziesięcioboju, ale też jasno sobie powiedzieliśmy, iż trzeba zabezpieczyć tego zawodnika, jeżeli myślimy o wielkich sukcesach. Wiem, iż prezes ma świadomość, iż za dużo takich pereł polska lekkoatletyka nie ma. I jestem spokojny, iż proces przygotowań Huberta do igrzysk w Los Angeles PZLA w pełni zabezpieczy.
Jak zabezpieczy? Co to konkretnie znaczy?
- Już mamy dobrą opiekę medyczną, czyli doktora Jarosława Krzywańskiego i fizjoterapeutów. Ogólnie związek pomaga, ile się da i jakie ma możliwości, prezes naprawdę niczego nam nie odmawia. Ale skoro mamy tak wyjątkową jednostkę, taką perełkę, to musimy postawić na nią jeszcze mocniej. jeżeli już chcemy celować w olimpijski medal, to czeka nas konkretna inwestycja, która nie może trwać przez pół roku przed samymi igrzyskami, tylko to już musi ruszyć, tu musi być perspektywa trzyletnia. Do niedawna pracowałem z Adą Sułek, więc dobrze wiem, iż do sukcesu potrzebny jest sztab ludzi. Mam od prezesa zielone światło, żeby to wszystko poukładać wokół Huberta. Przy czym musi być jasne, iż nikt nie da gwarancji, iż w Los Angeles będzie medal. Hubert to jest bardzo młody sportowiec i za trzy lata wciąż będzie bardzo młody, będzie miał dopiero 22 lata. My musimy spokojnie pracować, a nie za czymś gonić. Kluczową imprezą dla nas na razie będą młodzieżowe mistrzostwa Europy, które za dwa lata odbędą się w Bydgoszczy. A jeżeli chodzi o starty z seniorami, to choćby nie wiem czy w marcu przyszłego roku Hubert wystartuje w siedmioboju na halowych MŚ w Toruniu.
Przed chwilą mówił pan o sztabie – czy potrzebujecie konsultantów do różnych konkurencji?
- Nie, choć żeby było jasne: uważam, iż o ile trener myśli, iż wszystko wie, to znaczy, iż nic nie wie. Ale nie potrzebujemy kolejnych trenerów na stałe. Ja zawsze chętnie korzystam z konsultacji. To wygląda tak, iż na przykład potrzebujemy specjalisty od tyczki, więc Hubert skacze sobie z tyczkarzami, a ich trener daje mi informację, iż jego zdaniem na przykład lewa ręka powinna zapracować w taki a taki sposób. Ja to muszę przefiltrować jako trener Huberta i ja mu to muszę ewentualnie pomóc wprowadzić. Pamiętając o jego technice do wszystkich konkurencji, żeby ulepszając jedno, nie stracił drugiego. Pozostają przy tyczce: Sebastian Chmara dlatego wróży Hubertowi aż taki przeskok, bo wie, iż już mamy kupione i przygotowane wyższe tyczki. o ile chłopak je złapie, to 5,10 m będzie tylko kwestią czasu. A złapie, u niego pewne postępy są naprawdę bezproblemowe.
W porządku – nie potrzebujecie w sztabie trenerów-specjalistów od poszczególnych konkurencji, to kogo w nim chcecie mieć?
- Wiadomo, iż ten wygrywa, kto ma mocną głowę. Dlatego z dużym zadowoleniem wspomnę, iż od roku Hubert ma już wstępne konsultacje z profesorem Blecharzem. Tego fachowca chyba nie trzeba kibicom przedstawiać?
Myślę, iż każdy zna tę legendę psychologii sportowej. Jak nie z pracy z Adamem Małyszem sprzed lat, to z obecności przy wielu naszych lekkoatletach w ostatnich latach.
- Dlatego liczymy, iż kooperacja z profesorem będzie stała. Kolejna sprawa: mamy fizjoterapeutów, którzy są bardzo zaangażowani, pomagają w różnych sytuacjach, ale teraz najważniejsze będzie, żeby Hubert miał stałą współpracę z fizjoterapeutą w Warszawie, na miejscu. I chcielibyśmy, żeby ta kooperacja z fizjoterapeutą nie była na zasadzie "Dobra, jadę, bo coś się dzieje", tylko żeby to była regularna opieka ze strony fachowca, taka trzy razy w tygodniu. Bo funkcjonalność ciała musi być jak najwyższa, bo trzeba zapobiegać kontuzjom, a nie działać dopiero, jak jest kłopot. Liczę na to, iż sztab nam się powiększy i będzie świetnie zgrany. A jeżeli tak będzie, to ja jako trener główny z doświadczeniem i z wynikami już z Sułek i Wiesiołkiem, mogę spokojnie powiedzieć, iż będziemy skazani na sukces. Hubert ma dobrą głowę, nie boi się, pokazuje, iż jest fajterem, wychodzi na start i dokłada do wyniku, a właśnie o to chodzi w sporcie.
Co do pańskich osiągnięć – zna pan innego szkoleniowca w polskiej lekkoatletyce, który może się teraz pochwalić dwoma rekordami świata z dwójką zawodników w krótkim czasie?
- Wie pan co, nie chciałbym tak stawiać sprawy…
Trochę żartuję. Ten rekord Ady Sułek z halowych ME 2023 był tylko nieoficjalny i żył jedynie chwilę, a rekord Trościanki to "tylko" poziom juniorski. A więc schodzimy na ziemię. Ale tak szczerze: to są dowody, iż praca z panem popłaca.
- Wie pan, po powrocie z Tampere o sukcesie Huberta dyskutowałem z żoną, bo Hubert był u nas w szkole, a moja żona była wychowawczynią Huberta. I tak sobie rozmawialiśmy, iż boli, kiedy ktoś dziś pisze, iż Hubert trenuje u mnie dopiero parę miesięcy. Ja z wielkim szacunkiem podchodzę do trenera Zygmunta Szwarca i do wszystkich trenerów, którzy pracują z zawodnikami w początkach i przygotowują wszystko od dołu. Dużą sztuką jest szlifowanie diamentów i ja wiem, iż dostałem diament do szlifowania, a także wiem, jak to zrobić. Wiem, jak go wziąć w ryzy, jak mu wszystko poukładać, wytłumaczyć technikę, przekonać do pewnych zmian. Dowody? Proszę: jak Hubert do mnie przychodził, to skakał 3,5 metra o tyczce, a teraz skacze 4,80. Jak przychodził do mnie, rzucał oszczepem 62 metry, a rzuca 68, skakał w dal siedem metrów, a skacze 7,60 m. Mógłbym tak wymieniać wszystkie konkurencje. Ale nie o to chodzi. Rzecz w tym, żebym wiedział, iż robię dobrą robotę i jednocześnie, żebym pamiętał, iż zawodnik dużo zawdzięcza nie tylko mi. Gdy trener Szwarc do mnie zadzwonił po rekordzie świata Huberta, to ja mu powiedziałem: "Trenerze, gratuluję, bo wiem, iż to jest nasz wspólny sukces". Zygmunt też tak to widzi, to jest świetny człowiek. On wychował zawodnika, przekazał, a ja pociągnąłem dalej ten wózek i będę ciągnął na szczyt. I tylko przykro się robi, kiedy jakaś nieprzygotowana osoba pisze w mediach, iż Hubert pracuje ze mną dopiero dwa miesiące, podczas gdy fakty są takie, iż pracujemy razem dwa lata. Niektórzy ludzie nie mają zielonego pojęcia, a się wypowiadają. Mówię jeszcze raz: zawodnik gdzieś musiał się wychować, ale w pewnym momencie musiał pójść dalej. Gdyby Hubert został w Szprotawie, to kto wie czy by dalej rozwinął skrzydła, nie mając hali, nie mając lepszego sprzętu, zaplecza, obozów, trenera ze świeżym spojrzeniem i tak dalej. No, dyskutowałbym.
Rozwinie pan wątek szkoły? To zabrzmiało ciekawie, iż pan jest trenerem Trościanki, a pańska małżonka była jego wychowawczynią.
- Hubert przenosząc się do Warszawy musiał mieć dalej zabezpieczoną edukację licealną. Jak ktoś w połowie liceum zmienia szkołę i musi się adaptować do środowiska, do nowych kolegów, do nowej szkoły, do życia bez rodziców, to nie jest mu łatwo. Hubert zamieszkał w internacie, a moja żona została jego wychowawczynią przypadkowo. Po prostu tak się poskładało, iż trafił akurat do jej klasy, tak pasowały przedmioty, zwłaszcza języki obce. To jest Szkoła Mistrzostwa Sportowego, 59. Liceum Ogólnokształcące. Mamy bardzo fajną panią dyrektor, bardzo dużo trenerów z różnych dyscyplin i szkoła bardzo sportowcom pomaga rozwijać skrzydła. Internat jest dla nich bezpłatny, wyżywienie jest bezpłatne, szkolenie też, bo korzystamy z hali i obiektów Akademii Wychowania Fizycznego. Hubert uczestniczył w procesie indywidualnego nauczania, bo cały czas był na obozach, więc robił sobie zaległości. Ale zgłaszał się indywidualnie do nauczycieli i nadrabiał, zaliczał. Przeze mnie, moją żonę i przez panią dyrektor miał stworzone jak najlepsze warunki. Bardzo pomógł też kierownik internatu, który dał Hubertowi bardzo dobry pokój, niemal apartament. Przed maturą chłopak miał fajne warunki, żeby mu było łatwiej to wszystko ogarnąć. I tak będzie dalej, również po liceum. Od ubiegłego roku Hubert reprezentuje klub AZS AWF Warszawa, więc z dyrekcją klubu dbamy o to, żeby wszystkie socjalne kwestie Hubert miał zapewnione, żeby wszystkie sprawy życiowe, organizacyjne były dopięte i żeby mógł myśleć tylko o sporcie, żeby się koncentrował tylko na treningu i wyniku.
Przez jakiś czas pracował pan jednocześnie z Adą i z Hubertem – na ile są do siebie podobni? A może pokusi się pan o porównanie ich talentów i możliwości?
- Na pewno oboje mają specyficzny charakter. Profesor Blecharz powiedział, iż oni niestety nie będą normalni, ale dzięki temu łatwiej jest im osiągnąć wielkie wyniki. A jeżeli chodzi o możliwości, to na pewno Hubert ma większego asa w rękawie. Chodzi o rzuty. Wiadomo, iż oszczep u Ady nie był najmocniejszą konkurencją.
Mówiąc wprost, jest jej piętą achillesową.
- A u Huberta to jest jedna z wiodących konkurencji. W ogóle patrząc na wielobój, na przekrój zawodników, widzę, iż na szczyt wchodzą ci, którzy mają wszystkie konkurencje dobre, a dwie wybitne. Natomiast wieloboista, który ma dwie wybitne konkurencje, ale ma jedną dziurę, ma już dużo trudniej wejść na najwyższy pułap. Hubert na ME do lat 20 mógłby startować w skoku w dal, w oszczepie, w biegu przez płotki, na 400 metrów – wszędzie miał minima, to wszystko są wybitne konkurencje Huberta. A dziury nie ma żadnej. Tak, chcielibyśmy, żeby skakał wyżej wzwyż i będzie skakał, mogę to zagwarantować, tylko proszę mi dać trochę czasu. A więc on nie ma słabej konkurencji. A ma wybitne. Wiadomo, iż w juniorach jeszcze się pcha lżejszą kulą, rzuca lżejszym dyskiem i pokonuje się niższe płotki, ale proszę mi uwierzyć, iż do igrzysk w Los Angeles zrobię z Hubertem wynik około 300 punktów lepszy niż jego obecny rekord świata wynoszący 8514 pkt. Spodziewam się, iż za trzy lata Hubert może zdobyć 8800-8900 punktów. Nie chcę gwarantować medalu, nie chcę pompować balonika, bo nie o to chodzi, ale z samego oszczepu przy rzucaniu na poziomie 75 metrów dojdzie nam około 150 punktów. A więc proszę sobie wyobrazić skalę możliwości.
Tylko, jak już powiedziałem, my musimy spokojnie trenować, nie napalać się, robić swoje, iść swoim trybem. Miałem już takie uwagi: "Słuchaj, może on by pobiegł na 400 metrów na Diamentowej Lidze w Chorzowie, a może by później wystąpił w sztafecie na seniorskich mistrzostwach świata?". A ja mówię tak: bez podpałki, to jest młody człowiek, on ma skończyć sezon, ma się doleczyć i wejść w kolejny sezon, w którym będą halowe MŚ w Toruniu, ale może tam spróbujemy wystartować, a może nie. Przed nim długa i wielka kariera, za niczym nie musi gonić.
Prosiłem pana o porównanie Huberta do Ady Sułek i poniekąd pan ich porównał, ale zastanawiam się jeszcze nad charakterami, osobowościami. Ada dała się poznać, jako zawodniczka bardzo waleczna, domagająca się różnych rzeczy, mająca sporo krytycznych uwag. Hubert jest podobny?
- Nie, nie, nie, Hubert tak nie potrafi. On choćby mówi, iż chyba do końca nie potrafi okazywać swoich emocji. I pracuje nad tym. To jest taki bardzo normalny, naturalny chłopak. To bardzo dobry człowiek, bardzo uczynny, skromny. Niewylewny, dużo przeżywający wewnętrznie. Na tyle, iż po pierwszym dniu mistrzostw Europy w Tampere praktycznie nie spał. Nazajutrz rano mi powiedział, iż przez całą noc zdrzemnął się tylko godzinę i iż go boli żołądek. Wychodziły z niego emocje pierwszego dnia, a ja go drugiego dnia nie mogłem rozbudzić. Na płotkach i w dysku, czyli w dwóch konkurencjach otwierających drugi dzień rywalizacji, było widać, iż jest jak śnięta ryba. Dopiero później jakby z godziny na godzinę się nam rozbudzał.
Super, iż się przebudził i pobił ten rekord świata. Należało mu się. To jest naprawdę świetny chłopak. Ada chciała jak najbardziej trening zindywidualizować, a on chce pracować w grupie, w towarzystwie. Lubi rywalizować i na pewno praca w grupie zostanie mu zapewniona. choćby jeżeli będzie wszystkich w grupie przerastał, to wiem, iż i tak będzie mu się w ten sposób pracowało lepiej niż gdyby był sam.