Dwa tygodnie temu Jakub Szymański został halowym mistrzem Europy. Do Apeldoorn pojechał w roli faworyta i cały czas podkreślał, iż nim jest. Powtarzał, iż interesuje go tylko złoto. Po eliminacjach i półfinałach podkreślał, iż oszczędzał siły, iż kumulował energię na finał. I w nim nie zawiódł, pobiegł po złoto.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Szymański halowym mistrzem Europy. "Świetlane czasy przed nami"
Teraz w chińskim Nankinie Szymański chciał się zamierzyć na Granta Hollowaya, czyli Usaina Bolta sprintów przez płotki. Ten 27-letni Amerykanin jest mistrzem olimpijskim na 110 metrów przez płotki, mistrzem świata na stadionie z 2019, 2022 i 2023 roku, czyli z trzech ostatnich takich imprez, jest też mistrzem świata z hali z 2022 i 2024 roku. Na 60 metrów, w hali, Holloway jest niepokonany ponoć od czasów juniorskich, od 2014 roku.
Szymański chciał sprawić sensację. Ale nie taką
- Pod koniec już zwalniałem, bo czułem przewagę nad rywalami. W finale, jeżeli tam się dostanę, a dostanę się, dam już z siebie maksa. Czuję się pewnie – mówił Szymański po eliminacjach MŚ w Nankinie. I analizował, iż na jego oko Holloway jest tu gotowy na bieganie w czasie raczej 7,40 s, niż 7,35 s. A z kolei swoje możliwości Polak oceniał na nową życiówkę. Czyli na wynik poniżej 7,39 s.
Holloway jako najszybszy zawodnik sezonu (w lutym osiągnął czas 7,36 s) był i pozostaje murowanym faworytem do złota. A Szymański mający w tym roku trzeci rezultat na świecie (wspomniane 7,39 s) po fatalnym błędzie w końcówce półfinału już stracił szanse na medal. Polak w swoim półfinale prowadził, pewnie zmierzał do finału, ale potknął się na ostatnim płotku i zamiast udanie finiszować, ratował się przed upadkiem. Mimo to zajął trzecie miejsce w tym biegu. I jak się później okazało, zabrakło mu tylko 0,02 s, żeby znalazł się w finale.
Zobacz też: Ewa Swoboda nie dała szans rywalkom! Co za bieg Polki
Był polski protest. „Widać, iż go zacięło"
Sytuację próbował jeszcze ratować będący na miejscu Filip Moterski. To szef polskich sędziów, który na wielu poprzednich imprezach mistrzowskich z powodzeniem składał protesty po startach Polaków. Teraz protestował, bo usłyszał od Szymańskiego, iż na ostatnim płotku przeszkodził mu biegnący na torze obok Chińczyk. Trudno to dostrzec na powtórkach.
- Kuba mówił, iż poczuł. Z perspektywy filmu też widać, iż go zacięło. Ale oglądałem oficjalny od góry i bez wpływu. Błąd techniczny odrzucony – napisał nam Moterski. – Mówili, iż przy Polakach sprawdzają od razu trzy-cztery razy, bo wiedzą, iż zaraz przyjdę oglądać, ale tu nic to nie dało – podsumowuje szef sędziów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.