Rallijs Sarma stanowił drugą rundę Rajdowych Mistrzostw Łotwy. Krajowe cykle powoli się rozkręcają. Tam, gdzie warunki to umożliwiają, trwa sezon na rajdy śnieżne. Oprócz państw nordyckich – co oczywiste – jest tak m.in. na Łotwie oraz w Estonii. Z dobrodziejstw natury pod tym względem korzystają również Polacy, którzy pojawili się i w Gulbene. Co pokazały dwa polskie duety?
Jak poradzili sobie Polacy w Rallijs Sarma?
Historia Rallijs Sarma sięga 1996 roku. Od samego początku bazą imprezy była miejscowość Gulbene. Rajd ten nigdy nie aspirował do rundy cykli międzynarodowych, natomiast w przeszłości bywał rundą nie tylko mistrzostw Łotwy, ale także Estonii oraz Litwy. Dobre wyniki osiągali tutaj m.in. Ott Tanak, Aleksiej Łukjaniuk, Kalle Rovanpera, Nikołaj Griazin, Oliver Solberg, Teemu Asunmaa, czy Martins Sesks. Oczywiście Rovanpera i Solberg korzystali na liberalnych przepisach, które umożliwiają starty – m.in. właśnie na Łotwie – bez prawa jazdy. Dla młodych zawodników to jedno z najlepszych miejsc do rozwoju.
W tym roku tak dużych nazwisk jednak w rajdzie zabrakło. Być może ma to związek z tym, iż światowa czołówka jest już w Umea, gdzie odbędzie się w najbliższy weekend Rajd Szwecji. Zapowiadając tę imprezę w miniony czwartek skupiałem się w kontekście zwycięstwa głównie na trzech kierowcach i byli to Egon Kaur, Emils Blums oraz Janis Vorobjovs. I w rzeczywistości niemal dokładnie w taki sposób prezentowała się pierwsza trójka na zakończenie imprezy w Gulbene.
Wymienili się uprzejmościami
Rajd wygrali Egon Kaur i Allan Birjukov. Drugie miejsce ze stratą nieco ponad minuty zajęli Emils Blums i Didzis Eglitis. Zaledwie 0,46 s za nimi na trzecim miejscu uplasowali się Matiss Mezaks z Mikelisem Mezaksem. Na czwartej pozycji imprezę ukończyli Janis Vorobjovs i Guntars Zicans. Tak więc pierwszą rundę, która stanowiła również część mistrzostw Estonii, wygrał Łotysz Blums. Tym razem rundę mistrzostw Łotwy wygrał Estończyk Kaur. Co ciekawe, Blums tym samym prowadzi aktualnie zarówno w mistrzostwach Łotwy, jak i Estonii.
Do mety dotarła niestety tylko jedna polska załoga – Jacek Sobczak z Mateuszem Martynkiem. Polacy wystartowali BMW 316 Ti Compact E46 w klasie LRC 6, wypełnionej po brzegi innymi autami marki BMW. Ostatecznie duet Sobczak / Martynek zajął 4. miejsce, tracąc zaledwie 3,72 s do podium. No cóż – wielka szkoda. Polacy do samego końca walczyki o pierwszą trójkę. To właśnie oni oraz duet Kalnins / Salaks stworzyli wielkie show na Power Stage. Dwie załogi zdeklasowały pozostałą część stawki, ale Łotysze okazali się o 0,41 s szybsi i to oni zapewnili sobie tym samym podium w klasie.
Tym razem się nie udało…
Bardzo duże nadzieje wiązaliśmy z występem załogi Tymoteusz Abramowski i Sebastian Wach w ich Fieście Rally3. 17-latek świetnie rozpoczął sezon. Był 3. w klasie LRC 3 w Rally Aluksne, później wygrał bliźniaczą klasę w Otepaa talveralli. W okolicach Gulbene też wszystko zaczęło się dobrze, bo na otwierającym rywalizację, 15-kilometrowym OS1 Lacisi Polacy zajęli 2. miejsce w klasie LRC 3, ledwie 1,88 s za zwycięzcami i zdecydowanie przed kolejnymi załogami. Niestety, już na drugiej próbie załoga musiała się wycofać z rywalizacji ze względu na problemy z układem chłodzenia.
Na ten moment to by było na tyle. W najbliższy weekend odbędzie się Rajd Szwecji. Runda Rajdowych Mistrzostw Świata będzie kulminacją, najważniejszym punktem zimowego sezonu w rajdach samochodowych. Na moment wygasną krajowe mistrzostwa, czekając na nieco lepsze warunki. Kolejna runda mistrzostw Łotwy odbędzie się dopiero w czerwcu, a Estonii w maju. Norwegia i Finlandia zaplanowały jeszcze po jednej rundzie na marzec, ale później i tam zawodników czeka przerwa – w Norwegii do czerwca, a w Finlandii do maja. Również mistrzostwa Szwecji powrócą dopiero w maju.
Zdjęcie wyróżniające: Mark Aleksejev / ABRAM Racing