Polacy rozpoczęli z przytupem. Trudno uwierzyć w to, co stało się później

4 godzin temu
Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie utrudniła sobie kwestię powrotu do elity. W swoim trzecim meczu mistrzostw świata dywizji IA w Rumunii zawodnicy Roberta Halabera ulegli Włochom 1:4 (1:0, 0:2, 0:2), mimo iż to oni otworzyli wynik spotkania trafieniem Dominika Pasia.
Reprezentacja Polski w hokeju na lodzie rozpoczęła bardzo dobrze walkę o powrót do elity po rocznej przerwie. W swoich dwóch pierwszych meczach mistrzostw świata dywizji IA w rumuńskim Sepsi "Biało-Czerwoni" okazywali się lepsi od gospodarzy Rumunów (4:1), a także Japończyków, których w poniedziałek pokonali skromnie 2:1.


REKLAMA


Zobacz wideo W jakim klubie zagra w nowym sezonie Jakub Kiwior? Żelazny: Ten klub już jest dla niego za mały


W środowe popołudnie w Sepsi Arena Polacy mierzyli się z Włochami - jednymi z głównych oprócz Brytyjczyków rywali do dwóch pierwszych miejsc w turnieju, dających awans do najwyższej dywizji. To właśnie zwycięstwo nad Włochami dwa lata temu było najważniejsze dla zespołu Roberta Halabera, by po wielu latach wrócić do elity. Polacy z tym rywalem mierzą się ostatnio regularnie, na turniejach i w sparingach, i przeplatają lepsze wyniki z gorszymi. Było tak również w kwietniowych sparingach, gdy najpierw przegrali z Italią 2:3, by dzień później ograć ją 3:1.
Pierwsza porażka Polaków na MŚ dywizji IA! A zaczęło się tak pięknie...
Na ten drugi wynik "Biało-Czerwoni" liczyli również w środę, ale od samego początku Włosi postawili im trudne warunki. W bardzo wyrównanej pierwszej tercji jedynego gola jednak strzelili Polacy, gdy w 15. minucie Dominik Paś wykorzystał świetne dogranie Pawła Zygmunta i z bliska zapewnił naszej drużynie prowadzenie.


Kolejna tercja należała jednak do Włochów, którzy oddali w niej aż 10 strzałów przy zaledwie 3 reprezentacji Polski. I już w 23. minucie spotkania był remis, po tym jak po podaniu Jasona Seeda krążek z do bramki skierował Daniel Mantenuto.
Polacy domagali się w tej sytuacji odgwizdania spalonego i poprosili o challenge. Ten jednak nie przyniósł efektu, co skutkowało także dwuminutową karą techniczną dla reprezentacji Polski. Na szczęście, bez efektu w postaci kolejnego gola dla Italii.


Cóż jednak z tego, skoro Włosi dążyli po następne trafienie. I choć w drugiej tercji Tomas Fucik obronił aż osiem strzałów, to w 35. minucie dał się zaskoczyć po raz drugi. Polacy przez aż cztery minuty musieli radzić sobie w osłabieniu po karze za grę wysokim kijem dla Kamila Sadłochy i na koniec tego okresu skapitulowali po hokejowym zamku i strzale z lewej strony tercji ofensywnej Phila Pietronilo.
Polacy rozpoczęli trzecią serię od gry w przewadze przez ponad półtorej minuty, ale nie przełożyło się to na bramkę wyrównującą. Groźniejsi w poszczególnych sytuacjach tej tercji byli Włosi i w 49. minucie ich kontra przyniosła im trzeciego gola. Znakomicie lewą stroną przebił się w tercję ofensywną Alex Trivellato, a jego dogranie przed bramkę zamknął Marco Zanetti.


I choć Polacy do końca starali się choćby o gola kontaktowego, ich rywale bardzo dobrze się bronili. Co gorsza, w ostatniej minucie faul na wychodzącym sam na sam z bramkarzem Alexie Trivellato przyniósł Italii rzut karny, a ten wykorzystał Daniel Tedesco, ustalając wynik na 1:4.
Reprezentacja Polski przegrała ostatecznie z Włochami 1:4 i z sześcioma punktami spadła na trzecie miejsce w tabeli turnieju za środowym rywalem (7 pkt) i Wielką Brytanią (6). Do hokejowej elity awansują dwie najlepsze drużyny. W czwartek "Biało-Czerwoni" zmierzą się z Ukrainą, a początek meczu zaplanowano na godzinę 15:00.
Idź do oryginalnego materiału