W piątek Polki w składzie Iga Świątek, Katarzyna Kawa, Linda Klimovicova i Martyna Kubka zmierzą się z Nową Zelandią. W sobotę będą miały dzień wolny i przed starciem Nowej Zelandii z Rumunią spotkają się z kibicami, żeby rozdawać im autografy i pozować do wspólnych zdjęć. Do gorzowskiej hali ma przychodzić po pięć tysięcy ludzi. Wszyscy chcą zobaczyć w niedzielę ostateczny triumf Polski w turnieju, którego zwycięzca awansuje do dalszych gier nieoficjalnych drużynowych mistrzostw świata już w 2026 roku. A najbardziej kibice chcą oczywiście zwycięstw Igi Świątek.
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem
W lipcu 2023 roku Świątek wygrała turniej w Warszawie. Od tego czasu nie zagrała w Polsce ani jednego meczu. Teraz widzimy, jak sumiennie Iga przygotowuje się do występów w Gorzowie. I pytamy, ile treningów na tutejszym korcie już za nią, jak się czuje na tej nawierzchni i jak w ogóle jest jej z tym, iż wreszcie zagra u siebie.
Świątek musiała się przestawić
- Za mną trzy dni treningu, więc adekwatnie tyle, ile potrzebowałam, tak mi się wydaje, chociaż zobaczymy – odpowiada Iga. - Kort [twardy] jest wolny, zupełnie inny niż w Rijadzie, więc cieszę się, iż przyjechałam tu troszkę wcześniej. I przede wszystkim piłki są bardzo wolne i ciężkie, więc adekwatnie to obrót o 180 stopni w porównaniu do tego, co miałam tydzień temu – dodaje.
Ale ten obrót to dla Świątek żaden problem. - Ja ogólnie zawsze lubiłam grać wszędzie w Europie, a granie w Polsce jest dla mnie szczególne mentalnie, sprawia, iż człowiek czuje się jak w domu i adekwatnie warunki nie mają znaczenia. Raczej mam nadzieję po prostu, iż będę miała przyjemność z grania i rywalizowania właśnie na własnej ziemi – tłumaczy wiceliderka światowego rankingu.
Teoretycznie Świątek nie ma tu z kim przegrać. Ale ona tak nie myślała
Teoretycznie przed Świątek łatwe zadania, bo Nowa Zelandia i Rumunia generalnie nie mają tenisistek, które mogłyby naszej liderce poważnie zagrozić, a jeszcze obie wymienione kadry nie przyjechały do Gorzowa w najmocniejszych składach, przez co Świątek nie zmierzy się z nikim z pierwszej setki światowego rankingu.
Mimo to widzimy, jak poważnie Świątek podchodzi do sprawy. Te trzy dni jej treningów na miejscu mówią dużo. Skupienie na ostatnich zajęciach, które podglądaliśmy, jest wymowne. Widać, iż Iga robiła wszystko, żeby zdążyć naprawdę poczuć się tu u siebie.
Jest w sumie w nowej sytuacji. Do Gorzowa przyjechała pierwszy raz w życiu, nie ma tu ze sobą trenera Wima Fissette’a, bo Belg jest teraz ze swoją reprezentacją w niemieckim Insaming, gdzie będzie walczył z reprezentacjami właśnie Niemiec i Turcji. Z Igą nie ma tu również Macieja Ryszczuka, specjalista od jej przygotowania fizycznego odpoczywa na wakacjach.
Na konferencji prasowej Świątek opowiadała dziennikarzom, iż w krótkiej przerwie od pracy na korcie zdołała wyskoczyć do wyjątkowej kawiarni. – Takiej z kotkami. Bardzo mi się podobało – mówiła. - Ale adekwatnie więcej nie byłam w stanie zobaczyć, bo mimo wszystko trenujemy. Skupiałam się tutaj bardziej na tym, żeby się przygotować do rywalizacji i też odpocząć po praktycznie całym sezonie – podkreślała. I dodawała: - Trochę mi pomaga to, iż właśnie skończyłam etap sezonu WTA i w pełni mogę się skoncentrować na tym, co się dzieje tutaj. Czuję taką większą swobodę i to, iż w pełni mogę się przez tydzień poświęcić reprezentacji.
Jak ważna jest dla niej drużyna narodowa, Świątek mówiła już wiele razy. I pokazywała to na korcie. – Bardzo się cieszę, iż tu jestem. adekwatnie od początku, jak wiedzieliśmy, iż te mecze będą w Polsce, to planowaliśmy, iż tu zagram. Jedyne, co mogło stanąć na przeszkodzie, to zdrowie, a jestem zdrowa, więc mam nadzieję, iż pokażę tu jak najlepszy tenis. A to, iż polscy kibice tutaj będą z nami i będą nas wspierali będzie dodatkowym boostem energii – mówi teraz.
Świątek mówiła najwięcej, ale brawa zebrał ktoś inny
Co ciekawe, choć na konferencji polskiej kadry 90 proc. czasu dziennikarze poświęcili Idze Świątek, to najmilsza była chwila związana z kimś innym. Konkretnie z Lindą Klimovicovą, czyli Czeszką, która przyjęła polskie obywatelstwo i po raz pierwszy dostała powołanie do naszej reprezentacji. I choć z językiem polskim Linda jeszcze nie czuje się najpewniej, to postanowiła w nim się komunikować. – Dzień dobry, to dla mnie wielki zaszczyt tu być i reprezentować Polskę po raz pierwszy. Jestem bardzo podekscytowana i zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc drużynie – zadeklarowała, za co została nagrodzona burzą braw.
Na razie nie wiadomo z kim i czy na pewno Klimovicova zagra. Nie wiemy też, w których meczach wystąpi Świątek. Kapitan Dawid Celt zapewnił, iż wszystko ma w głowie, ale zdradzić swoich planów nie zamierza. Pewne jest więc tylko, iż w piątek od 15 Polki będą grały z Nowozelandkami, z w niedzielę z Rumunkami. I iż te mecze będą się składały z dwóch pojedynków singlowych i z obowiązkowych starć deblowych (nawet jeżeli któraś drużyna będzie już prowadziła 2:0).

2 godzin temu












