PKOl pozywa Nitrasa! Piesiewicz kontratakuje

3 godzin temu
Zdjęcie: Agencja Wyborcza.pl


Polski Komitet Olimpijski złoży pozew przeciw ministrowi sportu i turystyki Sławomirowi Nitrasowi! Mecenas Piotr Ciszewski wyjaśnia, iż minister naruszył dobra osobiste prezesa Radosława Piesiewicza i całego PKOl i nie przeprosił za to, choć był do opublikowania przeprosin wzywany. Na specjalnej konferencji prasowej z dziennikarzami nie spotkał się prezes Piesiewicz. Jak wyjaśniła rzeczniczka Katarzyna Kochaniak: prezes musi ciężko pracować.
Na ugoszczenie swoich sponsorów, w hotelach pięciogwiazdkowych i na przetransferowanie ich do Paryża, oczywiście biznesklasą, Polski Komitet Olimpijski wydał 3,7 miliona złotych. Kolejne 2,8 mln złotych to koszt goszczenia na igrzyskach działaczy i ich osób towarzyszących. PKOl przedstawił dziennikarzom rozliczenie za niedawne igrzyska. Niestety, nie spotkał się z nami prezes Radosław Piesiewicz.

REKLAMA







Zobacz wideo Polska podejmuje starania o organizację igrzysk. Tusk: Polska potrafi osiągnąć wielkie rzeczy









Czytaj także:


Stało się. Szeremeta obsypana złotem



W połowie sierpnia minister sportu i turystyki Sławomir Nitras zażądał od Polskiego Komitetu Olimpijskiego rozliczeń. Minister chciał poznać wysokość zarobków prezesa Radosława Piesiewicza i innych osób zarządzających komitetem. Minister domagał się też pełnego rozliczenia wyjazdu na igrzyska i pobytu na nim olimpijskiej reprezentacji Polski, działaczy oraz sponsorów i partnerów. Nitras grzmiał, iż PKOl trwoni publiczne pieniądze. Twierdził, iż Piesiewicz zarabia ponad 100, a może choćby 150 tysięcy złotych miesięcznie.
Zaraz po igrzyskach rozliczeń chciała też część prezydium zarządu PKOl. Na posiedzeniu 19 sierpnia wiceprezes Tomasz Chamera wprost pytał, ile zarabia prezes Piesiewicz. Dopiero wtedy najbliżsi (w teorii) współpracownicy szefa PKOl dowiedzieli się, iż on faktycznie pobiera wynagrodzenie. Dodajmy, iż jako pierwszy prezes w 105-letniej historii komitetu. Jeszcze wtedy prezydium zarządu nie wiedziało, kto poza Piesiewiczem pobiera wynagrodzenie za pracę w PKOl.
Na zarządzie 17 września okazało się, iż zarabiają też trzej wiceprezesi (podobno Marian Kmita, Henryk Olszewski i Dariusz Olszewski). Wtedy zaprezentowano też wstępne rozliczenie igrzysk i pokazano plik w Excelu, według którego prezes zarabia w tej chwili 35 tys. złotych netto miesięcznie, a w ubiegłym roku zarabiał 48 tys. złotych netto miesięcznie.
Dwa tygodnie temu sekretarz generalny komitetu, Marek Pałus, a także skarbnik Grzegorz Kotowicz, tłumaczyli, iż jeżeli chodzi o pełne rozliczenie wyjazdu reprezentacji na igrzyska i pobytu w Paryżu trzeba poczekać, bo do końca września będą jeszcze spływały do PKOl różne rachunki. Teraz, 30 września, PKOl spotkał się z dziennikarzami i zaprezentował wielostronicowy dokument.



PKOl pokazał dokument i nie pozwolił zadawać pytań
- Bardzo się cieszę, iż tak licznie jesteście - zaczęła Katarzyna Kochaniak, rzecznik prasowa PKOl. - Postanowiliśmy stworzyć dosyć szczegółowy jak na tak krótki czas dokument. Postanowiliśmy odpowiedzieć na pojawiające się w przestrzeni medialnej, publicznej, pytania i zarzuty. Dokument będzie powieszony na stronie PKOl, będzie wysłany do was mailem, wszyscy dostaną ten dokument i nikt nie będzie mógł narzekać - dodawała. - A teraz przygotowaliśmy kilka liczb, które omówi pan sekretarz generalny Marek Pałus - zakończyła.
Pałus też podkreślił, jak bardzo cieszy się z licznego przybycia dziennikarzy. Nawiasem: dziennikarzy przyjechało około 30, natomiast miejsc siedzących przygotowano za mało.
Prezentacja omawiana najpierw przez Pałusa, a później przez Kochaniak, została chyba przygotowana lepiej niż konferencja. Ale to wnioski na szybko, bo dokument ma aż 66 stron formatu A4 i sami mówcy z ramienia PKOl przekonywali nas, iż rozmowa o prezentacji będzie miała sens dopiero wtedy, gdy porządnie się z nią zapoznamy.






Czytaj także:


Tragiczne wieści. Nie żyje polski olimpijczyk



Na gwałtownie dowiedzieliśmy się, iż Paryż 2024 to były dla PKOl najtańsze igrzyska ostatnich lat. Wyjąwszy sfinansowanie Domu Polskiego. Wynajęcie pałacyku w Lasku Bulońskim i zorganizowanie w nim na czas igrzysk centrum polskiego olimpijskiego kosztowało PKOl 12,88 mln złotych. I podobno dało 15,12 mln złotych zwrotu w ekwiwalencie reklamowym. Natomiast koszt wysłania na igrzyska sportowców, trenerów, innych sztabowców, a także działaczy, sponsorów i partnerów oraz zapewnienie im wszystkim pobytu w Paryżu zamknął się dla PKOl w 16,14 mln złotych.



To dużo czy mało? Mało w porównaniu z Rio czy Tokio, ale jak uczciwie porównywać bliski Paryż z tanimi połączeniami lotniczymi do Brazylii i Japonii, do których loty zjadały mnóstwo środków?
Tym razem na loty PKOl wydał tylko 2 mln złotych. A na pobyt wszystkich, którzy z ramienia PKOl do Paryża polecieli, wydano 14 mln złotych.
Gwóźdź programu od mecenasa
Ale tak naprawdę to nie wydatki stanowiły gwóźdź programu na konferencji w PKOl. Sekretarz Pałus podał trochę liczb, trochę poubolewał nad złą atmosferą, jaka wytworzyła się po igrzyskach wokół komitetu, a przez to też wokół naszych olimpijczyków, którzy ponoć skarżą się, iż choćby nie dano im się nacieszyć sukcesami. Po Pałusie i Kochaniak głównego winnego takiego stanu rzeczy wskazał Piotr Ciszewski.
- Nie będę zabierał państwu dużo czasu, ale sami państwo wiecie, iż w przestrzeni medialnej atmosfera wokół PKOl nie jest najlepsza. Pojawiło się sporo zarzutów wobec PKOl i prezesa Piesiewicza. Niestety większość tych zarzutów wybrzmiała z ust ministra Nitrasa, potem była powielana przez media. Na ręce pana Nitrasa złożyliśmy wezwanie do zaprzestania naruszeń i do opublikowania przeprosin. Do dnia dzisiejszego to nie nastąpiło, a termin minął, w związku z tym w najbliższych dnia najpewniej zostanie złożony pozew. Nie ma zgody na naruszanie dóbr osobistych - mówił mecenas reprezentujący PKOl.



Pozwów mogą się spodziewać również spółki skarbu państwa, które po igrzyskach pozrywały umowy z PKOl. Pozwy mogą dostać też dziennikarze i redakcje, którzy i które zdaniem PKOl naruszyły dobra osobiste prezesa i organizacji. Te pozwy mają być rozsyłane już pod koniec bieżącego tygodnia.
Dlaczego o tym wszystkim mówili wszyscy, tylko nie prezes Piesiewicz? - Przecież prezes nie obiecywał, iż się z wami spotka - twierdziła Kochaniak. - Obiecywał tylko, iż PKOl się rozliczy - dodawała.
Rzecznik prasowa PKOl tłumaczyła, iż dziennikarze mają najpierw wnikliwie zapoznać się z raportem i dopiero wtedy mogą chcieć zadawać pytania prezesowi. Swoją drogą: dlaczego dziennikarze nie mogli dostać raportu na maile dzień przed konferencją, a mogą dostać po niej? – Prezes będzie do państwa dyspozycji, kiedy przeczytacie raport, gdy się z nim wnikliwie zapoznacie. A teraz ciężko pracuje, bo spółki skarbu państwa wypowiedziały nam umowy i trzeba szukać nowych sponsorów - zakończyła Kochaniak.
Cóż, jako Sport.pl na pewno niedługo sprawdzimy deklarowaną dostępność i gotowość prezesa.
Idź do oryginalnego materiału