We wtorek PGE Ekstraliga zakończyła trzecią serię spotkań. Nieco przedłużony weekend co interesujące jednak przyniósł wiele jednostronnych pojedynków. Ogromną siłę rażenia pokazali torunianie, którzy rozjechali na wyjeździe INNPRO Row Rybnik, a od zwycięstwa do zwycięstwa krążą ekipy z Grudziądza i Lublina. Wyrównane widowisko mieliśmy we Wrocławiu, a hit kolejki zdecydowanie nie rozczarował. Mimo to jednak i zestawienia zasiliło kilku zawodników z tego spotkania.
Oto nasza drużyna „Asów” i „Cieniasów” 3. kolejki PGE Ekstraligi. Obydwie drużyny zostały złożone zgodnie z ligowym regulaminem. To znaczy, iż zawiera ona minimum dwóch polskich seniorów, dwóch krajowych młodzieżowców oraz zawodnika do lat 24.
PGE Ekstraliga – Drużyna Asów 3. kolejki
Brady Kurtz (Betard Sparta Wrocław)
Mimo porażki wrocławian, to właśnie Brady Kurtz był największą gwiazdą niedzielnego spotkania. Australijczyk w sześciu biegach tylko dwa razy znalazł pogromcę, natomiast największe wrażenie z pewnością musi robić bilans 3-0 z Bartoszem Zmarzlikiem. Kurtz gwałtownie polubił się z nowym domowym torem, w dwóch spotkaniach osiągając średnią…2,818 punktu na bieg!
Michael Jepsen Jensen (Bayersystem GKM Grudziądz)
Kończą się już epitety, aby wyrażać zachwyty nad Duńczykiem. To właśnie takiego lidera z prawdziwego zdarzenia przez lata potrzebowali grudziądzanie, aby móc myśleć o osiągnięciu poważnego sukcesu. 33-latek w Zielonej Górze zaliczył „kolejny dzień w biurze”, a prowadzenie w klasyfikacji indywidualnej PGE Ekstraligi mówi samo za siebie. Nie siedzi on jednak w fotelu lidera samodzielnie.
Mikkel Michelsen (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
Drugim współliderem jest oczywiście kolejny Duńczyk – Mikkel Michelsen. Nowy nabytek torunian miał być tylko solidnym uzupełnieniem zespołu, a jak się okazało, u progu sezonu jest liderem drużyny. Bez niego efektowna wyjazdowa wygrana „Deweloperów” nie byłaby możliwa, bo w całym meczu stracił tylko jeden punkt.
Piotr Pawlicki (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Jak podał Rafał Gurgurewicz, był to pierwszy komplet Piotra Pawlickiego od siedmiu lat! Młodszy z braci w niedzielę nie miał sobie równych i przypomniał swoim kibicom, iż jego sufit jest niemal nieograniczony. Czarował na częstochowskim torze niczym za swoich najlepszych lat i jeżeli uda mu się utrzymać taką dyspozycję, to „Lwy” mogą być spokojne o utrzymanie.
Wiktor Lampart (Krono-Plast Włókniarz Częstochowa)
Podobnie jak Pawlicki, także i on przypomniał o swoim talencie. W ostatnim czasie był przez kibiców wyklinany, wyszydzany, a on odpowiedział w najlepszy możliwy sposób – świetnym wynikiem. Jest to jego pierwsza dwucyfrowa zdobycz w karierze seniorskiej.
Wiktor Przyjemski (Orlen Oil Motor Lublin)
Lubelskie środowisko żużlowe może być wdzięczne Rohanowi Tungate’owi za to, iż wyrwał awans Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Bez Przyjemskiego Motor straciłby sporo swojej wartości. 20-latek nie tylko jest niemal gwarantem wygranej w biegu juniorskim, ale też pokazał, iż w razie problemów jest w stanie zastąpić starszych kolegów. Taśma Dominika Kubery? Żaden problem. Przyjemski wyjechał na tor i bez problemu pomknął po trzy punkty, pokonując samego Artioma Łagutę.
Kevin Małkiewicz (Bayersystem GKM Grudziądz)
Sekret siły grudziądzan tkwi nie tylko we wspaniałości Jepsena Jensena, ale też bardzo silnej formacji juniorskiej. Szczególnie imponuje Małkiewicz, który po trzech spotkaniach legitymuje się imponującą średnią 2,111 punktu na bieg. W Zielonej Górze przegrał jedynie z Przemysławem Pawlickim, a jego walka o punkt z Damianem Ratajczakiem była prawdziwą osłodą spotkania.
PGE Ekstraliga – Drużyna „Cieniasów” 3. kolejki
Leon Madsen (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
O jego przygodach z tuningiem (czy też jego braku) napisano już wszystko. Skupiając się wyłącznie na liczbach, to te dla niego wyglądają dużo gorzej niż źle. To właśnie w dużej mierze przez jego wyniki Falubazu są tak opłakane.
Chris Holder (INNPRO ROW Rybnik)
Nie przypomniał o sobie toruńskim kibicom i to bardzo delikatnie mówiąc. Zaczął przyzwoicie, bo od pokonania Roberta Lamberta, jednak w następnych czterech startach ograł… zero rywali. Występ całkowicie do zapomnienia.
Nicki Pedersen (INNPRO ROW Rybnik)
Podobnie jak Holder, on również nic nie pokazał we wtorek i również tylko w jednym z pięciu biegów potrafił pokonać rywala. To właśnie w domowych meczach Pedersen miał być silnym punktem swojej drużyny. Na szczęście dla rybniczan, ta porażka w kontekście całego sezonu i tak nie ma żadnego znaczenia.
Oskar Fajfer (Gezet Stal Gorzów)
Trzy biegi i jeden punkt, zdobyty jedynie na Andrzeju Lebiediewie. To chyba wystarczający komentarz do jego występu. Wydaje się, iż w tej chwili Ekstraliga to już nie są jego progi.
Mateusz Cierniak (Orlen Oil Motor Lublin)
Fantastycznie rozpoczął sezon, gdzie był niemal niepokonany w starciu z zielonogórzanami. Potem w dwóch kolejnych spotkaniach zdobył łącznie…dwa punkty. Kompletnie sobie nie poradził we Wrocławiu, zdobył tylko skromny „punkcik” w czterech wyścigach.
Antoni Kawczyński (PRES Grupa Deweloperska Toruń)
Mimo dominacji torunian w Rybniku, to miano najgorszego aktora tego widowisko należy do toruńskiego młodzieżowca. Najpierw dojechał daleko za Pawłem Trześniewskim i Maksymem Borowiakiem, a następnie zaliczył teatralny upadek w wyścigu numer dwanaście. Na inaugurację sezonu pokonał Daniela Bewley’a. Od tego momentu odjechał sześć wyścigów w lidze i nie zdobył żadnego punktu.
Oskar Hurysz (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Dwa domowe mecze i łącznie zero punktów w sześciu startach. W piątek był całkowicie bezradny w starciu przeciwko grudziądzanom.
