
Łukasz Parobiec oraz Kacper Miklasz zabrali głos w związku ze swoją postawą w trakcie gali PRIME SHOW MMA 14!
11 października w Pruszkowie odbyła się 14. gala spod szyldu PRIME. Jednym z jej zestawień był już drugi w historii organizacji „Trójkąt Bermudzki”. Przypomnijmy, iż w pierwszym brali udział między innymi Krzysztof Ryta oraz Dominik Zadora, którzy zdecydowali się na remis po piętnastu minutach młócki.
W trakcie Prime Show MMA 14 doszło za to konfrontacji Łukasza Parobca, Kacpra Miklasza oraz Marcina Siwego. Wbrew założeniom, nie była to jednak walka 1 vs. 1 vs. 1. Panowie Parobiec oraz Miklasz zmówili się bowiem przeciw Siwemu. Walcząc ze sobą unikali jakkolwiek poważnej walki, a w Marcina szarżowali jak najmocniej się dało. Finalnie udało im się, a adekwatnie to Polskiej Maszynie, która to zdewastowała „Siwego”.
W finale Kacper oraz „Goat” walczyli już normalnie, jednakże mało kto po gali mówił o zwycięstwie Parobca. Na ustach wszystkich była ich zmowa, a razem imitacja wspólnej konfrontacji.
ZOBACZ TAKŻE: Cezary Oleksiejczuk przed debiutem w UFC: Czas zamknąć ten rok z przytupem
Biorąc udział w dzisiejszym „Freak Show” finaliści drugiego Trójkąta Bermudzkiego stwierdzili, iż miało to tak naprawdę miejsce na życzenie samego Siwego. Otóż ten, w związku z zamieszaniem z formułą, oznajmił tej dwójce, żeby wyszli choćby we dwóch w boksie, a on i tak sobie z nimi poradzi. Nawiązał zresztą do tego sam były GROMDZIARZ, zwracając się bezpośrednio do pięściarza, który w przeciwieństwie do nich nie był obecny on-line, a w studiu:
Wyzwałeś nas na dwóch na jednego, więc co się dziwisz.
Przypomnijmy, iż starcie finalnie toczyło się na zasadach ograniczonego MMA. W parterze nie można było poddawać, a ponadto czas walki w tej płaszczyźnie był ograniczony. Oprócz tego, nie wolno było kopać poniżej tułowia – podyktowane to było urazem Siwego.