Oto jedno z najszybciej wyludniających się miast w Polsce. Futbolowa pułapka

3 tygodni temu
Gdyby w ekstraklasie przyznawać nagrody dla najlepszego właściciela klubu, rokrocznie dostawałby ją pewnie Michał Świerczewski, który w Rakowie Częstochowa dokonuje dosłownie cudów. W ciągu ostatnich pięciu lat jego klub zdobył cztery medale i cztery razy awansował do europejskich pucharów. Szkoda jednak, iż szef x-kom inwestuje w klub, który nie ma przyszłości.
Rok temu Raków odnotował pierwszy od ośmiu lat regres. Od rozgrywek 2015/16, gdy częstochowski klub był piąty w drugiej lidze, drużyna notowała tylko postępy lub utrzymywał tę samą pozycję. Od kiedy Michał Świerczewski przejął klub w 2014 roku, drużyna powędrowała z drugiej ligi do ekstraklasy i zadomowiła się w jej czołówce. Po srebrnych medalach w 2021 i 2022 roku przyszło mistrzostwo Polski w 2023 i start w eliminacjach Champions League. Dopiero w 2024 roku po zmianie szkoleniowca (Marka Papszuna zastąpił Dawid Szwarga) przyszedł regres – zespół zajął siódme miejsce.


REKLAMA


Zobacz wideo


Częstochowa się wyludnia, to bardzo złe wieści dla Rakowa
W 2024 roku nastąpił jednak jeszcze jeden milowy krok w tył, który kibice pewnie niespecjalnie zauważyli, a który dotyczył całego miasta, a nie tylko klubu. Częstochowa przestała być miastem 200-tysięcznym. Z tego powodu w wyborach samorządowych w 2024 roku do rady miasta wybierano nie 28, jak wcześniej, ale o trzech mniej radnych.


To efekt wyludniania się Częstochowy. Spadek liczby mieszkańców w tym mieście należy do największych w kraju. Jeszcze 20 lat temu miasto miało około 260 tys. mieszkańców, tymczasem według prognozy Głównego Urzędu Statystycznego w 2030 roku skurczy się do 170-180 tys. Prawdopodobnie niedługo Częstochowa spadnie w rankingu miast pod względem liczby mieszkańców za Radom, Rzeszów i Toruń, które co prawda też tracą mieszkańców, ale w znacznie wolniejszym tempie.
Co to ma do przyszłości Rakowa? Bardzo wiele, a ta przyszłość największy związek ma ze stadionem. Bo o ile większe od Częstochowy Lublin i Białystok, czy mniejsze Kielce mają niedawno wybudowane stadiony z pojemnością na co najmniej 15 tys. miejsc, o tyle Raków wciąż gra na obiekcie nazywanym przez jego kibiców "kurnikiem", na którym pomieści się zaledwie 5,5 tysiąca osób. Perspektyw na zmianę takiego stanu nie widać.
Prezydent obiecał stadion. To była kiełbasa wyborcza
Obietnica budowy nowego stadionu w Częstochowie na miejscu dawnej fabryki włókienniczej Elanex okazała się kiełbasą wyborczą. Póki Krzysztof Matyjaszczyk z Nowej Lewicy, walczący o reelekcję prezydent miasta, potrzebował głosów kibiców, roztaczał szerokie perspektywy nowego miejskiego stadionu. Po wyborach o sprawie zapomniał. W uchwalonym na 2025 rok budżecie miasta uwzględniono ponad 9 mln złotych na stadion, ale ten przy ul. Limanowskiego, na którym Raków gra obecnie. Pieniądze zostaną przeznaczone na remont budynków klubowych. Żadnych innych środków - choćby na projekty - Częstochowa dla klubu nie przewidziała.


Zresztą trudno się dziwić. Elanex nie należy przecież do miasta, a do spółki, która od lat jest w stanie likwidacji i która oprócz terenów ma tylko długi przekraczające ponad 100 mln złotych. W latach 2013-18 przeprowadzono już 10 licytacji komorniczych terenów. Jednak potencjalni nabywcy wycofywali się, gdy dowiadywali się, iż po nabyciu fabryki musieliby jeszcze spłacić stare długi spółki.


W dodatku jest to teren inwestycyjnie trudny, bo budynki na jego terenie są objęte ochroną konserwatorską. Przyszły inwestor musiałby to uwzględnić w przebudowie, a to podniosłoby jej koszty.
Stadion, na który Częstochowy adekwatnie nie stać
Wstępne opracowania pokazały, iż stadion dla Rakowa o pojemności ok. 15-16 tys. widzów, kosztowałby około 450 mln złotych. To gigantyczna kwota. Oddany do użytku w tym roku obiekt w Opolu (11,6 tys. miejsc) kosztował ok. 230 mln złotych (185 mln według innych źródeł). Otwarta w marcu Arena Katowice, na której gra tamtejszy GKS, kosztowała co prawda przeszło 450 mln złotych, ale obok stadionu na 15 tys. miejsc powstała też hala na 3 tys. widzów, a koszty uwzględniały także dojazdy i parkingi. Poza tym warto jeszcze dodać, iż roczny budżet Katowic jest dwa razy większy niż Częstochowy.
I adekwatnie nie ma szans, aby Raków doczekał się choćby planowania budowy stadionu przez miasto do 2029 roku, kiedy odbędą się kolejne wybory samorządowe. Niewykluczone, iż któryś z kandydatów znów będzie grał tą kartą, ale jeżeli dziś miasta nie stać na taką gigantyczną inwestycję, to tym bardziej nie będzie go stać za cztery lata. Wyzwania, jakie przynoszą ze sobą kryzys demograficzny czy Europejski Zielony Ład, dotkną również budżety samorządów.


Poza tym można powiedzieć, iż czas budowy stadionów w Polsce minął. Raków się na ten trend nie załapał i teraz musi radzić sobie w niesprzyjających okolicznościach: politycznych, biznesowych i sportowych. Prędzej czy później Świerczewski będzie zmuszony przeskalować swoje inwestycje w Rakowie. Może już o tym myśli, o czym mogą świadczyć słowa trenera Marka Papszuna po ostatnim meczu. Szkoleniowiec Rakowa dał do zrozumienia, iż nie jest pewny, czy finansowanie drużyny przez jej właściciela pozwoli zespołowi w przyszłym sezonie znów grać o najwyższe miejsca w lidze.
Świerczewski już dokonał cudu, ale to nie wystarczy
Pomnik w pamięci kibiców Świerczewski już sobie zbudował, miejsce w historii też już ma. Na tle innych właścicieli klubów w Polsce jest bardzo pozytywnym przykładem człowieka, który umie dobrać sobie ludzi do realizacji celu, wykazuje się konsekwencją i cierpliwością w działaniu.
W Rakowie dokonał adekwatnie cudu, przekształcając prowincjonalną drużynę w czołowy zespół ligi. Pewnych obiektywnych ograniczeń jednak i on nie przezwycięży. A rywale czekać nie będą. Utrzymanie klubu w Polsce będzie coraz droższe. I oczywistą przewagę nad Rakowem będą miały te drużyny, które nie dość, iż są w większych miastach, to jeszcze mają większe, wybudowane niedawno stadiony i swoje akademie piłkarskie. Kluby bez takiego zaplecza nie mają szans.
Idź do oryginalnego materiału