Oto dlaczego Izrael nie został wykluczony ze świata sportu. Wszyscy widzą

3 godzin temu
Izrael jest powszechnie krytykowany za to, jak bestialsko traktuje Palestyńczyków w Strefie Gazy, niedawno prowadził też wojnę z Iranem. Dlaczego więc nie został wykluczony z międzynarodowego sportu? W rozmowie ze Sport.pl tłumaczy to Michał Banasiak, prezes Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej. Wskazuje także na zasadnicze różnice między sytuacją Izraela, a Rosji.
Od października 2023 trwa kolejny rozdział w konflikcie izraelsko-palestyńskim. W ostatnich tygodniach Izrael atakował także Iran, a Irańczycy odpowiadali bombardowaniami. W wojnę włączyły się choćby Stany Zjednoczone. Społeczność międzynarodowa coraz głośniej alarmuje na temat tego, jak Izraelczycy traktują ludność zamieszkującą Strefę Gazy, padają oskarżenia o ludobójstwo. Czy w tej sytuacji Izrael może być wykluczony ze świata sportu, podobnie jak Rosja, gdy zaatakowała Ukrainę w lutym 2022?


REKLAMA


Zobacz wideo Urban nie wytrzymał! "Czy ja się nie przesłyszałem?!"


Sport nie nakłada sankcji na Izrael
Do tej pory nie doszło do żadnych poważniejszych sankcji na arenie sportowej. Izraelczycy mieli zostać wykluczeni z wydarzeń organizowanych przez Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie, ale następnie ta ekipa została jednak dopuszczona do mistrzostw świata do lat 20. Podobnie było z zawodami w kręglach - początkowo wyrzuceni z turnieju mistrzostw świata, potem zostali przywróceni przed jego startem.
Michał Banasiak, prezes Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej, mówi wprost: - Wykluczenie Izraela ze sportowej rywalizacji będzie możliwe tylko wówczas, gdy zostanie poprzedzone jakimś rodzajem sankcji politycznych i gospodarczych ze strony państw Zachodu. Na to się jednak w tej chwili nie zanosi.


W przypadku Rosji było inaczej. Obserwowaliśmy choćby w wykonaniu Unii Europejskiej i USA całą ofensywę sankcyjną. Na tej kanwie zostały później sformalizowane sankcje sportowe wobec Rosjan. UEFA czy MKOl zareagowały wtedy stosunkowo szybko. Dostrzegaliśmy presję ze strony środowisk zarówno sportowych, jak i politycznych, by działać w sprawie Rosji. W uzasadnieniu zawieszenia Rosji przez FIFA i UEFA, które znalazło się choćby przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie - bo Rosja oczywiście próbowała to podważać - znalazło się m.in. właśnie powołanie się na wdrożone wcześniej bezprecedensowe sankcje polityczno-gospodarcze.
Arabowie to za mało
Być może nadejdą zmiany, bo Komisja Europejska ma rozważać zawieszenie udziału Izraela w programie Horyzont Europa na rzecz badań i innowacji. Przyczyną jest utrudnianie udzielania pomocy humanitarnej w Gazie. W marcu unijny komisarz ds. sportu Glenn Micallef przekonywał zaś, iż kraje, które nie podzielają wspólnych wartości nie powinny występować w imprezach sportowych. Wciąż jednak sytuacja Izraela jest rozpatrywana inaczej niż Rosji.


Michał Banasiak tłumaczy, z czego wynikają różnice: - Podejście decydentów politycznych sprawia, iż sytuacje obu tych państw są inne. Sprzeciw wobec Izraela na płaszczyźnie społecznej jest mocno widoczny - wielu aktywistów krytykuje działania państwa izraelskiego. Dołączają do niego także kibice. Na trybunach wielu stadionów w Europie pojawiały się w ostatnim czasie propalestyńskie albo antyizraelskie hasła. Ale to za mało, by wpłynąć na FIFA czy MKOl, bo środowiska polityczne są generalnie bardzo ostrożne w tym temacie. Dlatego nie spodziewam się, by organizacje sportowe wychodziły przed szereg i same decydowały o jakichś konsekwencjach wobec Izraelczyków - tłumaczy.
Czytaj także: Jagiellonia ogłosiła nagłe rozstanie
Sport zwykle czeka na to, co najpierw zrobią politycy, ale - jak wskazuje nasz rozmówca - nie dzieje się tak zawsze. Znajdziemy przykłady organizacji sportowych, które czasem działają niezależnie i nakładają sankcje sportowe na poszczególne państwa, ale zawsze ma to przynajmniej milczące polityczne poparcie. Ekspert podaje przykład izraelskich piłkarzy z lat 70.
- Zostali wtedy wykluczeni z Azjatyckiej Konfederacji Piłkarskiej (AFC), a nie zostało to poprzedzone żadnymi konkretnymi sankcjami politycznymi na to państwo. Jednak wiemy, jakie jest podejście państw arabskich czy muzułmańskich do Izraela. Część z nich nie uznaje niepodległości Izraela albo traktuje go jak wrogie państwo. A przed podpisanymi niedawno porozumieniami abrahamowymi lista była jeszcze dłuższa - wskazuje Banasiak. Owe porozumienia z 2020 roku to pierwsza forma normalizacji stosunków Izraela z państwami arabskimi od czasu pokoju zawartego na linii Izrael - Jordania w 1994 roku.
Prezes Instytutu dodaje: - W latach 70. federacja piłkarska z regionu sama zdecydowała, by wykluczyć Izraelczyków ze swoich szeregów, co z jednej strony było odpowiedzią na wojnę Jom Kipur, a z drugiej pozbyciem się reprezentacji, z którą wiele państw i tak nie chciało grać. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się to nie do pomyślenia, ale wówczas przeciwko wyrzuceniu Izraela głosował Iran. Trzeba jednak pamiętać, iż było to jeszcze przed Rewolucją Islamską w tym państwie.


w tej chwili Arabowie także chcieliby większych sankcji dla Izraelczyków. - Obserwujemy głównie akcje protestu, demonstracje czy manifestacje solidarności z Palestyńczykami. Do wprowadzenia sankcji sportowych rzeczywiście dotąd nie doszło - mimo iż faktycznie zwłaszcza ze strony państw arabskich pojawiały się i przez cały czas pojawiają nawoływania, by wykluczyć Izrael. Ta koalicja jest jednak zbyt mała, ma zbyt słabą siłę nacisku na międzynarodowe organizacje sportowe - dodaje Banasiak.
Zostają na razie gesty - np. takie, jak ze strony Jordanii. W czerwcu agencja Reuters informowała, iż koszykarze z tego kraju odmówili gry z Izraelczykami na mistrzostwach świata do lat 19 w ramach protestu przeciwko katastrofie humanitarnej w Strefie Gazy. Federacja światowa ogłosiła, iż mecz został oddany walkowerem na rzecz Izraela.
Rosja a Izrael
Działacze licznych organizacji sportowych powołują się na różnice między sytuacją Rosji i Izraela. - MKOI uzasadniał sankcje naruszeniem przez Rosję karty olimpijskiej. Wskazywano, iż Rosyjski Komitet Olimpijski zaczął operować na terenach, które były wcześniej pod jurysdykcją Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego. W przypadku Izraela taka prawna podkładka w tej chwili nie jest stosowana. Czy mogłaby? Bardziej jeżeli chodzi o FIFA niż MKOl. Palestyńczycy od lat podnoszą kwestię tego, iż Izrael na tzw. terenach okupowanych zakłada swoje kluby. Uważają, iż to jest podstawa do podjęcia decyzji ze strony FIFA o zawieszeniu Izraelczyków. Działacze FIFA kilkukrotnie obiecali, iż zajmą się tym tematem i ciągle przekładali podjęcie jakichkolwiek kroków. W końcu ogłosili, iż rozpoczną śledztwo. Nie wiadomo ile to potrwa. FIFA gra na czas, nie chce wychodzić przed szereg, a jednocześnie próbuje pokazać, iż wsłuchuje się w głosy protestu i nie bagatelizuje tematu. To jednak pozorowane działania - mówi szef Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.


Z jednej strony federacje są głuche na listy od środowisk sportowych, na apele kibiców. Ci w liczbie już prawie 700 tysięcy podpisali się w internecie pod wnioskiem o wykluczenie Izraela z igrzysk olimpijskich. Z drugiej strony FIFA pokazuje, iż jednak dostrzega problem. Niedawno dopuściła, by zagraniczni piłkarze grający w lidze izraelskiej mogli rozwiązać kontrakty bez konsekwencji. Podobnie wyglądało to w Rosji, gdy zaatakowała Ukrainę.
Banasiak tłumaczy: - To dokładnie takie samo rozwiązanie, jak wcześniej zastosowane w przypadku ligi rosyjskiej. Ma ułatwić opuszczenie Izraela piłkarzom, którzy po prostu nie chcą tam grać. Pomijając kwestię ewentualnych sankcji, wielu z nich nie czuje się w Izraelu bezpiecznie albo nie chce tam grać z powodów światopoglądowych. To też ciekawe, iż z jednej strony FIFA nie znajduje podstaw do wprowadzenia sankcji, a z drugiej daje dowód na to, iż widzi iż coś jest nie tak, skoro wprowadza mechanizm ułatwiający rozwiązanie umów. Skorzystał z niego np. Iuri Medeiros, który kilka lat temu grał w Legii Warszawa. Rozwiązał umowę z Hapoelem Beer Szewa i przeniósł się na Węgry. Do tego pamiętajmy, iż izraelskie kluby nie mogą występować w europejskich pucharach na własnym terytorium, a jednocześnie mają prawo uczestniczyć w samych zawodach. Podobnie to wygląda np. w przypadku klubów białoruskich, których także nie wykluczono, a jedynie uniemożliwiono występy w ich kraju. Większość klubów z tych państw rozgrywa swoje domowe mecze na Węgrzech.
Iran brutalny wobec sportowców
A jak Irańczycy podchodzą dziś do rywalizacji sportowej z Izraelem? Nasz rozmówca przyznaje, iż od rewolucji z 1979 roku nie zmieniło się wiele. Irańczycy bojkotują rywalizację z izraelskimi sportowcami. Zwłaszcza jest to widoczne w przypadku mistrzostw świata np. w sportach walki czy na igrzyskach.


- Drabinka jest wtedy losowana i zdarzało się, iż zawodnicy z Iranu trafiali na rywali z Izraela. To choćby nie tak, iż nie chcą walczyć z Izraelczykami. Reprezentanci Iranu mają po prostu zakaz rywalizacji z nimi pod groźbą poważnych konsekwencji.
Nasz rozmówca przypomina historię jednego z judoków irańskich, Sa'idiego Mollaji, który mimo nacisków nie wycofał się odpowiednio wcześnie z mistrzostw świata sześć lat temu, choć było wiadomo, iż może wpaść później na przeciwnika z Izraela. - Ostatecznie z nim nie zawalczył, ale ponieważ sprzeciwił się woli władz, nie było dla niego miejsca w ojczyźnie, zmienił reprezentację na Mongolię, a potem jeszcze na Azerbejdżan. Wielu sportowców, którzy wpadają na Izraelczyków, ma potem złamane kariery.
Zdarzają się też inne sytuacje - wyjątkowe nagrody za posłuszeństwo i odmowę walki sportowej z Izraelczykiem. Tu warto wskazać na przypadek judoki Arasha Mirasmaeiliego. - Na igrzyskach w 2004 roku należał do głównych faworytów, a w pierwszej rundzie trafił na rywala z Izraela. Dzień przed startem przejadł się, by przekroczyć limit wagowy. Miał więc podkładkę do wycofania się z igrzysk, a w kraju był witany jak bohater. Dostał uposażenie równe mistrzostwu olimpijskiemu i został prezesem tamtejszej federacji judo.


To, co różni obecny Izrael od Rosji to także mniejsze działanie na polu propagandowym z wykorzystaniem sportowców. Nasz rozmówca przypomina jednak, iż i takie zabiegi miały być stosowane. - Przychodzi mi do głowy chociażby przykład meczu Izrael - Argentyna, do którego ostatecznie nie doszło. W 2018 roku obie drużyny miały spotkać się towarzysko w Jerozolimie, ale pojedynek odwołano po protestach Palestyńczyków. Izraelczycy chcieli tym meczem pokazać, iż to Jerozolima jest ich stolicą. Ostatecznie Argentyńczycy sami się wycofali - podejrzewam, iż z uwagi na względy bezpieczeństwa. Mieli okazję zobaczyć sporo zdjęć i nagrań, na których Palestyńczycy w ramach sprzeciwu wobec tego spotkania palą koszulki Lego Messiego.


Na Izraelu by się nie skończyło?
Pojawiają się głosy, iż Zachód obawia się wykluczenia Izraela ze świata sportu, bo wtedy jeszcze głośniejsze stałyby się nawoływania do podobnych ruchów wobec innych państw, np. USA, które ostatnio wsparło Izraelczyków w wojnie z Iranem. - Ten argument już dziś jest podnoszony przez Rosję czy kraje sympatyzujące z nią. Zadawano pytania, dlaczego wprowadzane są sankcje akurat wobec Rosjan, skoro na świecie toczy się kilkadziesiąt innych konfliktów. Podobną retorykę podjął choćby ówczesny prezes MKOI Thomas Bach, który nie chciał całkowitego wykluczenia Rosjan - dodaje Banasiak.
Ekspert kończy w rozmowie ze Sport.pl: - Sam mechanizm nakładania sankcji mógłby oczywiście otworzyć puszkę Pandory, bo ostatecznie kto będzie sędzią decydującym o tym, jaka wojna jest podstawą do reakcji także ze strony świata sportu albo ile rakiet trzeba wystrzelić, by spotkać się z konsekwencjami? Organizacje sportowe naraziłyby się na jeszcze większe naciski polityczne, a starają się ich unikać. Gdyby doszło do wykluczenia Izraela ze sportu międzynarodowego z pewnością pojawiłoby się jeszcze więcej głosów, by podobne konsekwencje spotkały inne państwa. Choć podkreślam, iż w tym przypadku decydująca w sprawie braku sankcji jest obecna polityczna siła Izraela.
Idź do oryginalnego materiału