Sport to specyficzna dziedzina naszego życia. Amatorsko uprawiany poprawia nasze zdrowie, by ze względu na kibicowskie przywiązanie, odbierać je na trybunach. I co najciekawsze, nie tyczy się to tylko fanów drużyn walczących o najwyższe lury, ale i tych, które bujają się po szarych końcach rozgrywek. Bo wiara i nadzieja każe wręcz patrzeć na przyszłość w różowych barwach.
Z tego względu, kibice klubów znajdujących się na zakręcie, gdy zaczyna się robić lepiej, potrafią dać się ponieść emocjom. I tak jest nie od dziś w przypadku pojedynków Polonii Piła z Wybrzeżem Gdańsk. Bo gdy oba zespoły spotykają się ze sobą, to zawsze w tle pojawia się sprawa awansu z Krajowej Ligi Żużlowej. A atmosfera na trybunach jest co najmniej gorąca.
Brutalna przeszłość
By przypomnieć, dlaczego pojedynki Piły z Gdańskiem są tak gorące, warto cofnąć się do przeszłości. Pierwsza do głowy przychodzi sytuacja z 2015 roku, kiedy to oba zespoły dominowały w ówczesnej II lidze. Wówczas po prowokacjach przyjezdnych doszło do zadymy na trybunach, kończącej się wieloma wyrwanymi ławkami i fioletowymi oczodołami.
Sam jednak zdecydowanie bardziej wolę historię z 2003 roku. Wówczas Polonia i Wybrzeże walczyły o utrzymanie w Ekstralidze, mając jednocześnie duże problemy organizacyjno-finansowe. O tym, kto zajmie ostatnie miejsce w tabeli, decydował mecz obu zespołów w Gdańsku w ramach a jakże, ostatniej, 20 kolejki rozgrywek. Od początku wynik oscylował w okolicach remisu, który zadowoliłby przyjezdnych. Znakomicie prezentował się wówczas Krzysztof Pecyna, zdobywca 11 punktów i bonusa w 4 startach. Nadzieja, iż zawodnik Polonii dowiezie ważne punkty w 15 biegu była więc duża. A ten, w najważniejszym wyścigu dnia, przyjechał do mety ostatni – Do dziś nie wierzę, iż Pecyna nie sprzedał tego meczu tym ostatnim wyścigiem – wielokrotnie powtarzał mi jeden z bardziej doświadczonych kibiców z Piły. Bo warto pamiętać, iż Pecyna sezon później reprezentował barwy oczywiście Lotosu Gdańsk.
„Napinka” i wrogie przyjęcie
Czas wrócić do teraźniejszości, a ta napisała kolejną kartę w historii pojedynków Polonii z Wybrzeżem. Oba zespoły ponownie walczą o ucieczkę z Krajowej Ligi Żużlowej, ponownie rywalizując między sobą. I ponownie nie brakuje kontrowersji, które kibiców rozgrzewają do czerwoności.
W Pile na domowy mecz z Wybrzeżem czekano jak na wydarzenie roku. Nad Gwdą pamięta się 2003, pamięta się też 2015. Mobilizacja była duża. Na tyle duża, iż w trakcie spotkania wielokrotnie w kierunku przyjezdnych leciały bluzgi i innego rodzaju wyzwiska – dawno nie jesteśmy grupą, która przyjechała tu w 2015 roku. Byliśmy kulturalni, grzeczni, a w odpowiedzi mieliśmy kibiców z Piły wyzywających nas jak zwierzęta – powiedział jeden z kibiców Wybrzeża, który był kilka dni temu na meczu w Pile.
Kibice Polonii nie ułatwiali życia gdańszczanom także po meczu. Przez kilka dni w sieci można było zobaczyć zdjęcie, na którym widać kibiców gospodarzy atakujących fizycznie jednego z gdańszczan. I to na placu zabaw.
Korupcja(?) i opieszałość GKSŻ
Inną sprawą jest to, iż przede wszystkim po meczu kibice Polonii Piła mieli prawo być wściekli. Najpierw ze względu na decyzję sędziego, który przerwał rozgrywany w strugach deszczu mecz przy prowadzeniu gości. Prowadzeniu, które już bieg później mogło zamienić się w remis, ze względu na układ par. Inną sprawą jest też to, iż przy przerywaniu spotkania po mniej niż 10 wyścigach, gospodarze nie dość, iż nie mają atutu własnego toru, to jeszcze są zmuszeni pojechać jeden bieg więcej juniorem.
Oliwy do ognia dodał komunikat Polonii Piła. Klub jasno przyznał, iż prosił żużlową centralę o przełożenie meczu jeszcze kilka dni wcześniej, ze względu na złe prognozy pogody – a te faktycznie wskazywały jasno, iż mecz może się nie odbyć. Wówczas kibice miejscowych zaczęli doszukiwać się we wszystkim spisku – mówiłem, iż wszystko jest na zlecenie Gdańska. Liga dawno została sprzedana. Zdunek posmarował – pisał niejednokrotnie jeden z kibiców w mediach społecznościowych.
Co ciekawe, już kilka dni później GKSŻ… dało Wybrzeżu to, na co Polonii nie pozwoliło. Rewanżowy mecz w Gdańsku został bowiem przełożony, a jakże, ze względu na złe prognozy pogody. Prognozy wyglądające niemal identycznie jak tydzień wcześniej w Pile. Chyba nie muszę wam pisać, jakie zdanie w mediach społecznościowych ponownie opublikował jeden z pilskich kibiców.
Robienie na złość i wietnamskie boty
Jakby tego było mało, w ostatnich dniach klub z Gdańska postanowił przeprowadzić typową dla siebie akcję. W mediach społecznościowych dał kibicom wybrać godzinę rozpoczęcia meczu z Polonią Piła w nowym terminie. Nie trzeba było długo czekać, aż kibice z Piły wezmą się do pracy i zaczną wybierać godzinę najmniej pasującą niemal wszystkim – 14:00.
Wówczas przyszła czas na odpowiedź z Gdańska. Odpowiedź absolutnie niespodziewaną. Najpierw sami kibice Wybrzeża skrzyknęli się, by głosować za godziną 17:00. Kilka chwil później do akcji wkroczyły też… wietnamskie boty, które przechyliły szalę na korzyść godziny 17:00. Ostatecznie klub zdecydował się „konkurs” odwołać i odebrać kibicom prawo do wyboru godziny startu spotkania.
Co w tym wszystkim najciekawsze, to na pewno jeszcze nie koniec. Najpierw przyjdzie czas na rewanżowy mecz w Gdańsku. Potem z kolei oba zespoły mogą się jeszcze spotkać w fazie play-off, w tym także w finale. A ten, przy obecnych nastrojach kibicowskich, byłby gratką zarówno na torze, jak i poza nim. Będę na to czekał.