Dla Naomi Osaki ostatnie turnieje w tym sezonie nie są tak dobre, jak można się było spodziewać. Japonka dotarła do finału w Montrealu i półfinału US Open, przez co wydawało się, iż w Pekinie oraz w Wuhan też może zajść bardzo daleko. Stało się inaczej, bo w stolicy Chin sensacyjnie przegrała w I rundzie z Aliaksandrą Sasnowicz, a w Wuhan w II rundzie ograła ją Linda Noskova.
REKLAMA
Zobacz wideo Trener Andrzej Kowal komentuje turniej Bogdanka Volley Cup im. Tomasza Wójtowicza
Osaka faworytką w... Osace. Nikt jednak nie mówił, iż będzie łatwo
Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zdecydowała się na powrót do swojej ojczyzny i wzięcie udziału w turnieju rangi WTA 250 w mieście, które nazywa się dokładnie tak samo, jak ona, czyli w Osace. Pojechała tam jako zdecydowana faworytka, rozstawiona z nr 1, a w dodatku już w I rundzie sensacyjnie odpadła turniejowa "dwójka", czyli Linda Noskova. Naomi nie miała na tym samym etapie kłopotu z rozbiciem 6:0, 6:4 swej rodaczki Wakany Sonobe, a w 1/8 finału też była wyraźną faworytką starcia z Suzan Lamens.
Jednak ten mecz nie miał nic wspólnego z prostotą i przyjemnością. Holenderka zrobiła wiele, by uciszyć japońską publikę. Już w pierwszym secie znacznie utrudniła Osace życie, dwukrotnie ją przełamując. Prowadziła 5:3 i miała tę partię na wyciągnięcie ręki. Mimo to nie udało jej się zwyciężyć. Najpierw dała się przełamać, gdy serwowała na seta przy wyniku 5:4. Potem przy stanie 6:5 zmarnowała trzy piłki setowe. Doszło do tiebreaka. Bardzo wyrównanego, ale zakończonego korzystnie dla Japonki (8:6).
Kat już ostrzył topór. Osaka zdążyła zabrać głowę
Osaka uciekła katu spod topora w pierwszej partii i jak się potem okazało, to ją w tym meczu ocaliło. Wszak drugiego seta przegrała 3:6. Źle zaczęła, bo gwałtownie zrobiło się 3:0 dla Lamens i nie była już w stanie odrobić strat. Gdyby nie wyrwała wcześniejszej partii, byłoby już po meczu, a tak to czekał nas decydujący set.
Set już zupełnie inny niż dwa poprzednie. Tamte toczyły się bowiem pod ogólne dyktando Holenderki. Osaka jedynie wykorzystywała szanse otrzymane od rywalki. Tymczasem decydująca część meczu była dominacją reprezentantki gospodarzy. Lamens rozsypała się kompletnie i niemal bezradna dwukrotnie dała się przełamać. Wynik 4:0 dla Naomi był dla Holenderki druzgocący. Jedno przełamanie odrobiła, ale to było za mało. Po trwającym 138 minut meczu Osaka wygrała 7:6(6), 3:6, 6:2 i zagra w ćwierćfinale z Rumunką Jaqueline Cristian.