Na papierze starcie Bencić ze Starodubcewą nie zapowiadało się na szlagier. Owszem, obie pewnie wygrały swoje mecze w I rundzie, odpowiednio z Magdą Linette i Julią Putincewą, ale w rankingu WTA dzieli je aż 117 miejsc (14. Bencić, 131. Starodubcewa). Szwajcarka była więc wyraźną faworytką. Ukrainka z kolei do Ningbo przyjeżdżała z czarną serią siedmiu porażek z rzędu. Przełamała się dopiero w kwalifikacjach do chińskiego turnieju.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja Polski ma najlepszych kibiców! Ale oprawa
Bencić grała jak natchniona. Dopóki nie trzeba było postawić kropki nad "i"
Początek meczu sugerował, iż to może w rzeczy samej być dość szybka robota dla Bencić. Szwajcarka grała znacznie pewniej i już w trzecim gemie przełamała rywalkę. Miała choćby dwie piłki na kolejne przełamanie, ale nie udało jej się ich wykorzystać. Mimo to zanosiło się, iż pierwszy set spokojnie trafi na jej konto. Jednak wtedy na jaw wyszło coś, co zdefiniowało ten mecz. Bencić nie potrafiła za nic w świecie bezstresowo dokończyć seta. Nie dość, iż przy stanie 5:4 zmarnowała setbola, to jeszcze dała się przełamać. Mało tego! Przy wyniku 5:6 zrobiła dokładnie to samo. Nie wykorzystała własnej szansy na gema, a po chwili cieszyć mogła się Starodubcewa. Tylko tym razem z wygranego całego seta 7:5.
W drugiej partii Bencić długo grała z jeszcze większym animuszem. W ogóle nie dopuszczała Ukrainki do breakpointów, a sama dwukrotnie odebrała jej serwis. Pełen spokój do końca? Niezupełnie, bo przy stanie 5:2 straciła własne podanie i mogły ją nawiedzić demony z pierwszego seta. Jednak tym razem miała większą przewagę, dzięki czemu dowiozła wynik 6:4. Dodajmy, iż już wtedy mecz trwał dwie godziny i szesnaście minut.
Ponad 3,5 godziny tenisowej batalii! Co to był za mecz!
Trzeci set? Znów to samo. Świetna gra Bencić, prowadzenie 5:2 z podwójnym przełamaniem, autostrada do wygrania meczu. Przy czym ze Szwajcarką dziś działy się dziwne rzeczy, gdy na jej koncie w secie pojawiało się 5 gemów. Łapał ją nagły tenisowy paraliż. Najpierw zmarnowała dwa meczbole i straciła podanie. Jej mina zdradzała mieszankę niedowierzania i wściekłości. Jeszcze gorzej było kilka chwil później. Bencić drugi raz przegrała gema, gdy serwowała na mecz!
Wydawało się to niemożliwe, ale Starodubcewa jakimś sposobem doprowadziła do wyniku 5:5. Czyli co? Tiebreak? Nie! To by było za proste. Ukrainka odrobiła całe straty tylko po to, by w kolejnym gemie zmarnować trzy piłki na 6:5 i w konsekwencji dać się ponownie przełamać. Oczywiście nie było krzty pewności, czy Bencić zaraz znowu wszystkiego nie zawali. Jednak nie tym razem. Szwajcarka ewidentnie się wkurzyła i tym razem serwując na mecz wygrała gema do zera, kończąc spotkanie wynikiem 5:7, 6:4, 7:5.
To było jedno z najdłuższych kobiecych starć tego roku. Trwało dokładnie 3 godziny i 33 minuty. Bencić przetrwała mimo swoich dziwnych słabości w końcówkach setów. Teraz w ćwierćfinale czeka na lepszą z pary Jasmine Paolini - Weronika Kudermietowa.