Oni byli najlepsi na zapleczu! Gdzie są teraz?

speedwaynews.pl 1 godzina temu

Jack Holder (2020), Brady Kurtz (2024) – trampolina do wielkiej kariery

Jack Holder i Brady Kurtz kończyli sezon jako najlepsi zawodnicy na drugim szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju kolejno w okresie 2020 i 2024. Dla reprezentantów Australii była to trampolina do światowej czołówki. Zresztą Holder już schodząc do ówczesnej eWinner 1. Ligi do takowej się zaliczał, a po świetnym sezonie jako gość w Gorzowie Wielkopolskim nikt nie miał wątpliowości, iż zagości w cyklu Grand Prix.

W przypadku jednego, jak i drugiego tak się stało i obaj walczą o tytuł indywidualnego mistrza świata. „Jacky” w SGP ściga się nieprzerwanie od sezonu 2022, a w 2023 roku zakończył rywalizację w cyklu na czwartym miejscu. Drugi z „Kangurów” – Kurtz przebojem wdarł się na salony i już w debiucie wywalczył wicemistrzostwo ustępując Bartoszowi Zmarzlikowi o zaledwie jeden punkt.

Janusz Kołodziej (2025) – legenda Unii Leszno

Janusz Kołodziej jest w barwach Fogo Unii Leszno niezastąpiony. Tak było kiedyś i tak też było teraz, gdy Unia po feralnym sezonie 2024 musiała walczyć o szybki powrót do PGE Ekstraligi w kolejnym roku. Leszczynianie zatrzymali liderów i to był dobry ruch. Kołodziej, choć swoje lata już ma, to pokazał jak cennym zawodnikiem jest i „rozjechał” rywali pod kątem indywidualnych wyników wracając do elity wraz z „Bykami” już po roku.

Wiktor Przyjemski (2023) – junior, który ma wszystko co potrzebne

O ogromnym talencie tego młokosa mówiło się, gdy tylko rozpoczął naukę jazdy na żużlu. Wielki talent i diamencik, który pozostało szlifować. Na początku swojej kariery jeździł w Abramczyk Polonii Bydgoszcz robiąc wszystko, żeby pomóc jej w awansie do PGE Ekstraligi. w okresie 2023 zakończył sezon jako najskuteczniejszy zawodnik 1. Ligi niemalże „ciągnąc za uszy” całą drużynę. Pod koniec sezonu jednak doznał kontuzji, a osłabiona brakiem tak silnego zawodnika Abramczyk Polonia Bydgoszcz poległa w fazie play off. Potem zasilił zespół z Lublina, z którym w 2024 roku zdobył tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Zaskakującym ruchem można nazwać jego decyzję z tego sezonu, gdy zdecydował się opuścić Orlen Oil Motor Lublin i wrócić do Bydgoszczy niezależnie, czy ta uzyska awans do najlepszej żużlowej ligi świata. Tak się nie stało, więc w kolejnym sezonie ponownie zobaczymy go na zapleczu.

Andrzej Lebiediew (2016, 2022) – ciężka praca się opłaca

Kariera Łotysza, choć bogata w sukcesy to była bardzo kręta i pełna wyrzeczeń. Po raz pierwszy do PGE Ekstraligi trafił w 2017 roku, po znakomitym sezonie 2016, który zakończył jako najskuteczniejszy zawodnik zaplecza. Po wielu latach udanych występów w macierzystym klubie postawił na niego Andrzej Rusko. Andrzej Lebiediew pierwszy sezon na ekstraligowych torach miał bardzo solidny i zakończony ze średnią 1,523 pkt/bieg. Zdobył także tytuł indywidualnego mistrza Europy, co potwierdziło, iż drzemie w nim duży potencjał.

W kolejnym roku w PGE Ekstralidze nie szło mu już tak dobrze i gwałtownie z niego „zrezygnowano”. Lebiediew tułał się między szczeblami, a często spotkano się z opinią, iż jest on „za słaby na Ekstraligę, ale za mocny na 1. Ligę”. Ciężko się nie zgodzić. Gdy tylko dostawał swoje szanse w PGE Ekstralidze to raczej spisywał się bardzo przeciętnie, natomiast na zapleczu najlepszej żużlowej ligi świata był jedną z kluczowych postaci swoich drużyn.

Udany powrót do PGE Ekstraligi zaliczył w okresie 2023. Gdy Cellfast Wilki Krosno dość senasacyjnie wygrały rozgrywki i uzyskały awans to Lebidiew był liderem drużyny i najlepszym zawodnikiem rozgrywek. Naturalną rzeczą było zatem, iż należy go zatrzymać po awansie. Od tej chwili jeździ nieprzerwanie w najlepszej żużlowej lidze świata, choć przyklejoną ma łatkę bardzo przeciętnego ligowca. Nie pomaga fakt, iż zespoły z Krosna oraz Leszna z nim w składzie spadły do Metalkas 2. Ekstraligi, a Gezet Stal Gorzów po trudach utrzymało się wygrywając baraż. W każdym przypadku kontraktowano go jako lidera, ale ten, szczególnie na wyjazdach, nie był w stanie skutecznie punktować. W Zielonej Górze wydaje się być przygotowywanym do roli zawodnika drugiej linii, co może mu pomóc.

Indywidualnie jednak Łotysz rozkwitł. Po tytule w 2017 roku i latach posuchy wrócił do cyklu Tauron SEC i w okresie 2024 został ponownie mistrzem Starego Kontynentu awansując tym samym do cyklu Grand Prix. W kolejnym roku został wicemistrzem Europy, ale w SGP utrzymał się zajmując szóstą lokatę. Dwukrotnie także stanął na podium turnieju – w Landshut oraz Rydze.

Andrzej Lebiediew był najskuteczniejszym żużlowcem na zapleczu dwukrotnie.

David Bellego (2021) – jednorazowy strzał i spadek formy

Po świetnym sezonie 2021 w barwach Abramczyk Polonii Bydgoszcz na Francuza postawiono w Lesznie. Bramy do wielkego żużla otworzyły się zatem dla żużlowca z „egzotycznego” kraju. David Bellego był drugim reprezentantem swojego kraju, który startował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce. Sufit, który osiągnął w 2021 roku zostając najskuteczniejszym zawodnikiem rozgrywek to był jednak „początek końca” dużej kariery Francuza, a przynajmniej na obecnym etapie można odnieść takie wrażenie. 33. średnia PGE Ekstraligi sprawiła, iż nie zagościł on na dłużej wśród najlepszych. W kolejnym sezonie wrócił tam, gdzie rozkwitł, ale bez efektu. W Abramczyk Polonii Bydgoszcz ponownie zdobył 33. średnią, ale tym razem na zapleczu, przez co zatrudnienia musiał szukać w KLŻ. Po roku w Krajowej Lidze Żużlowej podpisał kontrakt z Texom Stalą Rzeszów w Metalkas 2. Ekstralidze. Szansę do startów otrzymał zastępując Taia Woffindena po fatalnym upadku. gwałtownie jednak z tego pomysłu zrezygnowano i zakontraktowano Nicolaia Klindta. W przyszłym sezonie David Bellego ponownie występować będzie na najniższym szczeblu rozgrywkowym w naszym kraju. Podpisał bowiem kontrakt w Lokomotivie Daugavpils. To z pewnością jedna z karier, która po dużym sukcesie nie poszła w tym kierunku, w jakim się zapowiadała.

Mateusz Szczepaniak (2017) – od najlepszego do solidnego ligowca

Zanim poprzedni twór w Krakowie popadł w finansowe problemy, tworzył się tam interesujący projekt. Z czasów startów Wandy Kraków w 1. Lidze z pewnością można zapamiętać postać, jaką był Mateusz Szczepaniak. Znakomity sezon zakończony średnią 2,361 nie otworzył mu jednak bram do PGE Ekstraligi. Nigdy wcześniej i nigdy później zawodnik nie zbliżył się do tej średniej. Przez kolejne lata był jednak bardzo solidnym ligowcem. Epizod w najlepszej żużlowej lidze świata miał raz – w 2023 roku podpisał kontrakt w Grudziądzu. Tam pojechał raz, po czym wypożyczono go do Bydgoszczy. Przez lata jest solidnym punktem swoich drużyn na zapleczu. Przyszły rok spędzi w Texom Stali Rzeszów.

Mateusz Szczepaniak ostatni sezon spędził w Tarnowie.

Andreas Jonsson (2018), Wiktor Kułakow (2019)

Sezony 2018-2019 na drugim szczeblu rozgrywkowym zostały zdominowane przez zawodników, którzy z różnych przyczyn nie liczą się już w światowym żużlu. Andreas Jonsson zszedł na zaplecze po nieudanych sezonach, ale w 1. Lidze był niezawodny. Wraz z Motorem Lublin wywalczył awans do PGE Ekstraligi i w kolejnym roku także reprezentował ten klub. Po nieudanym powrocie do elity zakończył karierę i już go na torze nie zobaczyliśmy. Wpływ na to mogła mieć także kontuzja ręki, której nabawił się w trakcie sezonu.

Drugim z tych zawodników jest Wiktor Kułakow. Rosjanin to wybitny przypadek, bo przez trzy lata był liderem swojej drużyny. W 2019 roku miał najwyższą, a w 2020 roku drugą najwyższą średnią w lidze. Sezon później startując dla Wybrzeża Gdańsk ponownie zapisał się w TOP10 średnich. Pomimo tego przed sezonem 2022 nie znalazł zatrudnienia w PGE Ekstralidze, a przedłużył kontrakt z gdańskim klubem. Z przyczyn politycznych jednak nie ujrzeliśmy go już wówczas w polskiej lidze. Można się tylko zastanawiać, gdzie byłby teraz żużlowiec, gdyby nie zawieszenie.

Idź do oryginalnego materiału