W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.
Bartosz Salamon przez niedawne problemy zdrowotne Alexa Douglasa wrócił do składu Lecha Poznań pojawiając się wczoraj w wyjściowej jedenastce po raz trzeci z rzędu. Był to dobry moment, aby środkowy obrońca pierwszy raz od marcowego rewanżu z Djurgardenem Sztokholm (ponad 1,5 roku temu) znalazł się pod obserwacją w ramach cyklu „Oko na grę”.
OPIS GRY:
Bartosz Salamon zanotował niezły powrót do składu, dobrze spisał się z Cracovią Kraków i nie miał udziału przy straconym golu w meczu z Radomiakiem Radom. Tym samym można było liczyć na jego dobrą grę w spotkaniu z ostatnią w tabeli Puszczą Niepołomice mającą przed meczem z Lechem Poznań passę 5 ligowych porażek i serię 8 ligowych spotkań bez zwycięstwa. Salamon nieźle rozpoczął to starcie, już w 5 minucie musiał interweniować po wyrzucie piłki z autu dając radę wybić futbolówkę po interwencji głową.
W 32 minucie środkowy obrońca Lecha Poznań ponownie dobrze zainterweniował wybijając piłkę na rzut rożny. Niedługo później właśnie po dośrodkowaniu z narożnika Kolejorz stracił bramkę po tym jak tylko w naszym polu karnym wyskoczył niepilnowany Dawid Szymonowicz. Nie wiadomo, co się stało, ale w tej sytuacji Bartosz Salamon będący wyższym zawodnikiem od stopera Puszczy Niepołomice w ogóle nie interweniował, nie oderwał nóg od ziemi, nie wyskoczył do główki, choćby stracony gol na 0:1 nie obudził Salamona sprawiającego wrażenie, jakby nic się nie stało.
W końcu przyszła 44 minuta, w której najstarszy piłkarz w kadrze Kolejorza przegrał pojedynek w środku pola z Kosidisem. Grecki napastnik rywala bez trudu wygrał starcie z Salamonem, brak zdecydowania naszego stopera w tej sytuacji okazał się być kluczowy, Salamon przegrał pojedynek z rywalem stoczony w powietrzu, pozwolił mu wyjść sam na sam z Bartoszem Mrozkiem, przez co realnie w 44 minucie było już po meczu. Dwa proste błędy ustawiły sobotnie spotkanie bardziej od czerwonej kartki dla Michała Gurgula. 33-latek będący pod obserwacją kibiców i to od wielu miesięcy w 33 minucie nie zachował koncentracji, nie wyskoczył do piłki i przyglądał się temu, jak futbolówka ląduje w siatce. 11 minut później interweniował niczym junior, który tak jakby się poddał zasługując już wtedy na najniższą możliwą ocenę.
#PUNLPO
Bartek tak nie można
Trzeba skoczyć do głowy a przy drugim golu też trzeba lepiej pic.twitter.com/IjO5IsY9JX
— 𝙈𝙖𝙘𝙞𝙚𝙟 𝙈𝙖𝙘́𝙠𝙤𝙬𝙞𝙖𝙠 – 𝕄𝕒𝕔́𝕜𝕠 (@Macko_director) November 2, 2024
Bartosz Salamon po dwóch zawalonych golach opuścił boisko już po pierwszej połowie. Trener Niels Frederiksen oczywiście nieudolnie bronił tej zmiany, po meczu z Puszczą Niepołomice chwalił swoje roszady uważając, iż wszyscy zdjęci z boiska zawodnicy grali dobrze. Zmianę Salamona i zastąpienie go Alexem Douglasem tłumaczył chęcią częstszej gry krótkimi podaniami po ziemi. Prawonożny obrońca obserwowany wczoraj z trybun przez Michała Probierza przez 45 minut nie popełnił żadnego faulu, sam nie był faulowany, 9 razy stracił piłkę, wygrał 3 pojedynki na 4 stoczone, zaliczył jeden przechwyt, zablokował 3 uderzenia i miał tylko 22 celne podania na 30 wykonanych zagrań.
Po katastrofalnym występie przeciwko Puszczy Niepołomice i dwóch zawalonych golach ten kontrowersyjny piłkarz na pewno nie zyska więcej fanów. Opuszczając boisko po 45 minutach najprawdopodobniej straci niedługo miejsce w pierwszym składzie i prawdopodobnie opuści arcyważny mecz z Legią Warszawa, co w jego przypadku nie będzie niczym nowym. Ten stoper na 170 meczów możliwych do rozegrania (wszystkie fronty od wiosny 2021) opuścił aż 96 spotkań! Bartosz Salamon częściej był dotąd nieobecny, niż grał w piłkę, był liderem tylnej formacji Kolejorza czy był kluczowym piłkarzem Lecha Poznań.
Dawnego reprezentanta Polski ominęło mnóstwo meczów i ważnych wydarzeń, w maju 2022 roku co prawda świętował on tytuł Mistrza Polski, ale wcześniej z powodu urazu nie mógł rywalizować w kluczowych kwietniowo-majowych spotkaniach. Stracił finał Pucharu Polski na stadionie Narodowym, potem stracił starcie o Superpuchar Polski, awans do Ligi Konferencji, szalony mecz z Villarrealem na wyjeździe, z Austrią Wiedeń 4:1, dwumecz z Fiorentiną, a w maju 2023 nie mógł choćby odebrać medalu za 3. miejsce w PKO Ekstraklasie (na murawie brąz odebrała jego rodzina). To nie koniec. Już wcześniej podczas tej jesieni Bartosza Salamona ominęły ważne dla układu tabeli spotkania takie jak z Pogonią Szczecin czy Jagiellonią Białystok i być może ominie go także przyszłotygodniowy klasyk z Legią Warszawa oraz powołanie do reprezentacji Polski na listopadowe mecze Ligi Narodów.
Aż nie chce się wierzyć w to, co zrobił Bartosz Salamon przede wszystkim przy golu na 0:1. Wówczas w ogóle się nie ruszył, nie wyskoczył do piłki, nie interweniował, pozwolił Szymonowiczowi zdobyć bramkę jak na sparingu czy na treningu. 33-latek skreślony już wcześniej przez wielu kibiców, którzy zaczęli mu wróżyć transfer do Serie B już zimą a najpóźniej latem, w sobotni wieczór nie zyskał w ich oczach i przez cały czas będzie tracił, jeżeli nie wyjaśni ludziom swojej przeszłości. Sprawa jego zawieszenia przez UEFA do dziś nie została wytłumaczona, zawodnik pod koniec poprzedniego roku powrócił do rywalizacji po 8 miesiącach przerwy, później zwolniony został John van den Brom, przyszła przerwa zimowa i temat ucichł. Klub sprawę słynnego diuretyku tak jakby zamiótł pod dywan, nigdy go nie wrócił uznając ten temat za zamknięty.
OCENA GRY: 1
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)