
To był jeden z najbardziej absurdalnych i zarazem najbardziej pamiętnych momentów w historii Ligi Konferencji. Mecz AS Roma – Lille na długo zapadnie kibicom w pamięć, a wszystko za sprawą bramkarza francuskiego zespołu, Berke Özera, który obronił… trzy rzuty karne z rzędu. Takie rzeczy nie zdarzają się choćby w filmach.
W drugiej połowie sędzia podyktował jedenastkę dla Romy. Do piłki podszedł zawodnik gospodarzy, ale jego strzał został zatrzymany przez tureckiego golkipera. Chwilę później – decyzja o powtórzeniu karnego. Özer znowu wychodzi zwycięsko z pojedynku. I… jeszcze raz! Arbiter zarządza trzecią próbę, a bramkarz Lille po raz trzeci wyczuwa intencje strzelca i paruje uderzenie.
Trzy jedenastki. Trzy interwencje. Jeden bohater
Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Lille 1:0, ale show skradł właśnie 24-letni Berke Özer, który – jak się okazało – miał dodatkową motywację.
– To szalony wieczór. Przed meczem obiecałem dziewczynie, iż nie stracę gola. Powiedziała mi, iż od dawna nie zachowałem czystego konta. Nie sądziłem, iż będzie to takie trudne, ale ostatecznie udało mi się zachować czyste konto. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to zrobiłem – żartował po meczu w rozmowie z Canal+.
– Gdyby doszło do czwartego karnego, też bym go obronił. Ale to był niesamowity wieczór dla drużyny. Dla mnie liczą się trzy punkty, a nie trzy karne – dodał w mix zonie.
Po tym występie nazwisko tureckiego bramkarza obiegło piłkarski świat. I choć to dopiero faza ligowa Ligi Konferencji, dla kibiców Lille ten mecz już teraz stał się legendą.