"Czy rosyjscy tenisiści mogą odzyskać swoją flagę? To już trochę śmieszne" - napisał John Isner na X. Jego wpis rozniósł się po sieci, otrzymując m.in. pochwały od amerykańskich kibiców. Później Isner dodał: "Mówimy o rozgrywkach tenisowych, a nie NATO", oraz iż "brak podawania rąk przy siatce po meczu też jest śmieszny".
REKLAMA
Zobacz wideo Iga Świątek przeszła do historii Wimbledonu! "Gwiazda na skalę wszechświata"
Rosyjscy i białoruscy tenisiści z uwagi na wojnę w Ukrainie nie mogą występować z flagą swoich krajów, barwy narodowe nie pojawiają się przy ich nazwiskach ani w mediach, ani w oficjalnych dokumentach. Nie gra się także hymnów obu państw. Ponadto obie reprezentacje są wykluczone ze wszystkich drużynowych rozgrywek: kobiecego Billie Jean King Cup, męskiego Davis Cup oraz mieszanego United Cup. Tenisiści z obu państw musieli też przejść tzw. test neutralności, by móc wystartować na zeszłorocznych igrzyskach w Paryżu. Nie realizowane są również żadne zawody WTA i ATP w Rosji czy na Białorusi.
Isner wspiera Rosjan
John Isner to były czołowy zawodnik świata. Karierę skończył dwa lata temu podczas US Open. Zdobył 16 tytułów zawodowych, najwyżej na świecie był w lipcu 2018 r. na ósmej pozycji. Kilka dni wcześniej osiągnął największy sukces: półfinał Wimbledonu. To nie dziwi, bo jego najmocniejszym argumentem pozostawał przez lata serwis. W trakcie kariery pobił rekord wszech czasów pod względem posłanych asów serwisowych - 14 470. Kibice kojarzyć mogą go także m.in. z meczem rozegranym podczas Wimbledonu 2010, gdy pokonał Francuza Nicolas Mahuta 6:4, 3:6, 6:7, 7:6, 70:68. To najdłuższe spotkanie tenisowe w historii, trwało 11 godzin i pięć minut.
Isner odnalazł się ostatnio jako ekspert, wcześniej jeszcze jako czynny zawodnik uświadamiał kibiców, jak wygląda tenis od środka, jakie wydatki ponoszą tenisiści, ile realnie zarabiają. W kwestii geopolitycznej w rozgrywkach wykazał się jednak ignorancją. To pierwszy taki głos od dawna ze strony znanego zawodnika nawołujący do usunięcia ograniczeń wprowadzonych w związku z atakiem Rosji na Ukrainę w lutym 2022. Tym bardziej zaskakujący, iż mówimy o Amerykaninie, byłym podopiecznym m.in. trenera Craiga Boyntona, który w ostatnich latach trenował Huberta Hurkacza.
Ten wpis Johna Isnera nawiązywał do rywalizacji w ramach kończącego się właśnie turnieju ATP 1000 w Toronto. Karen Chaczanow pokonał w nocy niespodziewanie Alexandra Zvereva i awansował do finału, w którym zmierzy się z Benem Sheltonem. Chaczanow, podobnie jak inni tenisiści z Rosji, może występować jedynie jako neutralny zawodnik.
Od trzech lat rosyjscy dziennikarze czy część tenisistów w mniejszym lub większym zakresie sugerowała, iż wprowadzone zakazy są niesprawiedliwe i czas się ich pozbyć. To z tej strony słyszeliśmy też głównie krytyczne głosy w sprawie Ukraińców w tenisie. Ale to się zmienia, a podobnych głosów jak Isnera przybywa. Stephanie Myles, znana kanadyjska dziennikarka tenisowa, również pokazała swoją ignorancję, gdy skomentowała zachowanie Marty Kostiuk.
Kanadyjka nie rozumie Ukrainek
Ukrainka kilka dni temu rywalizowała z Darią Kasatkiną w trakcie turnieju WTA 1000 w Montrealu. Po meczu Kostiuk podała rękę Kasatkinie, choć od ataku na Ukrainę ma zwyczaj, iż nie dziękuje w ten sposób rywalkom przy siatce po zakończeniu spotkania. "Oni żyją w jakimś szalonym świecie. Teraz gdy Kasatkina reprezentuje Australię, mimo iż jest Rosjanką, uściski dłoni znów są powszechne" - napisała Myles na X.
Tymczasem w zachowaniu Kostiuk nie ma nic dziwnego. Nie chce podawać ręki Rosjankom, a Kasatkina od marca gra dla Australii, więc sytuacja się zmieniła. I tak, z pochodzenia pozostaje Rosjanką, ale pamiętajmy, iż to jedyna zawodniczka z tego kraju, która w tak mocnych słowach od początku sprzeciwiała się wojnie, apelowała o pokój. Rosyjskie media miały do niej o to pretensje, a zamieszanie na tym tle było jednym z powodów zmiany reprezentacji. Ukraińscy tenisiści tłumaczyli zaś, iż nie chcą podawać ręki przeciwnikom z Rosji czy Białorusi, bo uważają, iż to nie byłoby w porządku wobec ich kibiców. Wielokrotnie podkreślała to m.in. pierwsza rakieta kraju, Elina Switolina.
Dla Johna Isnera brak możliwości korzystania z flagi to zbyt surowa kara, ale zdaniem wielu to żadna konsekwencja, biorąc pod uwagę inne dyscypliny indywidualne (np. lekkoatletyka), w których Rosjanie zostali w ogóle wykluczeni z rywalizacji. Zabawnie wygląda też stawanie w obronie akurat Chaczanowa, który wywołał już kilka afer politycznych. M.in. w maju zeszłego roku opublikował na Instagramie zdjęcie wstążki świętego Jerzego. To symbol wojskowy, zakazany przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOI). Mimo to działacze dopuścili go do walki o medale w Paryżu - nie wiadomo, jakim sposobem zdał wspomniany "test neutralności" - ale ostatecznie wycofał się z turnieju olimpijskiego.
Tenis utrzyma ograniczenia?
Rosja wykorzystuje sport w celach propagandowych, Gazprom organizuje turnieje pokazowe z udziałem znanych nazwisk, nie brakowało prowokacji w ostatnich latach. W marcu 2023 Anastazja Potapowa, z którą Iga Świątek może zmierzyć się w sobotę w drugiej rundzie w Cincinnati, wyszła na kort w Indian Wells w koszulce klubu wojskowego Spartak Moskwa. W reakcji WTA ukarała tenisistkę, ta do dziś przekonuje, iż nie rozumie podstaw. Jej rodaczka Weronika Kudermietowa przez wiele miesięcy występowała w stroju z logo firmy Tatneft objętej sankcjami ze strony Unii Europejskiej, dopóki władze tenisa nie zareagowały. Zmieniła strój dopiero od Roland Garros 2023, o czym informowaliśmy jako pierwsi.
Czytaj także: Gigantyczna sensacja w europejskich pucharach
Działacze od miesięcy milczą dopytywani o tenisistów z Rosji i Białorusi. Na ten moment nie ma podstaw do zmian, a już na pewno do usunięcia ograniczeń. Wojna trwa, amerykański prezydent Donald Trump ma w przyszłym tygodniu spotkać się z Władimirem Putinem. W piątek mija ultimatum wystosowane przez Trumpa. Prezydent Stanów Zjednoczonych twierdzi, iż nałoży nowe sankcje na Rosję, jeżeli w ciągu 10 dni Moskwa nie zdecyduje się zakończyć agresji.
Tenis idzie drogą lekkoatletyki w zakresie trwania wprowadzonych trzy lata temu regulacji. Władze World Athletics w marcu przedłużyły zakaz startów dla Rosjan tłumacząc, iż dopóki wojna nie dobiegnie końca, nic się w tym względzie nie zmieni. Nie wiadomo jednak, jak władze tenisowe zareagują, gdy podobnych głosów jak Johna Isnera pojawi się coraz więcej.