Transfer Lewisa Hamiltona do Ferrari miał pomóc mu ponownie odnosić seryjne zwycięstwa. Siedmiokrotny mistrz świata jednak nie zalicza sezonu 2025 do udanych. Co prawda regularnie kończy wyścigi w czołówce, ale jego ambicje niezmiennie sięgają rywalizacji z najlepszymi. Tymczasem wypada znacznie gorzej nie tylko od Maxa Verstappena czy kierowców McLarena, ale choćby kolegi z włoskiego zespołu, czyli Charlesa Leclerka.
REKLAMA
Zobacz wideo Reprezentacja U21 podbije świat? Żelazny: To najmniej istotna reprezentacja na chwilę obecną
Hamilton przeszedł do historii. Ale w negatywny sposób
W ciągu ostatnich miesięcy Hamilton wielokrotnie był dla siebie bardzo krytyczny. - To zawsze ja. Jestem bezużyteczny, kompletnie bezużyteczny. Zespół nie ma żadnego problemu. Widzieliście, jak na torze wygląda ten bolid. Więc prawdopodobnie musimy zmienić kierowcę - mówił wielokrotny mistrz świata podczas sierpniowego Grand Prix Węgier.
ZOBACZ TEŻ: Sceny w GP USA w F1! Wielki faworyt w opałach
Mijają kolejne tygodnie, a Hamilton wciąż w 2025 roku ani razu nie zakończył wyścigu w pierwszej trójce. W niedawnym Grand Prix USA był czwarty. Jak się okazuje: przeszedł tym samym do historii Ferrari. Żaden inny kierowca, który reprezentował włoski zespół, nie miał serii dziewiętnastu wyścigów z rzędu bez podium. Wcześniej najgorszy pod tym względem był Didier Pironi, który w latach 1981-1982 nie potrafił znaleźć się w TOP 3 w osiemnastu kolejnych startach.
Na szczęście dla Lewisa Hamiltona sezon Formuły 1 się jeszcze nie skończył. Kierowcom pozostało pięć wyścigów. Kibice będą nie tylko obserwować rywalizację o mistrzostwo świata Oscara Piastriego, Lando Norrisa oraz Maxa Verstappena, ale próbę przełamania się legendarnego Brytyjczyka. Następna okazja nadejdzie 26 października, kiedy odbędzie się Grand Prix Meksyku.