Pieniądze, pieniądze i jeszcze raz pieniądze - to jest główna kość niezgody w relacjach Sławomira Nitrasa i Radosława Piesiewicza. Minister sportu i turystyki zarzuca prezesowi PKOl-u, iż kierowany przez niego komitet nie jest transparentny jeżeli chodzi o finanse, a sam Piesiewicz nie ujawnił, ile zarabia. Doprowadziło to m.in. do zatrzymania finansowania PKOl-u oraz kontroli, które przeprowadzone są przez różne służby i organy.
REKLAMA
Zobacz wideo Julia Szeremeta komentuje wyniki plebiscytu na najlepszego sportowca Polski
- Ja nie mam zaufania do PKOl-u. o ile oni dostają pieniądze na sportowców, a wydają na działaczy, na pana prezesa... - powiedział Sławomir Nitras w rozmowie z RMF FM. Jednocześnie dodał, iż nie wzywa do dymisji Piesiewicza. - Szanuję niezależność Polskiego Komitetu Olimpijskiego - podkreślił.
Sławomir Nitras z kolejną krytyką w kierunku Radosława Piesiewicza. "Wizerunek PKOl-u szoruje po dnie"
- Pan Piesiewicz powiedział kiedyś, iż przeżył publiczne tsunami po igrzyskach. I rzeczywiście trochę tak było. Był dumny, iż przetrwał to tsunami, ale nie widzi, jak wygląda. Po tym tsunami pan Piesiewicz wygląda, jak taka chata zniszczona na plaży w Tajlandii, bo wizerunek PKOl-u dzisiaj szoruje po dnie - ocenił Nitras. Zaznaczył, iż mimo zarzutów Piesiewicza, on sam prosił spółki Skarbu Państwa przed igrzyskami w Paryżu, żeby te nie rozwiązywały umów z PKOl-em.
- A po igrzyskach? o ile np. Orlen twierdzi, iż przekazywał pieniądze na jak najlepsze przygotowania na igrzyska, a beneficjentem tych pieniędzy był pan Piesiewicz, a nie sportowcy, to ja się nie dziwię Orlenowi, iż nie chce dawać pieniędzy Piesiewiczowi. Jesteśmy pół roku po igrzyskach, a sportowcy nie dostali nagród za medale - przypomniał minister sportu i turystyki.
Zobacz też: Tusk się wściekł w sprawie Stadionu Narodowego. PZPN ograł Nitrasa
- Problem polega na tym, iż te pieniądze dla sportowców zostały przekazane, ale gdzieś się rozpłynęły. Gdzie? To się trzeba pytać pana Piesiewicza. Kontrole? Ta, która najwięcej ujawni, czyli Krajowej Administracji Skarbowej jeszcze się nie zakończyła, ale kontrola Komisji Rewizyjnej wykazała, iż PKOl miał obowiązek wypłacić 4 miliony złotych nagród sportowcom. Nie wypłacił ani złotówki do dnia dzisiejszego, a zapłacił dla pana Piesiewicza prawie półtora miliona złotych, a dla całego zarządu niemal trzy miliony złotych - wyliczał Nitras.
- Pan Piesiewicz dostał tyle pieniędzy w ciągu półtora roku, co stanowi równowartość nagrody za prawie sześć złotych medali olimpijskich. A pani Aleksandra Mirosław [jedyna polska złota medalistka z Paryża - przyp. red.] tych pieniędzy nie dostała - grzmiał. Dodał, iż Piesiewicz miesięcznie zarabiał 100 tysięcy złotych miesięcznie, a w okolicy igrzysk w Paryżu zmniejszył to wynagrodzenie do 70 tysięcy. - To mówi oficjalna kontrola Komisji Rewizyjnej - podsumował.