Nikt nie chciał słuchać Świątek. Teraz zawodniczki padają jak muchy. To już plaga

3 godzin temu
Zdjęcie: screen US Open


Kibice tenisa na całym świecie mogą być w ostatnich miesiącach mocno rozczarowani. Coraz więcej zawodniczek wycofuje się z imprez na ostatnią chwilę, a meczów kończy się także kreczami. Tak też było w turnieju w Tokio w arcyciekawym meczu z udziałem byłej mistrzyni US Open - Bianci Andreescu.
- Jestem swego rodzaju rzecznikiem, mówiąc, iż nie powinniśmy naciskać, by grać więcej. To nie nasza decyzja, ale mamy zbyt wiele turniejów w sezonie. To sprawia, iż tenis staje się dla nas mniej przyjemny. Uwielbiam grać we wszystkich miejscach, ale to staje się wyczerpujące. Nie sądzę, iż tak powinno być, ponieważ zasługujemy na trochę więcej odpoczynku. Ludzie mnie za to znienawidzą, ale to nie skończy się dla nas dobrze - mówiła Iga Świątek przed rozpoczęciem tegorocznego US Open i wywołała dużą dyskusję wśród ekspertów i kibiców.


REKLAMA


Zobacz wideo Iga Świątek wybrała nowego trenera. "Jestem bardzo podekscytowana"


Świątek przestrzegała, ale tenisistki jej nie słuchały. To już plaga
w tej chwili w Tokio rozgrywany jest turniej rangi WTA 500. W pierwszej rundzie był jeden krecz. Białorusinka Aliaksandra Sasnowicz (143. WTA) poddała mecz z Kanadyjką Leylah Fernandez (35. WTA), przegrywając 7:5, 2:6, 2:5.


W 1/8 finału doszło do interesującego starcia: Beatriz Haddad Maia (Brazylia, 10. WTA) zmierzyła się z mistrzynią US Open 2019 - Kanadyjką Biancą Andreescu (159. WTA). Pojedynek trwał zaledwie... czternaście minut. Po tym okresie Brazylijka poprosiła o przerwę medyczną. Po kilku minutach poddała mecz z powodu kontuzji.
Niestety dla fanów tenisa nie jest to w tym momencie dziwny obrazek. Coraz częściej w damskich tenisie mecze kończą się kreczami. Ostatnio w turnieju w Ningbo od ćwierćfinałów były aż trzy krecze! - najpierw w 1/4 zrobiła to Czeszka Barbora Krejcikova (13. WTA), a potem w półfinałach: Hiszpanka Paula Badosa (14. WTA) i Czeszka Karolina Muchova (25. WTA).
Wcześniej w turnieju w Pekinie kreczowała Japonia Naomi Osaka (56. WTA), w Osace - Elise Mertens (36. WTA), a w Seulu mistrzyni US Open 2021 - Brytyjka Emma Raducanu (55. WTA) i Amerykanka Amanda Anisimowa (38. WTA). To już jest naprawdę prawdziwa plaga.


Dla porównania - Iga Świątek w tym sezonie zagrała 68 spotkań. Ani razu nie skreczowała. Liderka światowego rankingu - Aryna Sabalenka grała dwa mecze mniej i skreczowała raz - w turnieju w Berlinie.
Idź do oryginalnego materiału