Niewiarygodne co zrobiła rywalka Fręch przed ostatnim gemem. Polka aż się wściekła

17 godzin temu
Zdjęcie: Screen Canal+Sport


Magdalena Fręch grała dobrze i prowadziła 4:2 w pierwszym secie meczu z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse w prestiżowym turnieju WTA 1000 na kortach twardych w Miami. Wtedy nastąpił jednak zwrot akcji i Polka przegrała 4:6, 4:6. W końcówce meczu doszło do kuriozalnej sytuacji. Porażka Fręch boli, bo w III rundzie mogła czekać hitowa rywalka.
Była przerwa przed dziesiątym gemem drugiego seta przy prowadzeniu Eleny-Gabrieli Ruse (102. WTA) 6:4, 5:4. Wtedy Rumunka poprosiła niespodziewanie o pomoc fizjoterapeutki. - 0!, a to coś nowego. Chyba państwo wyczuli mój sarkazm. Przypomniał mi się turniej w Hamburgu w 2021 roku, gdy Ruse pokonała "ulubienicę" polskiej publiczności - Danielle Collins. Wtedy Amerykanka miała do niej duże pretensje o przedłużanie gry, o proszenie fizjoterapeutki w mniej lub bardziej odpowiednich momentach. Potem doszło do rewanżu w finale w Palermo i można było zobaczyć spory chłód wiejący od Collins w stronę Ruse - mówiła Joanna Sakowicz-Kostecka, komentatorka Canal+Sport.


REKLAMA


Zobacz wideo Kamery są prawie wszędzie. "Świątek będzie musiała się tłumaczyć"


Nie będzie hitowego meczu Magdaleny Fręch z Aryną Sabalenką
Ruse zeszła na kilka minut do szatni, wróciła na kort z opatrunkiem na udzie. W 10. gemie prowadziła już 40:0 i miała trzy piłki meczowe. Po jednej z przegranych akcji Magdalena Fręch (27. WTA) krzyknęła głośno ze złości.
- Nie dziwię się wściekłości Fręch, bo ta przerwa wyraźnie ją wybiła z rytmu. Też bym była wściekła - dodawała Sakowicz-Kostecka. Polka obroniła trzy piłki meczowe, ale przy czwartej nie miała już szans.


Fręch w starciu z Rumunką Eleną-Gabrielą Ruse walczyła o przerwanie fatalnej serii aż czterech porażek z rzędu. Polka odpadała już po pierwszych spotkaniach w turniejach w: Dausze, Dubaju, Meridzie oraz Indian Wells.
Fręch z Ruse ostatni raz grała w styczniu 2022 roku w turnieju w Sydney. Wtedy zawodniczki stworzyły emocjonujące widowisko, które trwało dwie godziny, 21 minut, a Rumunka wygrała 6:2, 3:6, 6:4.


Teraz pierwszy set był bardzo wyrównany i trwał 53 minuty. Gdy Joanna Sakowicz-Kostecka mówiła, iż obie tenisistki pilnują swojego serwisu jak oka w głowie, to wtedy przy podaniu Ruse i równowadze, Rumunka popełniła niewymuszony błąd z forhendu, a po chwili Polka odważną, ofensywną akcję skończyła winnerem z bekhendu i prowadziła 4:2.
Po chwili jednak Fręch straciła swoje podanie znów po gemie na przewagi. Przy drugim break poincie Polka nieczysto trafiła piłkę rakietą i poleciała ona daleko w aut. To jednak nie był koniec kłopotów Fręch w tym secie. W dziewiątym gemie po już 16 niewymuszonych gemie Rumunki miała przewagę na 5:4. Wtedy odważniej grająca Rumunka, mająca zdecydowanie więcej winnerów (17-5 w I secie na jej korzyść) wzięła sprawy w swoje ręce. Najpierw zagrała kończące uderzenie z forhendu przy siatce, a po chwili pięknego winnera z bekhendu wzdłuż linii.
- Magda ma do siebie pretensje, iż za bardzo oddaje pole - dodawała Sakowicz-Kostecka. Po chwili Fręch wyrzuciła piłkę z bekhendu w aut i została przełamana. Rumunka pewnie wygrała swoje podanie w 10. gemie i seta 6:4. I to mimo faktu, iż popełniła w nim aż 13 więcej niewymuszonych błędów (17-4).
Druga partia rozpoczęła się fatalnie dla Polki. Po świetnym returnie z bekhendu Rumunki już w pierwszym gemie została przełamana. Fręch zmieniła wtedy rakietę i zaczęła grać bardziej ofensywnie. Nic jednak jej to nie dawało, bo po dwóch gemach miała aż siedem niewymuszonych błędów, czyli prawie dwa razy więcej niż przez cały pierwszy set i przegrywała 0:2.


W piątym gemie po niewymuszonym błędzie z bekhendu Fręch, Ruse miała kolejne dwa break-pointy. Wykorzystała już pierwszego po świetnym returnie z forhendu po crossie i wygrywała aż 4:1.
Rumunka wtedy pokazała jednak dłuższą chwilę słabości. W szóstym gemie, przy swoim podaniu popełniła aż cztery niewymuszone błędy i została przełamana. Polka poszła za ciosem, wygrała swoje podanie do 15 i przegrywała tylko 3:4. W ósmym gemie po niewymuszonym błędzie Rumunki, Fręch miała szansę na drugie z rzędu przełamanie. Ruse wtedy jednak zagrała ofensywnie, skończyła akcję winnerem z forhendu, a w grze na przewagi znów dominowała.
A potem doszło do kuriozalnej sytuacji w końcówce meczu, którą opisaliśmy na początek tekstu.
Zobacz: Słowa o Świątek i Abramowicz dotarły zagranicę. "Ostrzegana"


Ruse w III rundzie może czekać hitowy mecz - z liderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Białorusinka w drugiej rundzie zagra z Wiktorią Tomową (Bułgaria, 64. WTA).


II runda Indian Wells: Magdalena Fręch - Elena-Gabriela Ruse 4:6, 4:6.
Idź do oryginalnego materiału