30-latka zajmuje aktualnie 19. miejsce w rankingu WTA, więc można określić ją jako zawodniczkę z szerokiej światowej czołówki. W karierze wygrała 5 zawodów w tourze. Ostatni raz miało to miejsce w lutym tego roku, kiedy na turnieju w Linz pokonała w finale Dajanę Jastremśką. Innymi słowy, Rosjanka wie, jak smakuje zwycięstwo i potrafi nie ulec presji w decydujących momentach.
REKLAMA
Zobacz wideo Marcin Gortat o najgłupszej plotce na swój temat: Ponoć zrobiłem coś takiego Alicji Bachledzie-Curuś
11 piłek meczowych nie wystarczyło do zwycięstwa
Tym bardziej nieprawdopodobne jest to, czego Rosjanka "dokonała" w półfinale zawodów serii WTA 250 w 's-Hertogenbosch, gdzie jej rywalką była Elise Mertens (25. WTA). Biorąc pod uwagę pozycję w rankingu obu zawodniczek, mecz zapowiadał się na bardzo wyrównane widowisko. W istocie, spotkanie trwało blisko trzy godziny i zakończyło się po trzech setach, ale Aleksandrowa mogła zakończyć mecz już po dwóch partiach. Jednak nie wykorzystała ku temu aż jedenastu piłek meczowych!
Pierwszego seta Aleksandrowa wygrała 6:2. W drugim przy stanie 5:4 przyparła Mertens do ściany. Belgijka uwijała się jak w ukropie, by nie dopuścić do przełamania, które kończyłoby mecz. Ostatecznie ta sztuka udała jej się aż pięć razy.
Kolejny gem serwisowy Mertens wcale nie był dla niej łatwiejszy. Aleksandrowa ponownie miała pięć piłek meczowych. I znowu żadnej z nich nie wykorzystała. To oznaczało remis 6:6 w gemach i tie breaka, który mógł zdecydować o końcu spotkania. Tam tenisistka z Rosji prowadziła już 6-5 i serwowała. Ale jedenasta w całym spotkaniu piłka meczowa także nie przyniosła jej powodzenia.
Ostatecznie Belgijka wyszarpała drugiego seta wygraną 9-7 w tie breaku. A jakby tego było mało, potrafiła zaskoczyć rywalkę pod koniec trzeciej partii, gdy dwukrotnie ją przełamała. Tym sposobem, chociaż Aleksandrowa miała jedenaście okazji do wygrania spotkania, a Mertens tylko dwie, to tenisistka znajdująca się niżej w rankingu WTA mogła cieszyć się ze zwycięstwa.
Z kolei Aleksandrowa pewnie długo nie zapomni tego spotkania. W końcu rzadko kiedy zdarza się, by mieć tyle okazji do zakończenia spotkania i nie wykorzystać ani jednej. Rosjanka może się pocieszać tylko, iż taka wpadka miała miejsce w mało prestiżowych zawodach, z których będzie musiała wyciągnąć lekcję na przyszłość.