Raków Częstochowa znajduje się ostatnio w doskonałej formie. Mimo iż pod koniec września niespodziewanie odpadł z rywalizacji w Pucharze Polski, to cel na ten sezon jest jasny - odzyskanie tytułu mistrza Polski. Piłkarze Marka Papszuna robią, co mogą, by to osiągnąć i mimo iż na początku rozgrywek spisywali się poniżej oczekiwań, to teraz prezentują się bardzo solidnie. Nie ponieśli porażki od ośmiu meczów i byli zmotywowani, by przedłużyć tę serię.
REKLAMA
Zobacz wideo Oto sukcesor Michała Probierza? Kosecki: To fenomenalny trener i człowiek [To jest Sport.pl]
Raków po raz kolejny prawie "zabił mecz". Co za niebywała końcówka
- Raków jest mistrzem w zabijaniu i psuciu meczu - mówił niedawno kapitan Widzewa Łódź Bartłomiej Pawłowski, wbijając szpilkę w drużynę Marka Papszuna. Niejednokrotnie szkoleniowiec zaznaczał, iż celem jest zdobycie kompletu punktów aniżeli usatysfakcjonowanie wszystkich zainteresowanych. I z takim nastawieniem Raków rozpoczął niedzielne spotkanie 16. kolejki ekstraklasy z Koroną Kielce.
Był wysoki pressing, natomiast piłkarze Jacka Zielińskiego konsekwentnie radzili sobie z rywalem. Mało tego, wyglądali choćby nieco lepiej, tylko brakowało im jednego - konkretnych sytuacji. Raków też takich nie tworzył, ale mimo to w 23. minucie po uderzeniu Władysława Koczerhina piłka wpadła do siatki. Żadnych szans nie miał interweniujący Xavier Dziekoński, którego zmyliło niefortunne odbicie od Resty. - Trochę szczęścia się przydaje w życiu - relacjonowali komentatorzy Canal+ Sport.
Adrian Dalmau bohaterem Korony. Fani nie mogli jednak na to patrzeć
Raków utrzymywał się przy piłce, ale nic z tego nie wynikało. Pod koniec pierwszej odsłony świetne podanie Długosza mógł za to wykorzystać Adrian Dalmau, ale nie opanował futbolówki. Do przerwy nic się nie zmieniło, podobnie zresztą w pierwszych minutach po przerwie. "To jest absolutnie fascynujące, iż tak drewniany i prymitywnie grający zespół, jak Raków może nastukać tyle punktów w ekstraklasie", "nigdy w życiu nie oglądałem gorszego meczu niż Raków - Korona", "dramat, dramat, dramat" - pisali niezadowoleni fani na platformie X.
Korona miała choćby lepszą statystykę oczekiwanych goli (xG) - 0,41 do 0,28, choć nie oddała celnego strzału na bramkę, w przeciwieństwie do częstochowskiej ekipy, która miała cztery takie próby. Trudno się przyczepić do Marka Papszuna, który regularnie punktuje, natomiast trzeba przyznać, iż ciężko się to ogląda. Parę tygodni temu portal ekstraklasa.org zauważył nawet, iż jego drużyna "broni najlepiej w historii" polskiej ligi.
Ale tym razem to nie wystarczyło. Kiedy wydawało się, iż Raków pokona Koronę 1:0, to w 89. minucie fatalny błąd popełniła defensywa gospodarzy, a bezlitośnie wykorzystał to Adrian Dalmau. - Fantastycznie to skończył, piąte trafienie w tym sezonie. Nazwa Raków 1:0 Częstochowa musi zostać zmieniona - mówili komentatorzy.
Raków Częstochowa - Korona Kielce 1:1 (1:0)
Gol: Władysław Koczerhin (23') - Adrian Dalmau (89')
Remis Rakowa oznacza, iż nie wyprzedza on w tabeli Jagiellonii Białystok (33 pkt) i plasuje się w tej chwili na trzeciej pozycji w ekstraklasie. Ma na koncie 32 punkty, podczas gdy do liderującego Lech Poznań ma teraz aż pięć punktów straty.