Jasmine Paolini rozpoczęła turniej w Stuttgarcie w iście piorunującym stylu. W I rundzie natrafiła na rewelację z Australian Open, czyli Niemkę Evę Lys, która mogła zagrać w tym turnieju dzięki dzikiej karcie. Tym razem obyło się bez sensacji i Paolini wręcz rozjechała przeciwniczkę 6:2, 6:1 w zaledwie 65 minut. W 1/8 finału musiała być świadoma, iż publika znów nie będzie po jej stronie, gdyż na jej drodze znów stanęła Niemka.
REKLAMA
Zobacz wideo
Paolini ograła jedną Niemkę, teraz polowała na drugą
Tym razem mowa o Jule Niemeier. W I rundzie udało jej się w trzech setach ograć Laurę Siegemund i było to jej pierwsze zwycięstwo w drabince głównej turnieju WTA od Australian Open (w I rundzie pokonała Maję Chwalińską). choćby bez patrzenia na formę obu zawodniczek, murowaną faworytką i tak była Paolini, która wygrywała też ich dwa dotychczasowe starcia (w Cluj-Napoce i w Parmie w 2022 roku).
Pierwszy set mocno sugerował, iż tutaj nie będzie żadnej niespodzianki. Niemeier wygrała swego pierwszego gema serwisowego, jednak był to jej jedyny zwycięski gem w tej partii. Pozostałe sześć zgarnęła dobrze dysponowana Paolini, która nie pozwoliła przeciwniczce choćby na breakpointa. Cały set potrwał tylko 26 minut i można się było zastanawiać, czy Włoszka rozprawi się z Niemeier jeszcze szybciej niż z Lys.
Niemeier walczyła, ale różnica jakości była nie do przeskoczenia
Starsza z Niemiek nie poddała się jednak tak łatwo. Drugi set trwał ponad dwa razy dłużej od pierwszego, a to dlatego, iż tym razem Niemeier nie podłamała się gwałtownie utraconym podaniem (już w gemie otwarcia). Dość gwałtownie odrobiła straty, a gdy dała się przełamać ponownie na 3:4, znów ekspresowo odrobiła straty. Reprezentantka gospodarzy mogła choćby wygrać seta, bo przy stanie 5:4 miała setbola. Zmarnowała go jednak, a kara była nieunikniona.
Paolini w kolejnym gemie wykorzystała drugiego breakpointa, a serwując na mecz, nie spanikowała przy wyniku 40:40 i z zimną krwią dopełniła formalności, wygrywając cały mecz 6:1, 7:5. Wyeliminowała tym samym już drugą Niemkę z turnieju w Stuttgarcie i staje się przekleństwem miejscowych kibiców. Co ciekawe, może mieć okazję zrobić to samo po raz trzeci, bo w ćwierćfinale również może zmierzyć się z reprezentantką gospodarzy. Jednak do tego potrzeba wielkiej sensacji, jako iż Ella Seidel (124. WTA) musiałaby ograć Amerykankę Coco Gauff.