Niemcy wydali wyrok! Nowy wróg publiczny. "Kompromitacja. Nie wracaj do kraju"

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Dominik Wardzichowski, Sport.pl


Nie wracaj do Niemiec, kompromitacja, żenada, wstyd - to najłagodniejsze określenia, które w piątkowy wieczór żegnały w Stuttgarcie sędziego Anthony'ego Taylor. 45-letni Anglik już jest wrogiem publicznym numer jeden w Niemczech - pisze ze Stuttgartu Dominik Wardzichowski, korespondent Sport.pl na Euro 2024.
Najpierw było niedowierzanie, później szalona euforia po golu na 1:1, a na koniec smutek, łzy i wściekłość. Głównie na sędziego Anthony'ego Taylora, którego Niemcy zgodnie okrzyknęli głównym winowajcą porażki ich reprezentacji z Hiszpanią w ćwierćfinale Euro 2024 (1:2). - Karny, karny, karny - krzyczeli i cieszyli się niemieccy kibice, gdy na wielkim ekranie oficjalnej strefy kibica w Stuttgarcie zobaczyli powtórkę zagrania ręką Marka Cucurelli. Ta była bezdyskusyjna, ale jeżeli przepisy nie pozwoliły sędziom odgwizdać rzutu karnego, to znaczy, iż trzeba je jak najszybciej zmienić...
REKLAMA


Zobacz wideo Dwóch Hiszpanów skradło show


"Kompromitacja. Niech nie wraca do Niemiec"
To nie tylko moja opinia, nie tylko niemieckich kibiców, ale po prostu ludzi, którzy kochają i rozumieją piłkę nożną. Gdyby nie ręka hiszpańskiego obrońcy, piłka chwilę później zatrzepotałaby w siatce, a to, iż Cucurella chował rękę, chciał uniknąć kontaktu, nic nie zmienia. - Jakim cudem tam nie było rzutu karnego?! Po co są te wszystkie powtórki, analizy... Sędziowie okradli nas z wygranej, z półfinału, z marzeń... - mówili mi tuż po meczu zapłakani Niemcy.
- Kompromitacja, aż odechciewa się oglądać ten sport - dodawali kolejni. Niecenzuralnych słów, przyśpiewek i gestów choćby nie będę przytaczał, ale bez dwóch zdań można napisać, iż Anthony Taylor dla Niemców jest kimś takim, kim dla nas po Euro 2008 był Howard Webb. - Niech ten Anglik nigdy nie wraca do Niemiec, mam nadzieję, iż to jego ostatni mecz na tym turnieju - wściekali się Niemcy.
Wcześniej dyskutowali głównie z wyborami Juliana Nagelsmanna. - Dlaczego Wirtz i Fuellkrug nie grali od początku?! - krzyczeli, gdy ci dwaj piłkarze napędzali kolejne akcje Niemców w drugiej połowie. - Nie można było tak od początku - emocjonowali się jeszcze przy wyniku 0:1, a gdy 21-letni Florian Wirtz wyrównał kilka minut przed ostatnim gwizdkiem, wspólnie wystrzelili w powietrze.


Zresztą atmosferę wielkiego hitu czuć było w Stuttgarcie już przed meczem. Wspólne śpiewy, Hiszpanie intonujący doping na trąbce, bębnie i kolejne litry wypijanego piwa sugerowały, iż oba narody szykują się na coś wielkiego. W przewadze byli oczywiście gospodarze, ale goście z Półwyspu Iberyjskiego nadrabiali braki uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. - Przyjechaliśmy wygrać te mistrzostwa - odgrażali się kilka godzin przed meczem. Niemcy jeszcze wtedy śmiali się z tych zapowiedzi, po nim już tylko płakali.


Relacje z Euro 2024 możecie śledzić w naszych mediach społecznościowych. Na miejscu są Bartłomiej Kubiak, Dawid Szymczak i Dominik Wardzichowski i aż do finału będą dla was relacjonować to, co dzieje się w Niemczech.
Idź do oryginalnego materiału