Duńczyk niewątpliwie na przestrzeni znalazł patent na domowy tor Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Wydaje się to małym paradoksem, ponieważ na pierwszy rzut oka charakterystyka jazdy Pedersena oraz toru w Bydgoszczy są totalnie różne. Nic bardziej mylnego! choćby rok temu, gdy na torze przy Sportowej pod bandami szaleli Kai Huckenbeck, Andreas Lyager i przede wszystkim Krzysztof Buczkowski, to gladiator żużlowych torów dzielnie stawiał im czoła. Ostatecznie zdobył aż trzynaście punktów w sześciu startach. Kibiców z pewnością do czerwoności rozgrzał bieg dziewiąty, kiedy Pedersen przez cztery okrążenia tasował się z Lyagerem, ostatecznie wychodząc zwycięsko z tej batalii.
Święcił tu wiele triumfów
Śledząc dokładniej występy Pedersena na torze przy Sportowej, taki wynik nie powinien nikogo dziwić. Pierwszy odnotowany występ trzykrotnego mistrza świata w Bydgoszczy miał miejsce w 1999 roku. Przyjechał tu wówczas z drużyną Startu Gniezno i zdobył sześć punktów w czterech biegach. Pierwszy poważny sukces na bydgoskim torze odniósł w 2003 roku, w swoim trzecim bydgoskim turnieju. Lepsi od niego byli jedynie Tomasz Gollob oraz Jason Crump. Prawdziwie spektakularne rezultaty przy Sportowej zaczął notować jednak od sezonu 2006. O ile występ w meczu ligowym, zdobył tylko osiem punktów w pięciu startach, tak podczas Grand Prix nie miał już sobie równych. W siedmiu startach przegrał tylko raz, z lokalnym matadorem, Andreasem Jonssonem.
W następnych latach również był na tym torze do bólu skuteczny. Podobnie udany był dla niego rok 2007. W maju zdobył czysty komplet w meczu ligowym, natomiast podczas turnieju Grand Prix zajął trzecie miejsce. Po drodze do finału zdobył jednak aż siedemnaście punktów w sześciu startach. Schemat powtórzył się w następnym sezonie – był niemal nie do złapania aż do samego finału, tam jednak musiał uznać wyższość Grega Hancocka. Niemniej jednak, to właśnie on opuścił Bydgoszcz z największym bagażem punktowym. W drugim bydgoskim turnieju w tamtej edycji cyklu, zaczął od dwóch zwycięstw, czym zapewnił sobie trzeci tytuł mistrzowski. Później nieco spuścił z tonu, zdobywając siedem punktów w czterech startach i odpadł w półfinale.
Znalazł patent na ten tor!
Pedersen potwierdził w 2009 roku, iż znalazł patent na bydgoski tor. Jego wyniki w cyklu Grand Prix były wówczas o wiele słabsze i zajął w końcowej klasyfikacji dopiero dziesiąte miejsce. W Bydgoszczy jednak był bezkonkurencyjny, odnosząc drugą wygraną na tym torze. Równie skutecznie pojechał na tym owalu w meczu ligowym. Wywalczył wówczas dla „Lwów” aż szesnaście punktów i bonus w sześciu startach. Rok później również był poza zasięgiem żużlowców „Gryfów”. Niestety jednak spotkanie zakończył w karetce po groźnym upadku w dwunastym wyścigu. W Grand Prix odpadł w półfinale, jednak dopisał do swojego dorobku trzynaście „oczek”.
Można też powiedzieć, iż Pedersen był jednym z ostatnich, którzy widzieli w Bydgoszczy Ekstraligę. To właśnie on nie tylko wziął udział w ostatnim meczu Polonii na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, ale choćby wygrał ostatni wyścig. W samym spotkaniu zdobył czternaście punktów w pięciu startach.
Ostatni wielki sukces
Ostatni wielki sukces Nicki’ego przy Sportowej miał miejsce w 2014 roku. Wówczas zdobył aż siedemnaście punktów w finale Drużynowego Pucharu Świata, dokładając ogromną „cegłę” do złotego medalu Duńczyków. Co prawda pierwsze skojarzenie z tymi zawodami to Niels-Kristian Iversen, który wyrwał zwycięstwo na ostatnim łuku. Niemniej, gdyby nie właśnie Pedersen, to sukces Duńczyków byłby niemożliwy do osiągnięcia.
Później na kilka lat drogi „Dzika” i toru w Bydgoszczy przestały się krzyżować. Pedersen cały czas utrzymywał się na topie, a Polonia popadła w kłopoty i zaczęła tułaczkę po niższych ligach. Wówczas też bydgoski stadion wypadł z obiegu i przestał gościć imprezy międzynarodowe.
Na następną wizytę Pedersena bydgoscy kibice musieli czekać prawie dekadę. Trzykrotny mistrz świata dostał zaproszenie na Kryterium Asów i pokazał, iż mimo upływu lat, nie zapomniał jak optymalnie na tym torze dobierać ścieżki. W silnie obsadzonych zawodach zdobył dziesięć punktów, dzielnie stawiając czoła najlepszym zawodnikiem na świecie.
Rok później Pedersen zszedł do niższej ligi i tam miał miejsce wspomniany we wstępie mecz przeciwko Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Jak do tej pory jest to jego ostatni występ na torze w Bydgoszczy. Po udanym sezonie, na jego usługi skusił się Krzysztof Mrozek i w okresie 2025 selekcjoner duńskiej kadry będzie znowu startował w PGE Ekstralidze, w barwach Innpro ROWu Rybnik.
Jak jednak wiadomo, od przyszłego sezonu wracają baraże. Patrząc na potencjał kadrowy rybniczan i bydgoszczan, nie można wykluczyć, iż obie ekipy spotkają się ze sobą w „dogrywce” o prawo jazdy w PGE Ekstralidze w okresie 2026. Wówczas być może Pedersen przyjechałby na Sportową być może po raz ostatni w karierze.
Pedersen mógł być zawodnikiem Polonii
Mimo niespotykanego patentu na bydgoski tor, Pedersen nigdy nie był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz. Co jednak ciekawe, dwukrotnie był bardzo blisko podpisania kontraktu. Pierwszy raz miało to miejsce przed sezonem 2013, a lokalne media choćby już ogłosiły Nicki’ego nowym zawodnikiem Polonii. Jak się jednak okazało, transfer nie doszedł do skutku, bowiem w ostatniej chwili ofertę bydgoszczan przebiła Stal Rzeszów. Ostatecznie w Bydgoszczy wówczas wylądował inny mistrz świata – Greg Hancock.
Drugie podejście włodarzy Polonii do zakontraktowania Pedersena miało miejsce przed sezonem 2024. Ostatecznie jednak na drodze bydgoszczan stanęła…Stal Rzeszów.

foto główne oraz w tekście: Arkadiusz Siwek