Naomi Osaka w piorunującym stylu rozpoczęła współpracę z Tomaszem Wiktorowskim. W turnieju WTA 1000 w Montrealu doszła do finału, zaś podczas US Open zaliczyła najlepszy wielkoszlemowy występ od lat, docierając do półfinału. Po intensywnym kanadyjsko-amerykańskim etapie sezonu Japonka zrobiła sobie trzytygodniową przerwę, po której udała się do Chin. W Pekinie przydarzyła jej się jednak wpadka, bo ograła ją tam niespodziewanie Białorusinka Aliaksandra Sasnowicz. Do Wuhan udała się z zamiarem rehabilitacji za tamtą porażkę.
REKLAMA
Zobacz wideo Prawie cztery lata czekaliśmy na jego występ! Czy gwiazda Kozłowskiego znów zaświeci? Szymczak: Znowu jest regularny
Fernandez podyktowała twarde warunki
W I rundzie nie miała szczęścia w losowaniu, bo mogła trafić na o wiele prostszą rywalkę niż 27. w rankingu WTA Leylah Fernandez. Kanadyjka nie miała może w ostatnich tygodniach wielkiej formy, ale też w US Open już w III rundzie zagrała z Aryną Sabalenką, a w Pekinie w II rundzie z Coco Gauff, więc lekko nie było. Niemniej szykowało nam się jedno z najbardziej wyrównanych widowisk I rundy w Wuhan.
Takie ono też zresztą było. Osaka przed meczem prowadziła w bezpośrednich starciach z Sasnowicz 3:1, jednak Białorusinka w I secie pokazała, iż o podwyższenie na 4:1 nie będzie Japonce łatwo. Już w pierwszym gemie tego spotkania miała breakpointa i o ile nie udało jej się go wykorzystać, tak przy stanie 2:2 już swej szansy nie zmarnowała. Sama z kolei serwowała wyśmienicie. Miała wysokie procenty wygranych wymian zarówno po pierwszym, jak i drugim podaniu (odpowiednio 84 i 80 proc.). Efekt? Set zwyciężony 6:4.
Naomi była jedną nogą poza turniejem. Nie dała się jednak złamać
Osaka musiała gwałtownie zareagować, ale druga partia również była dla niej trudna. W dodatku nie potrafiła utrzymywać przewagi, bo o ile dwukrotnie przełamała Kanadyjkę, a seta zaczęła od 3:0, o tyle Fernandez potrafiła odrobić straty. Mało brakowało, a 27. rakieta świata znalazłaby się o krok od zwycięstwa. Miała breakpointa przy stanie 5:5. Osace udało się jednak opanować sytuację. Nie tylko utrzymała serwis, ale w kolejnym gemie zafundowała rywalce trzecie w tym secie przełamanie, dzięki czemu doprowadziła do remisu (7:5).
Japonka decydującą partię zaczęła identycznie jak drugą, czyli szybkie przełamanie i prowadzenie 3:0. Była jednak różnica. Wcześniej Osaka utraciła tę przewagę. Tym razem wręcz przeciwnie. Japonka nie dała już sobie zagrozić. Mogła choćby jeszcze podwyższyć przewagę. Ostatecznie nie okazało się to konieczne. Po trwającym ponad 2,5 godziny spotkaniu Osaka zwyciężyła 4:6, 7:5, 6:3 i zameldowała się w II rundzie w Wuhan. Tam może zmierzyć się z finalistką z Pekinu Lindą Noskovą. Czeszka musi jednak wpierw ograć Julię Putincewą.