Niebywały mecz Chwalińskiej w Rzymie! Co za powrót. Czapki z głów

2 godzin temu
Maja Chwalińska w weekend zwiedzała Rzym w towarzystwie Igi Świątek, a w poniedziałkowy poranek rozpoczęła zmagania w kwalifikacjach do turnieju WTA 1000. Polka miała trudne zadanie w starciu z Julią Starodubcewą, ale w pierwszej doprowadziła do aż trzech setowych. Niestety niewykorzystanie ich okazało się bardzo bolesne, ale Chwalińska pokazała niesamowitą wolę walki. Wróciła ze stanu 6:7(6), 0:3 i wygrała to spotkanie!
Tenisowy sezon na mączce jest bardzo intensywny i zaraz po turnieju WTA 1000 w Madrycie tradycyjnie rozpoczął się kolejny "tysięcznik", w Rzymie. Start imprezy głównej kobiet zaplanowany na wtorek, ale już w poniedziałek wystartowały kwalifikacje.

REKLAMA







Zobacz wideo Kosecki wprost o przyszłości Feio po finale Pucharu Polski! Oto cała prawda



Jako pierwsza o godz. 10 na kort nr 15 wyszła Maja Chwalińska. 23-letnia tenisistka kilka ostatnich chwil spędziła w towarzystwie Igi Świątek. Razem zwiedzały Rzym, czym pochwaliły się w mediach społecznościowych.
Niesamowity powrót Mai Chwalińskiej! Ponad trzy godziny walki
Chwalińska w stolicy Włoch chciała przerwać passę sześciu porażek z rzędu. Ostatnia miała miejsce w pierwszej rundzie kwalifikacji w Madrycie. Polka ponownie chciała zaprezentować się na wysokim poziomie, tak jak miało to miejsce niedawno podczas Billie Jean King Cup, gdy mimo porażki postawiła się Elinie Switolinie.
Na inauguracje zmagań w Rzymie Chwalińska zmierzyła się z inną Ukrainką Julią Starodubcewą, która ma za sobą bardzo udany występ w Madrycie. Przechodząc przez kwalifikacje, dotarła do 1/8 finału, gdzie musiała uznać wyższość Mirry Andriejewej.
Mimo to spotkanie dużo lepiej rozpoczęła polska tenisistka. Przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 3:0, ale pojedynki Mai Chwalińskiej zwykle charakteryzują się dużą liczbą przełamań. Serwis to nie jest wielki atut leworęcznej zawodniczki, co uwidocznił także ten mecz. Po festiwalu breaków z obu stron - aż pięciu z rzędu - Chwalińska prowadziła 5:4, jednakże serwis po stronie miała Starodubcewa. Zanosiło się na kolejne przełamanie. Polka prowadziła 40:0, mając trzy piłki setowe z rzędu, ale nie zdołała ich wykorzystać. Doszło do tie-breaka, w którym Ukrainka "poprawiła" niechlubny wyczyn rywalki. Prowadziła 6:2, ale cztery kolejne punkty na swoje konto zapisała Chwalińska. Niestety ostatecznie to jednak 80. tenisistka świata była górą 8:6.



Polka miała czego żałować, zwłaszcza iż optycznie sprawiała lepsze wrażenie na korcie, mimo iż pojedynek nie stał na wysokim poziomie z uwagi na liczne błędy. Wygrany tie-break uskrzydlił jednak Starodubcewą. Rolę się odwróciły i tym razem to ona wyszła na prowadzenie 3:0 w drugiej partii. Sytuacja Mai Chwalińskiej zrobiła się bardzo zła, jednakże podobnie jak w pierwszym secie, mimo dużej przewagi wynik się wyrównał.
najważniejszy okazał się gem przy stanie 5:5 i serwisie Starodubcewej. Ukrainka miała aż sześć szans na wyjście na prowadzenie, ale Chwalińska nie dawała za wygraną. W końcu wywalczyła break pointa - pierwszego w tym gemie, mimo 14 rozegranych punktów i udało jej się go wykorzystać. Można było drżeć, czy 23-latka z Warszawy wytrzyma presję serwowania na wygranie drugiej partii, ale ten test zdała śpiewająco.
Po dwóch godzinach i 28 minutach gry zawodniczki wkroczyły w trzeciego seta. Jego początek dla obu był bardzo nerwowy. Gemy były długie, wyrównane i grane na przewagi. Po trzech przełamaniach z rzędu to Polka jako pierwsza utrzymała podanie, mimo break pointa dla rywalki. To okazał się punkt zwrotny, za pomocą którego Chwalińska uspokoiła nerwy i zaczęła odjeżdżać Ukraince.
Po trzech godzinach i 15 minutach Maja Chwalińska mogła unieść ręce w geście triumfu, po tym jak pokonała Julię Starodubcewą 6:7(8), 7:5, 6:1. To wielkie zwycięstwo polskiej tenisistki, która odwróciła losy spotkania i o turniej główny w Rzymie zagra z Marią Sakkari. Trudno o większe wyzwanie w kwalifikacjach.
Idź do oryginalnego materiału