Na konferencji Michał Probierz i Piotr Zieliński bardzo pilnowali się, aby nie powiedzieć za dużo na temat kulis zmiany kapitana. Selekcjoner i piłkarz nie gryźli się jednak w język i chętnie przemycali to, co sądzą o samym Robercie Lewandowskim. Komu wierzyć?
REKLAMA
Zobacz wideo To dlatego Michał Probierz odebrał opaskę kapitana Robertowi Lewandowskiemu?
Okłamywanie jest trudniejsze do zniesienia
- Ten ma władzę, kto ma w rękach media - mawiał wybitny reportażysta Ryszard Kapuściński. W świecie polityki to zjawisko od lat dobrze znane. W sporcie niestety od lat też coraz popularniejsze. Niezależnie, co się dzieje, w każdej sytuacji chodzi o przekazanie własnej prawdy i korzystniejszej dla siebie sekwencji zdarzeń. Tak też od lat jest z Robertem Lewandowskim choćby w sporze z Cezarym Kucharskim. Tu dwie strony na temat konfliktu i możliwego szantażu mają własną narrację. Tę historię rozstrzygać będzie sąd, dysponujący dowodami i przesłuchujący świadków. Tego rozstrzygnięcia jesteśmy już bliżej niż dalej. W sprawie konfliktu Lewandowskiego z Probierzem sądem są media i opinia publiczna.
Abstrahując, czy Probierz zmianą kapitana kadry na dwa dni przed meczem z Finlandią strzelił sobie w stopę, czy podjął mądrą, czy głupią decyzję, czy zakomunikował ją z klasą, czy na łapu-capu - niech każdy odpowie sobie sam. On za swą pracę odpowiada i będzie z niej rozliczany, a nocne telefony i ogłaszanie kadry na mistrzostwa na golfowym turnieju zostaną z nim do końca kariery. Ciekawsze jest jednak to, kto w całej sprawie mija się z prawdą. Oszukuje opinię publiczną, naciąga fakty, czy też - jak to określa świat polityki - mataczy. Bo przy błędach i głupich decyzjach okłamywanie jest trudniejsze do zniesienia. A miejsc, gdzie "afera kapitańska" się rozjeżdża, jest sporo.
Robert Lewandowski, nie poczekawszy na konferencję selekcjonera (a szkoda, bo pytania można by wtedy skonkretyzować), zgodził się porozmawiać z jedną redakcją, a rozmowa miała być opublikowana przed "orędziem" Probierza. Tak też się stało.
"Nie miałem czasu" vs "miał godzinę"
Pierwszy zarzut Lewandowskiego dotyczy pośpiechu i sposobu, w jaki selekcjoner przekazał mu decyzję o zmianie kapitana. Wieczorem przez telefon.
"Usypiałem dzieci. Rozmowa trwała kilka minut. choćby nie miałem czasu poinformować rodziny czy porozmawiać z kimkolwiek o tym, co się wydarzyło, bo po kilku chwilach ukazał się komunikat na stronie PZPN-u" - czytamy w WP Sportowe Fakty.
Michał Probierz odniósł się do tego konkretnie. Opowiadał o zdarzeniach, osadzając je w czasie (w czasie fińskim). Dla bardziej przejrzystego obrazu sytuacji zamienimy je na czas polski. Najpierw o 19:45 spotkał się z Piotrem Zielińskim, sondował u niego temat przekazania mu opaski kapitana.
- O 20:16 zadzwoniłem do Roberta, porozmawiałem z nim chwilę i przekazałem informację - mówił na konferencji. Potem opisał, iż przekazał decyzję prezesowi Cezaremu Kuleszy, jeszcze raz porozmawiał z Piotrem Zielińskim i zarządził spotkanie kadry w sali konferencyjnej.
- O 20:50 mieliśmy zebranie wszystkich członków sztabu i zawodników, przekazałem im informację o nowym kapitanie - punktował Probierz.
- Po powrocie do pokoju widziałem, iż Lewandowski dzwonił do mnie. Oddzwoniłem o 20:59 i spytałem, co się stało. Robert przekazał, iż chciałby, aby on sam zrezygnował z opaski kapitana i żeby taką ogłoszono decyzję. Przekazałem mu, iż tak nie zrobię, bo to moja decyzja - opisywał Probierz na konferencji. Potem już w rozmowie z TVP Sport dodał, iż wyjaśnił choćby Lewandowskiemu, iż zakomunikował właśnie "swoją" decyzję zawodnikom, więc nie bardzo da się z tym coś zrobić.
O 21:01 na mediach społecznościowych Łączy nas Piłka pojawił się komunikat o zmianie kapitana.
jeżeli Lewandowski w rozmowie z WP odnosił się do drugiego połączenia z Probierzem, to miał rację. czasu w reakcję miał mało. Jednak pominął, iż informację dostał 45 minut wcześniej. Chociaż nie była to opisywana przez selekcjonera godzina, to już nieco zmienia obraz historii i ograniczenia informowania najbliższych, choćby gdy usypia się wtedy dzieci.
Zastanawiające jest jednak to, iż Lewandowski do Probierza oddzwonił tylko po to, by ustalić korzystniejszą dla siebie wersję komunikacji. Zamiast "Probierz zmienił kapitana reprezentacji" w świat miał pójść przekaz "zrezygnowałem z opaski", ewentualnie po kompromisie "wspólnie z trenerem zdecydowaliśmy, że...".
Tylko iż to zakłamywanie rzeczywistości. To tak jakby szef firmy niezadowolony z pracownika zamiast "zadecydowałem o zakończeniu współpracy z Kowalskim" zgodził się, by pracownik napisał: "podjąłem decyzję o rezygnacji z tej pracy". A jeżeli tak to właśnie działało w kadrze od pewnego czasu i kadrowicze byli tego świadkami? Komunikat "wspólnie z trenerem zdecydowaliśmy, że..." już niedawno widzieliśmy.
Pożegnanie z "Grosikiem"
Kolejna rzecz, która w faktografii wygląda słabo, to udział w pożegnaniu Grosickiego na Stadionie Śląskim. Lewandowski dla TVP w Chorzowie (6 czerwca) przed meczem z Mołdawią opisywał to tak.
- Muszę wyjaśniać moje plany, które miałem już od dłuższego czasu, a zostały zinterpretowane zupełnie inaczej przez media, ekspertów i dziennikarzy. Rozmawiałem z "Grosikiem" tydzień temu. Pytałem, jak się czuje przed ostatnim meczem, wiedząc już, iż będę na tym meczu. Zaplanowałem to już tydzień temu, ale chciałem, żeby to była niespodzianka - opisywał, wskazując, iż decyzja była jasna pod koniec maja. - Rzuciłem mu aluzję, iż nie będzie mnie na zgrupowaniu, a na meczu pogadamy. "Grosik" nie załapał, ale wiedziałem od dwóch dni, jak zadzwoniłem do trenera, iż przyjeżdżam i tutaj będę - przekazał.
Podobne wrażenie, iż wiedział o tym selekcjoner, płynie z wywiadu dla WP Sportowych Faktów. - Wiedział o tym tylko trener Probierz - mówił o niespodziance dla Grosickiego Lewandowski. - Mimo to wszystko przedostało się do mediów - skwitował jakby z wyrzutami.
- W środę 4 czerwca w godzinach wieczornych dowiedziałem się, iż Robert przyjedzie do "Grosika" na pożegnanie. Wcześniej o tym nie wiedziałem - przekazał z kolei Probierz. PZPN zresztą operacją przyjazdu "Lewego" zajął się adekwatnie dzień przed meczem z Mołdawią. Dla związku i trenera to też zatem była niespodzianka. jeżeli Lewandowski zaplanował to dużo wcześniej i nikomu nie mówił, można oczywiście uznać, iż taki miał chytry plan. Tyle iż data 4 czerwca jest interesująca z innego punktu widzenia. To właśnie tego dnia tuż po południu Meczyki.pl zamieściły w internecie słynny fragment rozmowy z Kamilem Grosickim i naśladowaniem przez niego dziewięciu sekund ciszy, w którym żegnającemu się z kadrą zawodnikowi Pogoni Szczecin było wyraźnie przykro, iż na jego pożegnaniu nie będzie Lewandowskiego. - Sam sobie już zostawię swoje przemyślenia na ten temat - skwitował to Grosik. prawdopodobnie Lewandowski 4 czerwca po południu lub wieczorem to nagranie zobaczył. Czy to wtedy po rozdmuchaniu tematu przez media zorientował się, iż popełnił nietakt i do Chorzowa przyleci w trybie nagłym? Wie to prawdopodobnie tylko on i firma obsługująca jego prywatne loty.
Wieczorny telefon vs Nie zadzwonił
Probierz na konferencji wbił też byłemu kapitanowi kilka szpilek. Po pierwsze, gdy przytaczał słowa Lewandowskiego z ich telefonicznej rozmowy. Selekcjoner miał usłyszeć od Roberta, iż "opaska kapitańska nic nie znaczy i generalnie w tym zespole to nic nie zmieni". Zabrzmiało to mocno, przynajmniej w przekazie Probierza. Być może w rozmowie nie było to tak nonszalanckie, a Lewandowski chciał przekazać tylko, iż kadra potrzebuje innych zmian. Probierz nadał jednak temu stanowczy ton. Dodał, iż po tych słowach utwierdził się w swojej decyzji.
Do tego sam kilkukrotnie podkreślał, iż o decyzji Lewandowskiego dotyczącej rezygnacji z występów w kadrze dowiedział się z mediów społecznościowych. Po tym, jak na początku tłumaczył się z telefonicznej i nagłej konieczności przekazania "Lewemu" decyzji o opasce, sam między słowami wytknął graczowi Barcy, iż z drugiej strony zabrakło choćby telefonu. Czy to było odgryzienie się Lewandowskiego i pogrożenie palcem, czy olbrzymie emocje i zdenerwowanie abstrakcyjną sytuacją? Tak czy inaczej kibice, sponsorzy i działacze już wiedzą, iż jeżeli chcą Lewandowskiego w koszulce z orzełkiem na piersi, to nie z Probierzem na etacie.
- Mam wrażenie, iż trener ugiął się pod presją mediów. Złamał nasze ustalenia i dlatego jestem zaskoczony jego postawą - tłumaczył Lewy w rozmowie z WP Sportowe Fakty. - Nie wiem, jakie ustalenia. Trudno mi powiedzieć za kogoś, co ma na myśli - ripostował Probierz w TVP Sport.
Do tego każda ze stron w tej medialnej rozgrywce ma za sobą też grupę kadrowiczów. - Rozmawiałem z kilkoma reprezentantami. Zadzwonili do mnie na gorąco. Byli zszokowani. I pytali, czy nie zmienię decyzji. Wręcz mówili, iż być może kiedy się z tym wszystkim prześpię, spojrzę na to inaczej. Było im przykro. Fajnie, iż wykonali taki gest - mówił Lewy.
- Rozmawiałem z wieloma zawodnikami z wieloma ludźmi ze sztabu. (...) Decyzja, jaką podjąłem w tym czasie, jest dobra - kilka razy podkreślał też Probierz.
"Wybitny piłkarz". A człowiek?
Piotr Zieliński, który starał się odpowiadać dość ogólnikowo, o Lewandowskim przekazywał najczęściej: "wiemy, jakim jest zawodnikiem", "to na pewno wybitny piłkarz". Aż się chciało dodać, iż my też wiemy, jakim jest zawodnikiem, ale jakim jest człowiekiem?
Następną kilka razy powtarzaną uwagą była ta, iż "na reprezentację przyjeżdżają zawodnicy, którzy chcą reprezentować kraj" i iż to jest "najważniejsza drużyna, w jakiej gram". Czy to delikatna aluzja do tych, co nie przyjeżdżają i dla których ta drużyna może nie być najważniejsza?
Ostatnie dni sprawiły, iż i fani, i media mają wiele pytań. Ale prawdy prędko - o ile w ogóle - nie poznamy.