Niebywałe, co zrobił bramkarz Wisły! Ten babol będzie mu się śnił

2 godzin temu
Wisła Płock prowadziła 1:0 z GKS-em Katowice i stopniowo zbliżała się do tego, by wrócić na pozycję lidera Ekstraklasy. Wtem ogromny błąd popełnił Rafał Leszczyński, kiedy to starał się przygotować piłkę do jej późniejszego rozegrania. Z tej sytuacji skrzętnie skorzystał Marcin Wasielewski. Ostatecznie spotkanie w Płocku zakończyło się remisem.
To była 45. minuta spotkania w Płocku. Wisła rozgrywała piłkę od własnego pola karnego i gwałtownie minęła linię pressingu GKS-u Katowice. Niedaleko pola karnego gości znalazł się Zan Rogelj, który uderzył piłkę w kierunku bramki rywala. Piłka odbiła się jeszcze od Kacpra Łukasiaka, zmieniła parabolę lotu i zaskoczyła interweniującego Rafała Strączka. W ten sposób Wisła wyszła na prowadzenie na samym początku dziesiątej kolejki Ekstraklasy.


REKLAMA


Zobacz wideo Czy sędziowie powinni być karani za złe decyzje? Kosecki: Dla nich już największą karą jest hejt w Internecie


Czytaj także:


Oto co kibice Śląska Wrocław napisali o Izraelu. Pokazali to na meczu


Ogromny błąd Rafała Leszczyńskiego. Podział punktów w Płocku
Mecz w Płocku zaczął się dość spokojnie, ale z większą inicjatywą po stronie GKS-u. Przez dłuższy czas oba zespoły oddały po jednym celnym strzale. Po stronie gospodarzy próbował Zan Rogelj, a w drużynie gości - Bartosz Nowak. Stopniowo Wisła coraz częściej pojawiała się pod bramką rywala. W 41. minucie Wiktor Nowak podbił piłkę nad Rafałem Strączkiem w polu karnym katowiczan. Wtedy GKS uratował Borja Galan, który wybił piłkę jeszcze przed linią bramkową.
Wydawało się, iż Wisła będzie miała inicjatywę po swojej stronie po przerwie. Stopniowo GKS był coraz bliżej wyrównania. Najpierw piłka odbiła się od dwóch zawodników Wisły po strzale Martena Kuuska, a potem Ilja Szkurin uderzył piłkę tuż obok słupka. Chwilę później szczęście uśmiechnęło się do zespołu Rafała Góraka.


Czytaj także:


A jednak. Barcelona zagra na Camp Nou. Padła data


W 54. minucie fatalny błąd popełnił Leszczyński. Bramkarz Wisły nie porozumiał się z Edmundssonem, a potem zagrał sobie piłkę, by chwilę później ją dobrze rozegrać. Z tego skorzystał Marcin Wasielewski, który umieścił piłkę w pustej bramce, więc było 1:1.


Później brakowało klarownych okazji po obu stronach. Na kolejny celny strzał trzeba było poczekać do 71. minuty, gdy swoich sił spróbował Łukasiak. Tutaj Leszczyńskiemu pomógł fakt, ze wcześniej był rykoszet, więc bez problemu złapał piłkę.


Zobacz też: Sądne dni dla Szczęsnego. Hiszpanie ogłosili datę
W 84. minucie kibice GKS-u ucieszyli się po raz drugi, gdy piłka wpadła do bramki. Wtedy Adam Zrelak wybiegł do piłki prostopadłej i umieścił piłkę w bramce Wisły, natomiast sędzia liniowy od razu podniósł chorągiewkę. Tę decyzję potwierdził też VAR. W drugiej minucie doliczonego czasu gry Marcel Wędrychowski uderzył piłkę głową, natomiast nie trafił w bramkę. Była też próba Mateusza Kowalczyka sprzed pola karnego Wisły, ale piłka leciała prosto w bramkarza.
Remis 1:1 w piątkowym meczu w Płocku oznacza, iż Wisła awansuje na trzecie miejsce z 17 punktami i będzie tracić punkt do prowadzącego Górnika Zabrze. Z kolei GKS Katowice pozostanie w strefie spadkowej, mając osiem punktów po dziesięciu meczach.
Idź do oryginalnego materiału