Niebywałe, co się stało w meczu Fręch. "Nie dowierzam temu, co widzę"

14 godzin temu
Zdjęcie: Screen C+ Sport


Magdalena Fręch odpadła w drugiej rundzie turnieju WTA 1000 w Indian Wells. Polka przegrała z Włoszką Lucią Bronzetti 3:6, 5:7. Komentująca to spotkanie w Canal+ Sport Joanna Sakowicz-Kostecka przyznała pod koniec meczu: "Nie dowierzam temu, co widzę".
W sobotę na kort numer siedem w Indian Wells wyszły Magdalena Fręch (30. WTA) i Lucia Bronzetti (62.). Polka i Włoszka zagrały w drugiej rundzie imprezy WTA 1000. Fręch przystąpiła do meczu w roli faworytki, jako iż w Kalifornii pierwszy raz występuje jako tenisistka rozstawiona.


REKLAMA


Zobacz wideo Legia wciąż bez dyrektora sportowego. Żelazny: W tym klubie nic nie ma rąk i nóg


Niemniej to Bronzetti wygrała ich dwa dotychczasowe pojedynki rozegrane w zeszłym roku - w Birmingham oraz w Indian Wells. W tym ostatnim turnieju rywalizowały dokładnie rok temu i także na etapie drugiej rundy. Wtedy włoska tenisistka zwyciężyła 6:2, 6:4.
Polka wyszła na kort żądna rewanżu. gwałtownie przełamała Włoszkę, ale potem nie poszła za ciosem. Brakowało z jej strony przejmowania inicjatywy, podejmowania ryzyka w uderzeniach. A gdy już chciała uderzyć mocniej, często popełniała błędy. W efekcie z 1:0 zrobiło się 1:3.
- Więcej odwagi - mówiła komentująca to spotkanie w Canal+ Sport Joanna Sakowicz-Kostecka. Tak, jakby Magdalena Fręch usłyszała komentatorkę, siedzą w studiu w Warszawie, bo nagle zaczęła grać odważniej, a zarazem precyzyjniej. Pomagał jej serwis i wyrównała na 3:3.


Niestety chwilę później Fręch wróciła do popełniania większej liczby błędów, wycofanego sposobu rozgrywania akcji. Przy stanie 3:4 obroniła aż cztery break pointy. Piątego nie dała rady, Bronzetti została nagrodzona za szukanie okazji do ataku. - Była świetna szansa, by przejąć inicjatywę, ale Magda bardzo pasywnie oddała piłkę - oceniła Sakowicz-Kostecka.


Włoszka tym razem nie zmarnowała przewagi przełamania i dotknęła seta przy swoim podaniu. I to mimo iż w ostatnim gemie Fręch doczekała się trzech szans na odrobienie strat. Nie wykorzystała ich, a rywalka po 54 minutach prowadziła 1:0 w setach. Bronzetti grała równiej, rzadziej myliła się i była wtedy bliżej awansu do trzeciej rundy w Indian Wells.
Włoszka może zagrać z Sabalenką
W drugim secie trwał festiwal przełamań. Fręch miała szanse na 3:1, ale to Włoszka doprowadziła do 2:2. Następnie przełamała Polkę na 3:2, by natychmiast samej stracić serwis. Doszło do 4:4, z obu stron nie brakowało nerwów, a więcej chyba choćby u Bronzetti. Realizator pokazał, jak w pewnym momencie cisnęła rakietą o kort.


Wydawało się, iż Magdalena Fręch poczuła szansę, by doprowadzić do 1:1 w setach. Niespodziewanie jednak w dziewiątym gemie jej gra kompletnie załamała się. Popełniła cztery niewymuszone błędy i straciła serwis do zera. - Nie dowierzam temu, co widzę - przyznała Sakowicz-Kostecka, wskazując, iż zwykle Fręch słynie z solidności, a tu zagrała znacznie poniżej swoich możliwości.
5:4 dla Bronzetti, a po chwili mogło być już 6:4. Włoszka miała piłkę meczową, ale wtedy nasza tenisistka zaczęła grać jak z bajki. Zaszachowała rywalkę kapitalnymi skrótami i w ostatniej chwili zyskała przełamanie (5:5).


Czytaj także: W tej sytuacji Świątek jeszcze nie była
Polka mogła pójść za ciosem, a tymczasem znów wróciła do gry pasywnej. Oddała inicjatywę, Włoszka to momentalnie wykorzystała i raz jeszcze przełamała Fręch. A potem nie zmarnowała drugi raz szansy na skończenie meczu.
Lucia Bronzetti wygrała zasłużenie 6:3, 7:5, będąc z perspektywy całego spotkania lepszą tenisistką w kluczowych momentach. Przede wszystkim grała odważniej i agresywniej. Nie bała się ryzykować, nie czekała na to, co zrobi Polka. W trzeciej rundzie w Kalifornii zmierzy się z lepszą z pary Aryna Sabalenka (1. WTA, Białoruś) - McCartney Kessler (48., USA).
Idź do oryginalnego materiału