Nie uwierzysz, czym zajmowała się była żona reprezentanta Polski

3 godzin temu
Zdjęcie: Screen z https://www.youtube.com/watch?v=C4jYJfYvvd8 i https://www.youtube.com/watch?v=VIV2uU3Ul00


Przed laty wiele mówiło się o Andrzeju Rudym, który zdecydował się na dość radykalny krok i opuścił ojczyznę. Jeszcze więcej mówiło się jednak o jego byłej żonie. Po rozstaniu z piłkarzem Anna trudniła się wieloma profesjami, ale szczególnie jedna z nich wzbudzała spore zdziwienie. - To okropne. Nigdy nie pomyślałbym, iż może coś takiego robić. (...) Dlaczego nigdy nie poprosiła mnie o pomoc? - mówiła jedna z osób, która w przeszłości współpracowała z kobietą.
W CV Andrzeja Rudego można znaleźć takie kluby jak FC Koeln, Brondeby, Bochum, Ajax Amsterdam czy Śląsk Wrocław. Jednak więcej mówi się o jego przygodzie z reprezentacją Polski. Była ona dość krótka, ponieważ wystąpił w zaledwie 16 meczach, zdobywając trzy bramki. Potencjał miał ogromny. Dlaczego więc nie zagrał więcej dla kadry? Ano dlatego, iż przed jednym ze spotkań Biało-Czerwonych w Mediolanie zawodnik po prostu... uciekł ze zgrupowania. Wszystko, aby wyrwać się z komunistycznego ustroju i móc występować za granicą.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak powstaje jeden z największych stadionów świata. Cudeńko


- O wszystkim wiedział tylko Janusz Jojko, kolega z pokoju. Zjadłem posiłek w hotelu, poszedłem na górę. To był najlepszy moment, bo po śniadaniu mieliśmy jechać na wycieczkę do Mediolanu. Takich nerwów nie miałem nigdy. Myślę, iż czułem się podobnie, jak przemytnik na granicy. Złapią mnie, uda się? Wiesz, iż w końcu i tak zostaniesz nazwany przestępcą - wspominał Rudy w rozmowie z WP SportoweFakty. Wyjechał do Niemiec i tam wiódł życie z żoną Anną. Małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu. Dla wielu szokujące może być to, czym kobieta zajmowała się po rozstaniu.
Anna Rudy trudniła się nietypową profesją. "Jeśli nie dostaną bata, to są po prostu niezrównoważeni"
Przed laty nie tylko o byłym piłkarzu było głośno, ale i też o jego byłej żonie, z którą doczekał się syna Sebastiana. Kobieta zdobyła m.in. tytuł Miss Dolnego Śląska. Po ucieczce na Zachód trudniła się kilkoma profesjami. Zagrała w czterech filmach, takich jak "Callboy" czy "Gigolo - Bei Anruf Liebe", a także w serialu "Der Koenig von St. Pauli". To właśnie podczas kręcenia ostatniej z wymienionych ekranizacji narodził się w jej głowie pomysł, jak dalej zarabiać na życie, o czym nieco więcej opowiedziała w rozmowie z "Bildem" z 2006 roku.


W serialu była bowiem tzw. dominą, a więc osobą, która w kontakcie z partnerami dominuje nad nimi, poniża ich. I tak też postanowiła zarabiać na życie. - Trudniłam się tym z dwóch powodów. Pierwszy z nich to moje własne skłonności. Jestem bardzo dominująca. Jednak po rozstaniu z mężem Andrzejem wpadłam w kłopoty finansowe. Musiałam też pomóc finansowo synowi. To był drugi powód - ujawniła.
Opowiedziała również nieco więcej o klientach. Okazuje się, iż byli to głównie bogaci i wpływowi mężczyźni. - Ci ludzie posiadają władzę. Wszyscy są dla nich ugodowi i im przytakują. Dotyczy to zarówno sekretarek, współpracowników, jak i żon. jeżeli nie dostaną bata, to są po prostu niezrównoważeni - mówiła Anna.


Już jej pierwszy klient zapłacił aż 40 tysięcy marek. - Był moim sponsorem. Zaoferował mi odpowiedni sprzęt do bycia dominą, a w zamian za to ja obiecałam mu, iż będzie moim niewolnikiem już na zawsze - zdradziła. Podkreślała też, iż jej klienci uwielbiali tortury i to wszelkiego rodzaju. - Jeden z tenisistów uwielbiał, kiedy go dusiłam. Chciał, żebym to robiła, aż do momentu, kiedy zsinieje - kontynuowała.
Świat był w szoku
Wiele osób dziwiło się, iż Anna zajęła się taką profesją. Zszokowany był m.in. Dieter Wedel, jeden z reżyserów, który miał okazję współpracować z kobietą. - To okropne. Nigdy nie pomyślałbym, iż może coś takiego robić. Była zdyscyplinowana, pracowita, a na dodatek miała ogromny talent. Dlaczego nigdy nie poprosiła mnie o pomoc? - zastanawiał się.


Później Anna trudniła się kolejnymi pracami dorywczymi. Miała też problemy z prawem. Znaleziono przy niej narkotyki, za co sąd nakazał jej zapłatę grzywny.
Media spekulowały, iż to właśnie po jej namowach Andrzej Rudy opuścił ojczyznę i uciekł w 1988 roku do Niemiec. Jednak sam zainteresowany nie potwierdza tej wersji. - Chciałem po prostu żyć w wolnym kraju. (...) Ania miała podobne pragnienia, po prostu pod tym względem idealnie się dopasowaliśmy. Na pewno przyczyniła się do tej decyzji, ale nie było tak, iż to z jej powodu lub tylko dla niej zdecydowałem się na ten krok - mówił Rudy w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".
Idź do oryginalnego materiału